Maciej Szczęsny został zatrzymany do kontroli przez policję na początku października w Alejach Jerozolimskich w Warszawie. Były reprezentacyjny bramkarz miał w wydychanym powietrzu 0,6 promila alkoholu - przekazała później warszawska drogówka. Szczęsny tłumaczył, że odwoził do pracy na lotnisko swoją żonę - była godzina 4 nad ranem, a on późnym wieczorem wypił dwa piwa do kolacji.
Wiozłem żonę do pracy. Żona jest stewardessą i zostałem zatrzymany do kontroli. Dosyć niespodziewanie żona została wezwana do pracy, bo miała tak zwany "standby telefoniczny". Mieszkamy bardzo daleko od lotniska. Mamy ponad 30 kilometrów
- mówił wówczas 56-letni ekspert TVP Sport.
W piątek 17. grudnia - po dwóch miesiącach od zdarzenia - Szczęsny usłyszał wyrok w tej sprawie. Postanowienie sądu nie jest prawomocne.
Trzy lata bez prawa do prowadzenia pojazdów, 5 tysięcy złotych kary na poczet pokrzywdzonych w wypadkach drogowych oraz 60 godzin prac społecznych do wykonania w ciągu 2 miesięcy
- przekazał na Twitterze Konrad Mazur.
Dziś sąd skazał Macieja Szczęsnego. Trzy lata bez prawa do prowadzenia pojazdów, 5 tysięcy złotych kary na poczet pokrzywdzonych w wypadkach drogowych oraz 60 godzin prac społecznych do wykonania w ciągu 2 miesięcy. Wyrok nie jest prawomocny.
— Konrad Mazur (@KonradMazur89) December 17, 2021