Józef Iwulski został w 1990 roku sędzią Sądu Najwyższego, choć nie spełniał głównego wymogu formalnego, czyli 10-letniego stażu orzekania. Podczas dyskusji nad kandydaturą zastosowano "wykładnię rozszerzoną", a gdy wynik głosowania był niepomyślny, głos decydujący miał... przewodniczący obrad.
Wokół postaci sędziego Sądu Najwyższego Józefa Iwulskiego kontrowersji nie brakuje od lat. „Gazeta Polska” niegdyś jako pierwsza ujawniła, że Iwulski to były oficer WSW szkolony przez komunistyczny kontrwywiad, a ponadto orzekał w stanie wojennym w sądach wojskowych i skazywał działaczy opozycyjnych. Prokuratorzy IPN chcą mu postawić zarzuty zbrodni komunistycznej, ale sędzia ciągle korzysta z ochrony immunitetu.
Media Strefy Wolnego Słowa powróciły do kwestii Iwulskiego. - Niby został zawieszony, a i tak orzeka w Sądzie Najwyższym, bo wsparli go koledzy w togach – tym skandalem od roku zajmuje się Prokuratura Krajowa. Sędzia Józef Iwulski, oficer wojskowej bezpieki, który w stanie wojennym skazywał opozycjonistów, ciągle pozostaje bezkarny - informowała dzisiejsza "Gazeta Polska Codziennie".
- Funkcjonujący w SN system informatyczny wskazuje, że prezes Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych wyznacza sędziego Iwulskiego do składów orzekających. Do końca roku przewidziano udział sędziego Iwulskiego w 32 posiedzeniach i jednej rozprawie dotyczącej zagadnienia prawnego
– potwierdził "GPC" sędzia Aleksander Stępkowski, rzecznik Sądu Najwyższego.
Ale to nie koniec - w prawniczej karierze Józefa Iwulskiego odnaleźć można kolejną ciekawą historię. Dotyczy ona tego, w jaki sposób Iwulski w ogóle został sędzią Sądu Najwyższego. Było to w 1990 roku. Żeby zostać sędzią SN, należało mieć 10-letni staż sędziowski, a Iwulski orzekał od... 9 lat. Wynika to z oficjalnej informacji na stronie SN:
Przeszkoda? Ależ skąd! Okazało się, że w tym przypadku dało się zastosować "wykładnię rozszerzającą" i dopuszczono Iwulskiego do głosowania. Tam miała miejsce kolejna ciekawa sytuacja - żeby kandydatura sędziego została zatwierdzona, musiał on uzyskać bezwzględną większość, tj. liczba głosów "za" musiała być wyższa od sumy głosów "przeciw" i "wstrzymujących się".
Jak wynika z danych KRS, "za wyłączeniem kandydata" i odrzuceniem kandydatury oddano 6 głosów, "przeciw" - czyli za uznaniem kwalifikacji Iwulskiego - 9 głosów, a 3 głosy były wstrzymujące się. Co to oznacza? Remis 9:9. Kandydatura Iwulskiego powinna być więc odrzucona, ale...
- Biorąc pod uwagę wyniki głosowania Rada stwierdziła, że kandydat przeszedł bezwzględną większością głosów i pozostaje na karcie do głosowania (zdecydował głos wiceprzewodniczącego Rady - przewodniczącego obradom) - napisano.
"SN zamiast rozpoznać sprawę ponownie ocenia powołanie sędziego. W innym czasie nawet brak formalny kandydata nie przeszkadzał" - skomentowała na Twitterze KRS, ujawniając, "jak powstał Sąd Najwyższy".