Piłkarze Piasta Gliwice pokonali na własnym stadionie warszawską Legię 4:1 w wieczornym niedzielnym meczu 12. kolejki ekstraklasy. Legia przegrała czwarte ligowe spotkanie z rzędu. Wszystko wskazuje na to, że ten mecz może przypieczętować los Czesława Michniewicza.
Legioniści słabo zaczęli sezon ligowy, w dziewięciu meczach doznali sześciu porażek. W Gliwicach musieli sobie radzić bez swojego kapitana Artura Jędrzejczyka, pauzującego za żółte kartki. Angielski pomocnik gospodarzy Tom Hateley spodziewał się, że rywale zagrają jak „wygłodzony zwierz”, zważywszy na jej problemy w ekstraklasie i czwartkową porażkę z Napoli 0:3 w Lidze Europy.
I rzeczywiście goście ostro ruszyli do przodu, a prowadzić mogli już w 4. minucie, kiedy Mahir Emreli z bliska trafił najpierw w jeden słupek gliwickiej bramki, a dobijając - w drugi. Gliwiczanie byli skuteczniejsi, bo ich dwie akcje zakończyły się golami Alberto Torila. Hiszpański napastnik najpierw nie dał się złapać na „spalonego”, a potem „zamknął” długie dośrodkowanie Damiana Kądziora z lewej strony.
Legioniści dążyli do zmniejszenia strat. Bramkarz Piasta obronił potężne uderzenie filipa Mladenovica z daleka, ale kontaktową bramkę zdobył Ernest Musi, trafiając z ostrego kąta mistrzowie Polski nacierali, zanotowali wiele dośrodkowań w pole karne, rzutów rożnych, prób z dystansu, jednak Frantisek Plach przed przerwą nie dał się już zaskoczyć.
Trener Legii Czesław Michniewicz dysponował tylko pięcioma rezerwowymi (w tym bramkarzem), a już w 25. minucie musiał dokonać zmiany z powodu kontuzji Maika Nawrockiego. Wszedł... środkowy pomocnik Kharatin.
Gliwiczanie na początku drugiej połowy wyszli z oblężenia, też starali się o zdobycie kolejnej bramki. Kibice, mimo dość niesprzyjającej temperatury, nie mieli powodów do narzekania na brak emocji. Walki na boisku bowiem nie brakowało, szwankowała za to dokładność decydujących podań z obu stron. Tak było do 59. minuty, kiedy na pole karne Legii dośrodkował Michał Chrapek, a niepilnowany Toril głową nie dał szans Kacprowi Tobiaszowi.
Następne minuty przyniosły frontalny atak Legii. Piłka rzadko opuszczała połowę rywali. Po silnym strzale Emrelego Placha uratował znów słupek, a Muci spudłował w sytuacji sam na sam z golkiperem Piasta. Gospodarze przetrwali trudne chwile i w końcówce sami skutecznie zaatakowali. Po strzale Kriphera Vidy w słupek piłkę do siatki z bliska wpakował rezerwowy Nikola Stojiljković, który chwilę wcześniej wszedł na boisko, zastępując Torila. Skończyło się wynikiem 4:1.
Zawodnicy gości zostali chłodno pożegnani przez grupę swoich kibiców, w sektorach gliwiczan na stadionie trwała po końcowym gwizdku feta. Kibice Legii po tym meczu zadają sobie pytanie: czy to było ostatnie spotkanie Czesława Michniewicza w roli trenera stołecznego klubu? Wszystko wskazuje na to, że kompromitująca porażka w Gliwicach może przypieczętować jego los.
Bramki: 1:0 Alberto Toril (10), 2:0 Alberto Toril (14), 2:1 Ernest Muci (21), 3:1 Alberto Toril (59-głową), 4:1 Nikola Stojiljkovic (86).
Żółta kartka - Piast Gliwice: Patryk Sokołowski, Miguel Munoz. Legia Warszawa: Filip Mladenovic, Bartosz Slisz.
Sędzia: Jarosław Przybył (Kluczbork). Widzów 4 755.
Piast Gliwice: Frantisek Plach - Martin Konczkowski, Tomas Huk, Miguel Munoz, Alexandros Katranis - Arkadiusz Pyrka (75. Michael Ameyaw), Tom Hateley, Michał Chrapek, Patryk Sokołowski, Damian Kądzior (75. Kristopher Vida) - Alberto Toril (83. Nikola Stojiljkovic).
Legia Warszawa: Kacper Tobiasz - Kacper Skibicki, Mateusz Wieteska, Maik Nawrocki (25. Ihor Charatin), Filip Mladenovic - Josue, Andre Martins (62. Kacper Kostorz), Bartosz Slisz - Ernest Muci, Mahir Emreli, Luquinhas (62. Rafael Lopes).