Łukasz Kubot i Marcelo Melo przegrali finałowy mecz debla w ATP World Tour w Londynie. Tytuł trafił do fińsko-australijskiej pary Henri Kontinen - John Peers. - Wyjeżdżamy z Londynu jako pierwsi przegrani. Za dwa, trzy lata nikt nie będzie pamiętał o tym, że byliśmy w finale. W sporcie liczą się tylko zwycięzcy - stwierdził rozżalony Kubot.
Polski tenisista ma za sobą świetny sezon. Wraz z Brazylijczykiem Melo wygrał sześć turniejów, w tym wielkoszlemowy Wimbledon. Takim wynikiem nie może się pochwalić żadna inna męska para tenisowa. Apetyt rośnie jednak w miarę jedzenia i polsko-brazylijski duet chciał udowodnić swoją wyższość w meczu o tytuł Finałów ATP World Tour. Tak się jednak nie stało.
Broniący tytułu z ubiegłego roku Kontinen i Peers byli zdecydowanie lepsi - zachwycali zwłaszcza bezbłędnym serwisem i returnem. Kubo i Melo zagrali z kolei poniżej możliwości i w efekcie, po meczu trwającym nieco ponad godzinę, przegrali 4:6, 2:6.
- Nie znaleźliśmy odpowiedzi na grę rywali. To był ich dzień, dominowali pod każdym względem. Wygrali pierwszego seta, ułożyło im się przełamanie... Znaleźli na nas receptę - przyznał Kubot.
Polski tenisista dodał, że gdyby przed sezonem ktoś powiedziałby jak wiele wraz z Melo osiągną, w ciemno podpisałby się pod takimi wynikami. - Teraz jestem zły, ale kiedy zejdą ze mnie złe emocje, to za tydzień inaczej spojrzę na całość sezonu – zakończył.