Prokurator Generalny Zbigniew Ziobro skierował skargę kasacyjną od postanowienia warszawskiego sądu w sprawie dotyczącej wydania dziecka za granicę. Chodzi o czteroletniego chłopca, który wraz z matką uciekł z Irlandii do Polski; powodem miała być przemoc ojca. Sąd nakazał powrót dziecka do Irlandii.
O skierowaniu skargi kasacyjnej poinformowała we wtorek Prokuratura Krajowa.
Jak przekazano w komunikacie, sprawa dotyczy obecnie czteroletniego chłopca, z którym w 2019 r. matka uciekła z Irlandii do Polski. Przyczyną takiego działania według relacji kobiety było zachowanie ojca dziecka, który się nad nią znęcał. Jak podkreśla prokuratura, przeciwko mężczyźnie toczy się postępowanie karne.
Po przybyciu chłopca do Polski jego ojciec zwrócił się do polskiego sądu o wydanie postanowienia w przedmiocie bezzwłocznego powrotu uprowadzonego dziecka. Orzekający w tej sprawie w II instancji Sąd Apelacyjny w Warszawie postanowieniem z 23 marca tego roku nakazał powrót chłopca do Irlandii. Za podstawę orzeczenia sąd przyjął przepisy Konwencji haskiej.
W skierowanej od tego orzeczenia skardze kasacyjnej Prokurator Generalny zarzucił sądowi błędną wykładnię Konwencji oraz naruszenie naczelnej zasady dobra dziecka, która stanowi fundament prawa międzynarodowego oraz krajowego porządku prawnego.
Prokurator Generalny wskazał, że podstawą prawną zasady dobra dziecka jest Konwencja o prawach dziecka, która zapewnia dzieciom prawo do uwzględniania ich interesów we wszystkich działaniach oraz decyzjach podejmowanych przez sądy i organy władzy publicznej.
"Konwencja haska - choć co do zasady wymaga bezzwłocznego powrotu uprowadzonego dziecka - to równocześnie w art. 13 zawiera regulacje pozwalające zaniechać takiej decyzji organów, jeżeli powrót dziecka naraziłby je na szkodę fizyczną lub psychiczną albo w jakikolwiek inny sposób postawiłby je w sytuacji nie do zniesienia" - podała prokuratura.
W ocenie Prokuratora Generalnego w tej sprawie istnieje właśnie takie ryzyko. Jak podkreślono, chłopiec przebywa w Polsce już blisko dwa lata.
"Zaczął tu uczęszczać do przedszkola i po trudnych początkach procesu adaptacji w nowym miejscu nawiązał kontakty z rówieśnikami. W domu opiekuje się nim nie tylko matka, ale i dziadkowie"
- czytamy. Jak dodano, w przypadku powrotu do całkowicie obcej chłopcu Irlandii opiekowałby się nim wyłącznie ojciec. "Opieka ta byłaby niezwykle problematyczna z powodu bariery językowej. Ojciec dziecka mówi jedynie po angielsku i węgiersku, natomiast chłopiec – wyłącznie po polsku" - przekazała PK.
"Prokurator Generalny, nie przesądzając ewentualnej winy powoda w postępowaniu karnym, podkreślił, że okoliczność sformułowania przeciwko niemu zarzutów o stosowanie przemocy wobec matki dziecka stwarza dodatkowe ryzyko dla dobra dziecka w przypadku jego powrotu do Irlandii" - podała PK.
Zdaniem Prokuratora Generalnego nagłe odseparowanie chłopca od osób dominujących w jego życiu, jakimi są matka i dziadkowie, bez wątpienia oznaczałoby "pozostawienie małoletniego w sytuacji nie do zniesienia". Ponadto, jak podkreślił, sąd apelacyjny nie przeprowadził dogłębnej analizy sprawy, naruszając tym samym konstytucyjnie zagwarantowane dziecku prawa.
Prokurator Generalny wniósł do Sądu Najwyższego o uchylenie postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie i orzeczenie co do istoty sprawy lub ewentualnie o przekazanie sprawy do ponownego rozpoznania Sądowi Apelacyjnemu w Warszawie.