Polscy żużlowcy zdobyli srebrny medal mistrzostw świata par w Togliatti. W finałowym biegu przegrali z broniącymi tytułu gospodarzami z Rosji. Brąz wywalczyli Australijczycy. Biało-czerwoni w trakcie dwudniowych zawodów wystąpili w składzie: Bartosz Zmarzlik, Patryk Dudek, Maciej Janowski oraz - jako zawodnik do 21 lat - Maksym Drabik.
Po pierwszym dniu Polska zajmowała trzecie miejsce, za Australią i Rosją. W polskiej ekipie najlepiej spisywał się wówczas Zmarzlik, który w sześciu startach zdobył 17 punktów. Drabik w trzech uzyskał cztery. Maciejowi Janowskiemu również w trzech biegach nie udało się zdobyć żadnego, na dodatek w jednym z nich - po błędzie rywala - zaliczył groźnie wyglądający upadek.
W niedzielę Janowskiego, mimo że nie odniósł poważniejszych obrażeń, zastąpił Patryk Dudek. Indywidualny wicemistrz świata z 2017 roku zdobył w pięciu startach 6 pkt, a Drabik - 2 w jednym. Znów klasę pokazał Zmarzlik, który w niedzielę - przed rywalizacją finałową - wygrał wszystkie swoje biegi (18 pkt).
Polacy po fazie zasadniczej mieli najwięcej punktów
Your 2019 @MonsterEnergy #SpeedwayOfNations Final scores ?
— Monster Energy FIM Speedway of Nations (@SpeedwayGP) July 21, 2019
Congrats to our world champs Russia ???? pic.twitter.com/8LSeM2kRpm
W głównej mierze dzięki niemu biało-czerwoni z dorobkiem 47 punktów po dwóch dniach uplasowali się na pierwszym miejscu po fazie zasadniczej, co dało im bezpośredni awans do finału. O drugie miejsce walczyli w dodatkowym biegu gospodarze oraz Australijczycy. Wynik 3:3 oznaczał awans Rosjan, ponieważ mieli więcej punktów po fazie zasadniczej.
W wielkim finale Polskę reprezentowali Zmarzlik i Dudek, a Rosję - Emil Sajfutdinow i Artiom Łaguta (wcześniej jako żużlowiec do 21 lat jechał również Gleb Czugunow). Przed tym biegiem biało-czerwoni mieli prawo wyboru torów. Zdecydowali się na drugi i czwarty, co nie okazało się trafną decyzją.
Podsumowanie drugiego dnia mistrzostw
Finał musiał zostać powtórzony. Za pierwszym razem Rosjanie wyszli lepiej ze startu, ale w ciasnej stawce upadł Dudek i sędzia nakazał powtórkę w pełnym składzie.
Wkrótce potem młodszy z braci Łagutów oraz Sajfutdinow znów lepiej wystartowali i bardzo szybko uzyskali znaczącą przewagę. Ich zwycięstwo nie było przez chwilę zagrożone i wkrótce potem mogli razem z licznie zgromadzonymi kibicami świętować sukces.
Biało-czerwoni, mimo porażki w finale, również byli zadowoleni ze swojego występu w MŚ. Rok wcześniej zajęli trzecie miejsce.
Srebrny medal jest dla nas dobry. Zrobiliśmy krok naprzód. Zobaczymy, co będzie za rok
- powiedział krótko po finale w obecności kibiców Patryk Dudek.
To druga edycja zawodów po nazwą Monster Energy FIM Speedway of Nations. Przed rokiem we Wrocławiu triumfowali Rosjanie, srebro zdobyli Brytyjczycy, a brąz biało-czerwoni.