- Pierwotnie Adam Michnik był ostro przeciwny powstaniu "Gazety Wyborczej". Dopiero gdy pojawiła się szansa, że to on zostanie jej redaktorem naczelnym, wtedy - jak pisze Ryszard Bugaj - zaczęło się lizusostwo wobec Lecha Wałęsy. Gdy gazetę dostał, Wałęsa okazał mu się niepotrzebny - powiedział dziś w programie Doroty Kani "Koniec systemu" Rafał Ziemkiewicz. W programie ujawniono notatkę służbową z 1974 r. relacjonującą rozmowy funkcjonariuszy SB z przyszłym redaktorem naczelnym "Gazety Wyborczej".
W aktach Sprawy Operacyjnego Rozpracowania „Gniazdo” znalazła się m.in. notatka służbowa z przeprowadzonej w czerwcu 1974 roku rozmowy SB z przyszłym szefem „Gazety Wyborczej”, Adamem Michnikiem. Do spotkania doszło w barze „Na Rozdrożu” położonym nieopodal mieszkania Adama Michnika znajdującym się w alei Przyjaciół, tuż przy Łazienkach Królewskich. Rozmowa z Adamem Michnikiem została przeprowadzona 21 czerwca 1974 roku. Wzięli w niej udział naczelnik III Wydziału Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej ppłk Andrzej Maj oraz ppor. Marian Kuleta.
„Po złożeniu przez nas gratulacji A. Michnikowi z racji ukończenia studiów na Uniwersytecie Poznańskim im. A. Mickiewicza jednocześnie spytaliśmy, jakie są plany na najbliższą przyszłość i czy wiąże je z kontynuowaniem dalszej nauki (chodzi o podjęcie dalszych studiów doktoranckich). A. Michnik był bardzo zadowolony z naszych gratulacji i wyraził swoje uznanie pod adresem SB za nie przeszkadzanie w kontynuacji i ukończeniu studiów”
– czytamy w notatce Służby Bezpieczeństwa.
"Gazeta Wyborcza", na której czele po kilkunastu latach od tamtej rozmowy stanął Adam Michnik, miała być gazetą całej opozycji, szybko jednak okazało się, że tak nie jest: „Wyborcza” nierzadko brała w obronę ludzi systemu komunistycznego i krytykowała lustrację, co dla wielu opozycjonistów było nie do zaakceptowania.
Postać Adama Michnika oraz proces powstawania "Gazety Wyborczej" w rozmowie z red. Dorotą Kanią przybliżył Rafał Ziemkiewicz – dziennikarz tygodnika "Do Rzeczy" oraz Telewizji Republika, autor książki "Michnikowszczyzna. Zapis choroby".
– W latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych, Adam Michnik terroryzował wszystkich pryncypializmem antykomunistycznym. "Żadnych rozmów z czerwonymi!". Taką postawą dużo ugrał
– rozpoczął Ziemkiewicz. Jak tłumaczy, "poza nieprzejednanego antykomunizmu była elementem bardzo sprytnej taktyki". Rafał Ziemkiewicz wspomniał o "sterroryzowaniu" w otoczeniu Michnika, "by nikt nie rozmawiał z czerwonymi".
– Dlaczego? Dlatego, że to Michnik i Kuroń rozmawiali z czerwonymi. Chcieli mieć monopol. To był ich koncepcja, że jedyną metodą przejęcia władzy w PRL-u nie jest pryncypialny komunizm, tylko to, że "trzeba się dogadać". Cała ich opozycyjna działalność polegała na tłumaczeniu komunistom: "musicie się z nami dogadać, bo my mamy atuty w postaci zaufania ludu, bo nas uważają za antykomunistów"
– dodał dziennikarz.
Rafał Ziemkiewicz zaznaczył, że wiele źródeł wskazuje, że "Adam Michnik był ostro przeciwny tworzeniu "Wyborczej""
– Gdy pojawiła się szansa, że to on zostanie jej redaktorem naczelnym, wtedy - jak pisze Ryszard Bugaj - zaczęło się lizusostwo wobec Lecha Wałęsy. Gdy gazetę dostał, Wałęsa okazał mu się niepotrzebny. To był moment, gdy całe to środowisko odwróciło się od gazety
– mówił publicysta.
Rafał Ziemkiewicz przypomniał wspomnienia Jacka Kwiecińskiego, który chciał wydawać gazetę w podziemiu, że "ściągnięcie powielacza z Zachodu wymagało imprimatur od Michnika".
Przypomniano w programie również "komisję Michnika" i zejście do archiwów Ministerstwa Sprawa Wewnętrznych.
– Rzecz jest oczywista. Pan Kozłowski, nieżyjący już wiceminister spraw wewnętrznych przy Kiszczaku wypisuje kwit, korzystając z furtki prawnej, że historycy mają prawo badać archiwa SB. Nie wiem czy kiedykolwiek do tego doszło, ale teoretycznie było to możliwe. Na tę okoliczność ktoś sobie przypomniał, że Adam Michnik jest historykiem z wykształcenia, choć nigdy w życiu tego zawodu nie wykonywał. Dano mu dwóch historyków i ta komisja złamała wszelkie możliwe zasady wchodzenia do archiwum- nie można wejść do archiwum
– mówił Rafał Ziemkiewicz.
– Nie jest tak, że wchodzi się jak do księgarni i wybiera dowolną teczkę z półki. O tej komisji wiemy tyle, że do archiwów weszła i wyszła. Nie wiemy co robili, co oglądali, czy zostawili je w takim stanie, jak zastali. W państwie szanującym się, ktoś powinien za to "usiąść". (...) Od tego momentu zaczęło się antylustracyjne szaleństwo Michnika
– tłumaczył Ziemkiewicz.
Więcej o rozmowach Adama Michnika z funkcjonariuszami SB - w środowym wydaniu tygodnika "GAZETA POLSKA"!
Już jutro nowy numer tygodnika #GazetaPolska.
— Gazeta Polska (@GPtygodnik) 2 kwietnia 2019
Serdecznie polecamy wygodną prenumeratę elektroniczną i papierową ⤵️https://t.co/VLnoWfcUEn pic.twitter.com/8dYVYAd3Cj