Wilfredo Leon przyznał, że w niedzielnym meczu towarzyskim z Holandią grało mu się trochę łatwiej niż podczas sobotniego debiutu. "Mam nadzieję, że szczyt formy przyjdzie na turnieju kwalifikacyjnym do igrzysk w Gdańsku" - zaznaczył siatkarz reprezentacji Polski.
W sobotnim spotkaniu z "Pomarańczowymi" w Opolu Leon po raz pierwszy oficjalnie wystąpił w biało-czerwonych barwach. W jego grze widać było wówczas sporo nerwowości, co przełożyło się na wiele błędów na zagrywce. Dzień później radził sobie już znacznie lepiej w tym elemencie.
"Było mi troszkę łatwiej niż wczoraj. Cała moja gra wyglądała dziś lepiej. Trzeba pamiętać, że nie grałem wcześniej przez dwa miesiące w meczach. Liczę, że lepiej będzie już za tydzień, podczas Memoriału Huberta Jerzego Wagnera w Krakowie, ale mam nadzieję, że szczyt formy osiągnę na turniej kwalifikacyjny do igrzysk w Gdańsku"
- zaznaczył.
Oba mecze z Holendrami biało-czerwoni wygrali 3:0. W sobotę zwyciężyli też w dodatkowym secie, a dzień później rozstrzygnęli go na swoją korzyść goście.
Swój sobotni występ w skali od 1-10 pochodzący z Kuby przyjmujący ocenił na 7-8. Gdy jeden z dziennikarzy spytał, jaką notę wystawiłby sobie za występ w drugim spotkaniu, odparł, że taką samą.
W pierwszym secie niedzielnego pojedynku rywale kilka razy zatrzymali go blokiem.
"No tak, nie jestem do tego może przyzwyczajony. Ale też normalnie gram nieco inaczej, bo jestem zazwyczaj ustawiony daleko od rozgrywającego. Muszę jednak spróbować też innych wariantów. Będzie dobrze"
- zapewnił zawodnik Sir Sicoma Colussi Perugia.
Maszyna do pomiaru prędkości serwisu po jednej z jego zagrywek wskazała 129 km/h.
"Mój rekord to 134 km/h"
- zaznaczył.
Gdy brylował w tym elemencie kibice zgromadzeni na trybunach Stegu Areny skandowali jego nazwisko.
"Bardzo mi się podobało, bo to dodaje emocji i adrenaliny, napędza. Mam nadzieję, że podobnie będzie w Gdańsku. W Krakowie też, ale przede wszystkim w turnieju kwalifikacyjnym, bo to będzie rywalizacja o stawkę"
- podkreślił.
W turnieju kwalifikacyjnym głównymi rywalami biało-czerwonych będą Francuzi. Ich charyzmatyczny lider Earvin N’Gapeth w jednym z wywiadów krytycznie wypowiadał się o tym, że zawodnicy pochodzący z jednego kraju występują potem w innej reprezentacji. Jako przykład takiej sytuacji wskazał m.in. Leona.
"Nie będę tego komentował. On ma swoje zdanie, ja mam swoje. Obaj mamy do tego prawo i tyle"
- uciął zawodnik, który w środę skończy 26 lat. Ma on za sobą dwuletnią karencji w związku ze zmianą macierzystej federacji.