Legia Warszawa - z norweskim Molde FK i Jagiellonia Białystok - z belgijskim Cercle Brugge rozpoczną w czwartek batalię o awans do ćwierćfinału piłkarskiej Ligi Konferencji. Aż 34 lata Polska musiała czekać na dwóch przedstawicieli na tym etapie europejskiej rywalizacji.
W sezonie 1990/91 w 1/8 finału Pucharu Europy (poprzedniku Ligi Mistrzów) wystąpił Lech Poznań, ale była to dopiero... druga runda, i musiał uznać wyższość Olympique Marsylia. Z kolei Legia w Pucharze Zdobywców Pucharów na tym etapie uporała się ze szkockim FC Aberdeen i następnie dotarła aż do półfinału. Później już żadna polska drużyna nie powtórzyła tego osiągnięcia.
Z kolei w sezonie 1975/76 w 1/8 finału - trzecim etapie rywalizacji - Pucharu UEFA zaprezentowały się Śląsk Wrocław oraz Stal Mielec, a dalej przeszedł ten drugi zespół, który odpadł w ćwierćfinale. Teraz dwie polskie drużyny dotarły do 1/8 finału Ligi Konferencji, "najmłodszego dziecka" UEFA, którego historia sięga 2021 roku, i są o krok od powtórzenia wyniku Lecha z edycji 2022/23, kiedy "Kolejorz" zatrzymał się dopiero na ćwierćfinale.
Legia w Norwegii wróci do pucharowych zmagań po dwuipółmiesięcznej przerwie. W fazie zasadniczej (ligowej) zreformowanej LK zajęła siódmą pozycję i dzięki temu bezpośrednio trafiła do 1/8 finału. Ekipa trenera Goncalo Feio z dotychczasowych 12 spotkań wygrała dziewięć, jedno zremisowała i doznała dwóch porażek, ale w dwóch ostatnich meczach. Los skojarzył warszawian z Molde FK, które wyeliminowało ich w barażu o 1/8 finału LK przed rokiem.
Molde to drużyna, którą trochę znam, z dobrym poziomem technicznym. W sztabie znajduje się nasz dobry znajomy Pal Arne Johannsson (pracował kiedyś w Legii), z którym mam do dziś kontakt. Ale przez rok oba nasze zespoły na pewno się zmieniły
- przyznał portugalski trener Legii, którego nie było w klubie z Łazienkowskiej podczas zeszłorocznej batalii z norweską ekipą.
Molde FK, pięciokrotny mistrz kraju i sześciokrotny zdobywca Pucharu Norwegii, nie rozpoczęło jeszcze rozgrywek ligowych, które toczą się systemem wiosna-jesień. Ma za sobą jednak zwycięski baraż w LK z irlandzkim Shamrock Rovers, rozstrzygnięty po rzutach karnych. W obu tych spotkaniach bramkarz Albert Posiadała, który stał między słupkami we wszystkich meczach fazy ligowej, był rezerwowym.
Jeszcze dłuższa niż w przypadku Legii jest pucharowa przygoda Jagiellonii. Zaczęła się 23 lipca ubiegłego roku od eliminacji Ligi Mistrzów, a później - m.in. przez jedną rundę kwalifikacji Ligi Europy - na dobre była kontynuowana w LK. Białostoczanie rozegrali już 14 meczów, a ich bilans to 7-2-5. Przegrywali jednak głównie w pierwszych etapach. Już w tym roku zespół trenera Adriana Siemieńca w barażu o 1/8 finału dwukrotnie po 3:1 ograł TSC Backa Topola.
Na drodze mistrza Polski stanie Cercle Brugge. Belgijska drużyna w obecnej edycji LK rywalizowała już ze zdobywcą Pucharu Polski - Wisłą Kraków. Do dwumeczu, który miał bardzo nietypowy przebieg, doszło w 4. rundzie eliminacji. U siebie "Biała Gwiazda" przegrała aż 1:6, a w rewanżu w Brugii zwyciężyła 4:1. Ekipa Cercle w fazie zasadniczej LK zajęła ósmą lokatę.
Patrząc na historię Jagiellonii w europejskich pucharach, będą to chyba najważniejsze jej mecze w tych rozgrywkach
- ocenił w klubowych mediach dyrektor sportowy Łukasz Masłowski, którego zdaniem rywal to "zespół absolutnie w naszym zasięgu". "Jestem ciekaw tych pojedynków i też trochę poznania odpowiedzi, na jakim my dziś jesteśmy etapie" - dodał.