Mija dopiero czwarty dzień igrzysk w Paryżu, a organizatorzy mogą już mówić o całym worku wpadek, jakie zdążyli zaliczyć. Najgłośniej było o gali otwarcia imprezy, a potem już poszło... Mylone są nazwy i hymny państw, które ze względów choćby politycznych, nigdy nie powinny być ze sobą pomylone. Odwoływane są zawody z kuriozalnych powodów, sportowcy narzekają na warunki w wiosce olimpijskiej, a niektórzy nie mogą się czuć bezpiecznie nawet na treningach. Jak mówi polski pływak Ksawery Masiuk, "Francuzi nic nie ogarniają".
Francuscy organizatorzy obiecywali, że ich igrzyska będą niezapomniane. I na razie dotrzymują słowa. Wielu sportowców i kibiców nigdy im tego nie zapomni.
Zaczęło się od otwarcia i gali, na której w nachalny sposób promowano środowiska LGBT, jednocześnie w obrazoburczy i prowokacyjny sposób odnosząc się do religii chrześcijańskiej. Po licznych protestach i groźbie wycofywania reklam kolejnych sponsorów, organizatorzy przeprosili za niektóre sceny z przedstawienia powitalnego i zapewnili, że nie było ich intencją obrażanie kogokolwiek.
Przy takim otwarciu mogło być już tylko lepiej, niestety organizatorzy zaliczają wpadkę za wpadką. We wtorek odwołali zawody w w triathlonie, które miały się odbyć po południu.
Zawodnicy mieli zacząć od pływania w Sekwanie. Ktoś jednak zapomniał, że miejska rzeka, choć oczyszczana przed olimpiadą, może zmienić swoją zawartość, gdy tylko spadnie większy deszcz. Tak też było i w tym przypadku. Organizatorzy w obawie przed jeszcze większym skandalem, nie pozwolili sportowcom zanurzyć się w rzece i przełożyli póki co zawody.
— World Triathlon (@worldtriathlon) July 30, 2024
Sportowcy w ostatniej chwili mogli poczuć się bezpieczni. Nie mogli tego powiedzieć piłkarze Argentyny, którzy rozegrali kuriozalny mecz z olimpijską reprezentacją Maroko. Po wyrównującym golu piłkarzy z Ameryki Południowej na 2:2 w 106 minucie, na boisko posypały się przedmioty z trybuny kibiców marokańskich. Piłkarze musieli uciekać w popłochu do szatni, gdzie czekali na osąd VAR-u przez półtorej godziny. Ostatecznie bramka nie została uznana.
- Nigdy nie widziałem takiego cyrku. Nie potrafię wyjaśnić, co się stało
Nie była to jednak jedyna przygoda Argentyńczyków, bo podczas jednego z treningów zostali okradzeni z zegarka i biżuterii, które zostawili w szatni. Organizatorzy nie ogarnęli ochrony obiektu.
Francuzi mieli też kłopot z rozpoznaniem ekip podczas otwarcia igrzysk. Zdarzało się już na innych imprezach, że mylono Słowację ze Słowenią, jednak pomyłka w przypadku Korei Południowej z Północną boli dużo bardziej. Koreańczycy z Południa, którzy o wrogach z północy mówią "państwo Kimów", złożyli oficjalny protest na szczeblu państwowym.
Do równie fatalnej pomyłki doszło też przed meczem koszyków i prezentacją hymnu narodowego Sudanu Południowego. Zamiast niego z głośników popłynął hymn Sudanu. Gracz z Sudanu Południowego określił to nie gafa, tylko "brak szacunku".
Zmagania Francuzów z organizacją podsumował polski pływak Ksawery Masiuk w wywiadzie dla Eurosportu.
Warunki w wiosce, jak dla mnie, są tragiczne. Mam prawie dwa metry, śpię na tym kartonowym łóżku, które jest totalne niewygodne, jest na mnie za krótkie. (...) byłem bardziej przygotowany na to, że igrzyska, jako że jest to największa impreza sportowa na świecie, jest najlepiej zorganizowana. Aktualnie ze wszystkich zawodów, na których byłem, jest prawdopodobnie najgorzej zorganizowana. Wszystko tutaj jest totalnie robione na miszmasz. Autobusy jeżdżą, jak chcą. Klima jest, albo czasami ogrzewanie. Raz jechaliśmy z ogrzewaniem, jak było 30 stopni na zewnątrz"
"Ci Francuzi nic nie ogarniają. Dramat, po prostu dramat" - przyznał.
Ale za to dewiantów pokazali na rozpoczęcie. To najważniejsze. pic.twitter.com/lIDr4TYp4K
— Dariusz Matecki (@DariuszMatecki) July 29, 2024