Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Czwarty jeździec – czyli o imprezie rodem z gejowskiego klubu na otwarciu igrzysk w Paryżu

"Ceremonia otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu z pewnością przejdzie do historii. Nie tylko z racji tego, iż po raz pierwszy przeniesiono ją z lekkoatletycznego stadionu do wnętrza miasta – organizując wszystko w najbardziej ikonicznych dla stolicy Francji miejscach, nad brzegami Sekwany. Ale także, a może raczej przede wszystkim dlatego, jaki kształt nadano tej super-spektakularnej imprezie, zamieniając w artystyczny manifest „różnorodności”, praw LGBT, czy równouprawnienia kobiet" - pisze Tomasz Łysiak dla portalu Niezalezna.pl.

Rozpoczęcie igrzysk w Paryżu
Rozpoczęcie igrzysk w Paryżu
@Olympics - twitter.com

Jeśli ktoś odniósł wrażenie, że olimpijski show zamienia się w gejowski performance z klubu nocnego to nie pomylił się w odczuciach – trudno by było inaczej, jeśli spojrzy się na to, kogo wybrano na reżysera imprezy. Thomas Jolly urodził się w Normandii, zaś jego kariera teatralna, jako reżysera widowisk, obfituje w spektakle podejmujące tematykę LGBTQ. Nie bez kozery – mieszkający w Paryżu ze swym partnerem, również Thomasem, Jolly wprost opowiada o tym w wywiadach, co stanowi esencję jego poglądu na świat i w związku z tym powinności ideologicznej sztuki scenicznej, którą uprawia.

Skąd ten pomysł?

Także, oczywiście, w kontekście ceremonii otwarcia igrzysk, w których – jak stwierdził Jolly – będą startować liczni sportowcy identyfikujący się jako LGBTQ. I stąd miała powstać wizja całości.

Drag Queens, kobiety z dolepionymi brodami, faceci w sukienkach, gejowska parodia (raczej szydera z niej) słynnej „Ostatniej wieczerzy” Leonarda, czy wreszcie gloryfikacja Wielkiej Rewolucji Francuskiej z postaciami trzymającymi w dłoniach własne, odcięte gilotyną głowy – to wszystko wielu widzom jeżyło w piątkowy wieczór włosy na głowie. Jest coś takiego, jak kwestia smaku, gustu, wreszcie przystawalności treści do tego, w jakich warunkach komu i gdzie coś się przedstawia.

Historia trójki zamykających się w pokoju kochanków różnej płci (w tym chyba jedno było niebinarne – domniemuję) naprawdę powinna być prezentowana na imprezie otwarcia igrzysk olimpijskich? Czy wam Francuzi już się zupełnie w głowach poprzewracało od nadmiaru Beaujolais Nouveau? Hasła rewolucji nota bene rozszerzono, a do „braterstwa” dodano „siostrzeństwo” – lecz i ono zostało przepoczwarzone w lewicowy manifest ideologiczny, przypominający najlepsze czasy socrealizmu, gdy nad wodami Sekwany zaczęły wypełzać z postumentów złocone figury najsłynniejszych kobiet w historii Francji. Wśród nich były Alice Milliat (pływaczka i hokeistka), Jeanne Barret (pierwsza Francuzka, która odbyła podróż dookoła świata), czy Louise Michel, anarchistka z okresu Komuny Paryskiej, bojowniczka o prawa kobiet. Lecz zabrakło – bagatela – Joanny d’Arc!

Dokąd zmierzasz Francjo? – ciśnie się na usta dramatyczne pytanie, gdy człowiek patrzy na to, w jaki sposób potraktowano we Francji igrzyska i ich widzów na całym świecie. Zostaliśmy zaproszeni do wielkiego gejowskiego klubu nocnego, w który, w piątkowy wieczór, zamieniono stolicę Francji. Spektakularnie? Owszem – bardzo. Ale fantastyczną oprawą okryto fatalną, nieadekwatną do okoliczności, skandaliczną treść. Chyba najlepiej, lecz nieświadomie, spointował to Jolly pod koniec spektaklu – gdy nad wodami Sekwany pędziła konno-mechaniczna statua konia z jeźdźcem w rozwianym płaszczu.

Czwarty jeździec Apokalipsy?

Który to był z owych jeźdźców Apokalipsy, panie Jolly? Wojna, Zaraza, Głód, Śmierć? Chyba ten ostatni – zwiastujący kres cywilizacji. Jeśli tak, to postawił pan sam trafną diagnozę tego, co widzieliśmy i co pokazuje ogrom chorób, jakie toczą obecny, liberalny świat Zachodu, z Francją, jako jego ideologiczną matką, na czele.


Oglądaj Telewizję Republika na żywo:

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Igrzyska Olimpijskie #Paryż #sport #Francja

Tomasz Łysiak