Ratownicy nadal poszukują jednego górnika po wstrząsie, do którego doszło we wtorek w należącej do KGHM kopalni Rudna w Polkowicach. 15 górników w wyniku wstrząsu odniosło obrażenia. Jeden jest w ciężkim stanie.
Ratownicy przeszukują rejon wstrząsu, który ma obszar 650 na 750 metrów. W nocy z wtorku na środę dyrektor ds. komunikacji KGHM Polska Miedź Lidia Marcinkowska-Bartkowiak powiedziała dziennikarzom, że sytuacja pod ziemią jest stabilna, a rejon wstrząsu jest przeszukiwany kawałek po kawałku. W akcji uczestniczy 6 zastępów ratowników z Jednostki Ratownictwa Górniczo–Hutniczego KGHM.
"Ratownicy pracują z ciężkimi maszynami. Teren rumowiska jest penetrowany z dwóch stron"
- powiedziała. Dodała też, że zaginionego górnika nie udało się zlokalizować.
Do silnego wstrząsu, określanego jako "górnicza siódemka" doszło przed godziną 14 na oddziałach G1 i G2 kopalni Rudna, na głębokości 770 metrów. W rejonie zagrożenia podczas wstrząsu w kopalni Rudna było 32 górników. Z czternastu górników zaginionych po zdarzeniu, trzynastu odnaleziono.
15 osób odniosło w wyniku wstrząsu obrażenia. Z tego cztery przebywają w szpitalach w Głogowie, Nowej Soli i w Legnicy. Najciężej ranny jest 50-letni górnik, który z wielonarządowymi urazami trafił do Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Legnicy. Jego stan jest ciężki i miał on być w nocy przetransportowany do Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu.