Najlepsi w sezonie zasadniczym ligi NBA koszykarze Milwaukee Bucks zostali niespodziewanie wyeliminowani już w 2. rundzie fazy play off. We wtorek ulegli Miami Heat 94:103, a całą rywalizację przegrali 1-4.
Bucks w niemal beznadziejnej sytuacji znaleźli się już kilka dni temu, kiedy przegrywali 0-3. W historii NBA żadnej drużynie nie udało się bowiem przy takim wyniku odwrócić losów rywalizacji.
Co prawda kolejne spotkanie "Kozły" wygrały, ale straciły w nim swojego najlepszego zawodnika Giannisa Antetokounmpo. Grecki skrzydłowy doznał urazu stawu skokowego i we wtorek nie mógł zagrać.
Mimo absencji gwiazdy, Bucks dobrze zaczęli mecz i w pierwszej kwarcie mieli 13 punktów przewagi. Później jednak to Heat kontrolowali wydarzenia na parkiecie. Na przerwę zespół z Florydy schodził prowadząc 52:46 i już nie dał się dogonić.
Ten awans wiele dla nas znaczy, ale nie jest naszym celem. Chcemy sięgnąć po mistrzostwo i na tym się koncentrujemy. Kolejne mecze będą znacznie cięższe niż dotychczasowe, ale jesteśmy na to gotowi
- podkreślił skrzydłowy Heat Jimmy Butler.
Heat zaprezentowali niezwykle zespołową grę. Aż sześciu ich zawodników zanotowało dorobek między 12 a 17 punktów. Wśród pokonanych najlepszy był Khris Middleton - 23 pkt.
Heat do play off przystąpili jako piąta drużyna sezonu zasadniczego w Konferencji Wschodniej. Są najniżej rozstawioną ekipą, która dotarła do jej finału od 1999 roku, kiedy z "ósemką" grali w nim New York Knicks.
Kolejnym rywalem Miami będzie albo Boston Celtics, albo broniący tytułu Toronto Raptors. Na razie Celtics prowadzą 3-2.
W drugim meczu minionej nocy, w półfinale Konferencji Zachodniej Los Angeles Lakers pokonali Houston Rockets 112:102 i w serii objęli prowadzenie 2-1.