Kamil Stoch, oceniając niedzielny konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Klingenthal, w którym zajął szóste miejsce, stwierdził, że brakuje mu jeszcze "wykończenia drobnych rzeczy". Dodał, że w zawodach rozgrywanych z tak niskiego rozbiegu jak w Klingenthal wygrywa ten, kto popełni najmniej błędów.
- Cieszę się, że kontynuuję pracę z poprzednich dni. Muszę jednak przyznać, że dzisiaj udało się to w jednej trzeciej. Tylko pierwsza seria była OK, w drugiej już minimalnie straciłem równowagę na najeździe i przez to odbicie nie poszło tak dobrze, jak powinno
- powiedział Stoch.
Dodał jednak, że "z takimi błędami zająć szóste miejsce, to chyba nie jest tak źle".
Oceniając niedzielne warunki przyznał, że były bardzo dobre.
- Było tak, jak lubimy. Gdy jest noszenie pod nartami, wtedy można to wykorzystać i oddać naprawdę dobry skok
- wyjaśnił.
Te drobne błędy sprawiają - jak stwierdził trzykrotny mistrz olimpijski - że nie zawsze wszystko się udaje.
- To sprawia, że jestem w pierwszej lub drugiej "10", albo staję na podium, albo wygrywam zawody. Wpływ na to mają minimalne różnice, których "gołym okiem" nie widać
- dodał.
Oceniając swoją aktualną formę Stoch przyznał, że czuje, iż jest już bardzo blisko, ale jednak coś ulatuje:
"Te minimalne różnice są kluczowe. W sobotę wszystko zagrało, w niedzielę już nie"
Na pytanie, czy przed mistrzostwami świata nie myśli o dodatkowym treningu, Stoch stwierdził:
"Nie jest aż tak źle, abym musiał na siłę szukać możliwości ekstra treningu. Wystarczy kilka solidnych skoków, równych skoków i to wystarczy"