Ostatnie wyniki Igi Świątek, Magdy Linette i Huberta Hurkacza napawają optymizmem przed marcowymi turniejami w Indian Wells i Miami. Zdaniem Dawida Olejniczaka, byłego reprezentanta Polski, a obecnie eksperta tenisowego w Eurosporcie Biało-czerwonych stać na kolejne sukcesy.
Według Olejniczaka najważniejszym rezultatem reprezentantów Polski w minionym tygodniu był wygrany przez Huberta Hurkacza turniej w Marsylii. Polak w imprezie rangi ATP 250 był najwyżej rozstawiony i miał sporo szczęścia, bo w kolejnych rundach z gry odpadali najgroźniejsi rywale: David Gofin, Grigor Dymitrow czy Alex de Minaur, a turniejowa dwójka Jannik Sinner wycofał się z turnieju bez gry. Toteż najwyżej klasyfikowanym zawodnikiem, którego we Francji pokonał wrocławianin był Kazach Aleksander Bublik (50. ATP). W finale Polak zwyciężył reprezentanta gospodarzy Benjamina Bonziego (60. ATP).
To nieistotne, że najtrudniejsi rywale odpadali we wcześniejszych fazach turnieju. Tenis to jest sport przegranych. Turniej może wygrać tylko jeden zawodnik. Pozostali po drodze ponoszą porażkę. Na Huberta przed wyjazdem do USA ten tytuł powinien bardzo dobrze wpłynąć. Zresztą po niezłym występie Hubiego w Australian Open, Marsylia była potwierdzeniem dobrej formy. Miejmy nadzieję, że teraz w Dubaju potwierdzi, że jest ona także stabilna, a to będzie dobry prognostyk przed zawodami w Indian Wells i Miami
– uważa Olejniczak.
Hurkacz w USA będzie miał do obrony sporo punktów rankingowych. Wprawdzie w Indian Wells przed rokiem odpadł w czwartej rundzie, ale w Miami dotarł aż do półfinału, w którym uległ rewelacji poprzedniego sezonu Hiszpanowi Carlosowi Alcarazowi.
Jeszcze więcej – bo pełną pulę 2000 punktów - przed rokiem w USA zdobyła Iga Świątek, triumfatorka obu turniejów. W minionych dwóch tygodniach polska numer 1 rankingu WTA zwyciężyła w turnieju WTA 500 w Dosze i dotarła do finału WTA 1000 w Dubaju. Tym samym Polka straciła nieco punktów rankingowych, bo rok wcześniej wygrała wyżej punktowany turniej.
Oczywiście wobec Igi stawiamy wyższe wymagania. Poprzednim sezonem przyzwyczaiła nas do zwycięstw. Ale ten wcale nie jest gorszy. Ma już na koncie jeden zdobyty tytuł. Wygrany turniej i finał w ciągu dwóch tygodni? Każdy zawodnik chciałby osiągać takie rezultaty. To pokazuje, że Polka nadal jest w doskonałej dyspozycji i do USA pojedzie w roli faworytki. To bardzo pracowita i inteligentna tenisistka. Nie obawiam się o jej formę
– przekonuje Olejniczak.
W ostatnich tygodniach, po Australian Open, w mediach ukazało się wiele artykułów i komentarzy, w których pisano, że Świątek będzie trudno utrzymać pozycję liderki rankingu i że pojawiło się kilka rywalek, które mogą ją zdetronizować, m.in. Aryna Sabalenka czy Jelena Rybakina.
Staram się odcinać od tych komentarzy. W Polsce naprawdę nie mamy zbyt wielu ekspertów od tenisa, a teraz – na fali sukcesów – wielu się takimi chce określać. Jeszcze długo nie dojdzie do detronizacji Igi. Ostatnie tygodnie pokazały, że najgroźniejsze rywalki także przegrywają i to wcale nie – jak ona – w finałach turniejów.
Trzecią polską rakietą jest Magda Linette, która w Melbourne osiągnęła życiowy sukces w postaci wielkoszlemowego półfinału.
Teraz ważne jest, by ten sukces odpowiednio skonsumowała. Myślę, że jej krótkoterminowym celem na tę chwilę jest awans do Top 20 WTA. Jest tego bliska i jestem przekonany, że osiągnie to podczas turniejów w USA. Ona idzie trochę inną ścieżką przygotowań do Indian Wells i Miami niż Hubert i Iga. Przed Australian Open miała znacznie niższy ranking, więc musiała się zapisać na luty na nieco niżej notowane turnieje. W Meksyku w ubiegłym tygodniu odpadła w ćwierćfinale i zapewne nie jest z tego zadowolona. Teraz gra w Austin. Z trójki naszych reprezentantów będzie tą, której najłatwiej będzie się zaaklimatyzować do marcowych turniejów WTA 1000.
Linette będzie w Indian Wells i Miami miała najmniej do stracenia. Przed rokiem bowiem w obu turniejach wygrała zaledwie jeden mecz zdobywając tylko 45 pkt. Turniej w Indian Wells rozpocznie się 8 marca, w Miami dwa tygodnie później.