GaPol: TRUMP wypowiada wojnę cenzurze » CZYTAJ TERAZ »

To zmieni tenis, ale nowy pomysł nie wszystkim się podoba: "Czy możemy przestać niszczyć?"

Andre Agassi nazwał kiedyś tenis najbardziej samotnym sportem. Od nowego sezonu zawodnicy w trakcie meczów nie będą już zdani tylko na siebie, bo oficjalnie dozwolony stanie się coaching. Możliwość korzystania ze wskazówek trenerów nie wszystkim się jednak podoba.

Magda Linette
Magda Linette
Tomasz Jędrzejowski - Gazeta Polska

"Tenis przepełniony jest samotnością, prawdopodobnie najbardziej ze wszystkich sportów. Na korcie jesteś bez drużyny, bez trenera i nie masz gdzie się ukryć. To dlatego tenisiści nie tylko mówią do siebie, ale jeszcze sami sobie odpowiadają" - powiedział Agassi, były amerykański tenisista, w 2011 roku, gdy został wprowadzony do "Galerii Sław".

Samotność na korcie

Choć trenerzy są obecni na trybunach, to do niedawna w męskich turniejach ATP i w Wielkim Szlemie jakakolwiek ich komunikacja z podopiecznymi była niedozwolona. W ostatnich latach przepisy zliberalizowano, zezwalając szkoleniowcom na przekazywanie informacji gestami czy krótkimi wypowiedziami, gdy zawodnik znajduje się po tej samej stronie kortu.

Nieco inaczej sprawa wyglądała w kobiecych turniejach WTA. W 2008 roku umożliwiono zawodniczkom wezwanie raz w trakcie seta szkoleniowca i rozmowę z nim. Później pojawił się coaching z trybun. Za sprawą decyzji Międzynarodowej Federacji Tenisowej (ITF) od stycznia coaching spoza kortu będzie możliwy we wszystkich rozgrywkach. Dozwolone będzie to między punktami, podczas zmiany stron boiska i w przerwach pomiędzy setami, a także w każdym innym momencie wskazanym przez organizatorów, z wyjątkiem rozgrywania punktu. Wskazówki muszą być jednak krótkie i dyskretne.

Nie każdy popiera zmiany

Zwolenniczką pomocy trenera podczas meczu jest Magda Linette. Polska tenisistka, obecnie 38. w światowym rankingu, zdradziła, że walczy o to, by szkoleniowcy mogli pomagać swoim podopiecznym na korcie.

Ja z Markiem (Gellardem, szkoleniowcem) walczymy o to tak bardzo i muszę powiedzieć, że jesteśmy jedynymi osobami, które chciałyby do tego wrócić (do wzywania trenerów na kort). I trenerzy, i zawodniczki kompletnie nie chcą do tego wrócić

– przyznała Linette w podcaście "Break point".

Z kolei Wim Fissette, nowy opiekun wiceliderki światowego rankingu Igi Świątek, zwrócił uwagę, że pomoc podopiecznym w rozpoznaniu sytuacji na korcie jest jednym z zadań trenerów.

Trener ma nieco więcej możliwości wpływu, może pomóc zawodniczce. Przeniesie to nieco więcej uwagi na szkoleniowców. Nie mam z tym problemu. Istotnym jest trzymanie się realizmu w kwestii tego, co się dzieje – czy to ja mam coś zmienić, czy to mój rywal gra niesamowicie. Trenerzy będą musieli nieco inaczej prowadzić gracza i pomóc mu rozpoznać, co dzieje się na korcie

– powiedział Belg na antenie TVP Sport.

Skrajnie odmienne zdanie ma czwarty w światowym rankingu Amerykanin Taylor Fritz. Nie jest on zwolennikiem zmian. Uważa wręcz, że umożliwienie wsparcia trenerskiego podczas meczów zrujnuje strategiczne i mentalne elementy rywalizacji jeden na jednego.

Czy możemy przestać niszczyć mentalny/strategiczny aspekt 1 na 1 tego sportu, PROSZĘ

- napisał w poście na platformie X.

Takiego samego zdania jest Kanadyjczyk Denis Shapovalov. Według niego decyzja o zezwoleniu na coaching spoza kortu jest "smutna" dla fanów tego sportu. "Tenis jest wyjątkowy, ponieważ jesteś tam sam. Dlaczego próbuje się zmienić piękno tej gry?" - przekazał w mediach społecznościowych.

Jak uważa jednak starszy dyrektor wykonawczy ITF Stuart Miller, decyzja została podjęta po konsultacjach z kluczowymi zainteresowanymi, w tym zawodnikami, trenerami i sędziami. Większość graczy była za wprowadzeniem zmiany.

 



Źródło: pap, niezalezna.pl

#WTA #ATP

jm