Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Zajechał drogę kierowcy TIR-a i doszło do kolizji. Marszałek z PO nie dostanie mandatu

Marszałek woj. zachodniopomorskiego Olgierd Geblewicz nie dostanie mandatu za kolizję na drodze S3 z maja 2021 roku. Choć szczecińska prokuratura uznała, że "wypełnił znamiona wykroczenia", nie może prowadzić postępowania z uwagi na przedawnienie sprawy.

Olgierd Geblewicz
Olgierd Geblewicz
European People's Party - wikimedia.commons.org; CC BY 2.0 [https://creativecommons.org/licenses/by/2.0/]

Pod koniec sierpnia Prokuratura Okręgowa w Szczecinie poinformowała, że umorzyła śledztwo w sprawie kolizji na S3 między Goleniowem a Szczecinem z maja 2021 roku. O kolizji zrobiło się głośno w czerwcu 2021 roku za sprawą nagrania, na którym widać, jak auto osobowe wyprzedza ciężarówkę, zjeżdża na prawy pas i gwałtownie hamuje - w ten sposób dochodzi do stłuczki. Okazało się, że za kierownicą osobówki był marszałek województwa.

Śledczy badali, czy Geblewicz popełnił przestępstwo z art. 174 par. 1 kodeksu karnego, czyli sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. W sprawie wykonano szereg czynności, powołano licznych biegłych. Ostatecznie stwierdzono, że do przestępstwa nie doszło, i postępowanie umorzono.

W komunikacie o umorzeniu śledztwa prokuratura podkreśliła jednak, że "ponad wszelką wątpliwość" ustalono, że Geblewicz "wypełnił znamiona wykroczenia z art. 86 par. 1 kodeksu wykroczeń - spowodowanie zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu lądowym".

Za to wykroczenie grozi grzywna i orzeczenie zakazu prowadzenia pojazdów. Geblewicz jednak uniknie kary. "Postępowanie o wykroczenie z artykuł 86 par. 1. nie będzie prowadzone z uwagi na okoliczność, że to wykroczenie jest przedawnione" - wyjaśniła Monika Cruz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.

Karalność wykroczenia ustaje, jeśli od czasu jego popełnienia minął rok. Jeśli wszczęto postępowanie – wykroczenie przedawnia się po dwóch latach. A od zdarzenia na S3 i wszczęcia sprawy minęły ponad trzy lata.

Marszałek Geblewicz proszony przez PAP za pośrednictwem biura prasowego o komentarz do finału postępowania w sprawie kolizji na S3 - nie odpowiedział na przesłane pytanie. Do sprawy odniósł się w czwartek (26 września) zapytany o nią w Radiu Szczecin. Podkreślił, że samo skierowanie jej do prokuratury było bezzasadne, bo powinien odpowiadać za wykroczenie, nie przestępstwo. Zauważył, że prokuratura starała się - w jego ocenie pod naciskami politycznymi - "udowadniać coś, co było nieudowadnialne", a po trzech latach stwierdziła, że doszło do wykroczenia.

"W związku z tym, jak mniemam, skierowała sprawę z powrotem do policji, bo policja zajmuje się wykroczeniami drogowymi w tym kraju i ja mam nadzieję, że zostanę w sposób uczciwy oceniony przez policję, więc czekam na wezwanie"

- powiedział Geblewicz.

Monika Cruz z Prokuratury Okręgowej w Szczecinie dopytana o słowa marszałka powtórzyła w czwartek, że sprawa jest jednak zamknięta. "Ani my, ani policja już nic w tej sprawie nie zrobimy ze względów formalnych" - wyjaśniła.

Eksperci od bezpieczeństwa ruchu drogowego nie chcą komentować działań prokuratury, ale uważają, że sprawcę takiej kolizji powinny spotkać konsekwencje.

"Kierowca powinien zostać ukarany za wykroczenie i stworzenie zagrożenia dla uczestników ruchu" – powiedział Wojciech Pasieczny, który przed ponad 20 lat pracował w wydziale ruchu drogowego Komendy Stołecznej Policji, a teraz jest wiceprezesem Fundacji Zapobieganie Wypadkom Drogowym. Zauważył, że gdyby sprawa zakończyła się mandatem, kierowca otrzymałby również punkty karne. Decyzją sądu mógłby też ponadto stracić prawo jazdy na co najmniej pół roku i zapłacić grzywnę.

Maciej Wroński, prawnik, prezes Związku Pracodawców Transport i Logistyka Polska podkreślił, że gwałtowane hamowanie przed ciężarówką czy autobusem jest bardzo niebezpieczne, nieodpowiedzialne. Jeśli było to zachowanie intencjonalne, tym surowiej należałoby je ocenić.

- Wyobraźmy sobie, co może się stać, jeśli kierujący ciągnikiem z naczepą o masie kilkudziesięciu ton, żeby uniknąć kolizji, wykona gwałtowny manewr, zestaw się złamie, przewróci, przebije bariery rozdzielające jezdnie itd. Takich szeryfów, niestety, dość często spotykamy na drogach. "Nu pagadi", "Ja ci pokażę, kto tu rządzi"

– powiedział Wroński.

 



Źródło: niezalezna.pl, pap

mkw