Po niedawnym meczu Legii Warszawa z AZ Alkmaar w piłkarskiej Lidze Konferencji świat obiegły szokujące obrazki z Holandii. Działanie tamtejszej policji skomentował były prezes PZPN Michał Listkiewicz, który powątpiewa, by wersja zdarzeń przekazywana przez polski klub była zgodna z prawdą.
Po czwartkowym spotkaniu AZ Alkmaar – Legia Warszawa, w którym gospodarze wygrali 1:0, doszło do dantejskich scen pod holenderskim stadionem. Tamtejsza policja i służby porządkowe uniemożliwiły piłkarzom polskiego klubu odjazd autokarem. W internecie pojawiły się nagrania na których widać, że prezes stołecznego klubu Dariusz Mioduski był szarpany i uderzony przez Holendrów.
Według relacji świadków ciosy pałkami policyjnymi otrzymali także członkowie sztabu Legii, a dwaj piłkarze - Josue oraz Radovan Pankov - zostali zatrzymani. Portugalczyk i Serb po przesłuchaniach zostali zwolnieni z aresztu. Pankov usłyszał jednak zarzuty naruszenia nietykalności cielesnej.
A recording of Legia Warsaw owner Daiusz Mioduski being physically assaulted by Dutch police outside the Legia team bus. I'm speechless.
— Pat Novak (@PatricNova) October 6, 2023
Just imagine if this was Perez or Al-Khelaifi.pic.twitter.com/eMvl3PbtFB
Całą sprawę skomentował w rozmowie z "Super Expressem" Michał Listkiewicz. Były sędzia piłkarski i prezes PZPN powątpiewa w wersję przedstawioną przez osoby związane z polskim klubem.
Nie wyobrażam sobie, że obaj piłkarze zostali zatrzymani za niewinność. Policja ma swoje - jasno określone - przepisy, i jakiś powód do takich działań musiał być
- stwierdził Listkiewicz.
Uważa on jednak, że po śledztwie UEFA holenderski klub zostanie ukarany. W poprzednim sezonie Ligi Konferencji na meczu AZ Alkmaar z West Ham United doszło do innego skandalu. Wówczas kibice AZ próbowali zaatakować sektor zajmowany przez rodziny i przyjaciół angielskiej drużyny. Alkmaar został za to ukarany grzywną w wysokości 80 tysięcy euro.