- Niekoniecznie protestowano wczoraj bezpośrednio przeciw naszej reformie - skwitował jednym zdaniem szef Kancelarii Premiera Michał Dworczyk wczorajsze manifestacje, organizowane "w obronie" sędziego Juszczyszyna. - Dotarły tam osoby zmobilizowane politycznie, zdeterminowane do walki z rządem - dodał w rozmowie z Katarzyną Gójską w radiowej "Jedynce".
Przed sądami w kilkudziesięciu miastach w Polsce oraz przed ministerstwem sprawiedliwości w niedzielę po południu odbyły się protesty po cofnięciu delegacji do olsztyńskiego Sądu Okręgowego sędziego Pawła Juszczyszyna, a następnie zawieszeniu go w wykonywaniu obowiązków.
W protestach, zorganizowanych m.in. w Warszawie, Krakowie, Poznaniu, Gdańsku, Łodzi, Lublinie, Katowicach, Częstochowie, Bydgoszczy, Wrocławiu, Szczecinie uczestniczyli sędziowie, prawnicy, artyści i grupy obywateli.
W Warszawie protestujący mieli transparenty z hasłami: "Cześć i chwała sędziom niezłomnym", "Nasz Boże dobry wybaw Polskę od Ziobry", "Niezależne sądy prawem każdego obywatela"; niosą też flagi unijne.
Minister Dworczyk ocenił, że „w skali całej Polski, było to ok. 4 tysięcy osób”.
Nie było to żadne masowe zgromadzenie, lecz oczywiście nie bagatelizujemy tych wystąpień. Nierzadko jednak pojawiały się tam antyrządowe, wulgarne hasła. Tym samym dotarły tam osoby zmobilizowane politycznie, zdeterminowane do walki z rządem. Niekoniecznie protestowano wczoraj bezpośrednio w sprawie sędziego Juszczyszyna
- wskazał szef Kancelarii Premiera.
„Pojawiały się sugestie, że w okresie stanu wojennego, w czasie PRL-u system sądownictwa miał się lepiej, sędziowie nie byli tak atakowani jak dziś” - relacjonował.
Każda przytomna osoba, która tego słucha musi stwierdzić, że nie ma to zbyt wiele wspólnego z rzeczywistością. Wierzę, że Polacy, którzy racjonalnie patrzą na świat, uodpornili się na takie porównania i sugestie
- dodał.
Red. Gójska przypomniała, że do 10 stycznia Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych Sądu Najwyższego musi orzec nt. ważności wyborów. „Jeśli tego nie zrobi, parlament traci legitymację działania. Po decyzji Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej zaczęły pojawiać się głosy, że Izba nie jest legalna, nie powinna podejmować decyzji… Czy w tej sprawie sędziowie odczują presję?" - pytała prowadząca.
Wielokrotnie podkreślaliśmy, że TSUE nie jest uprawiony do oceny krajowych systemów sądownictwa. Ten wyrok podzielił te wątpliwości
- uciął ws. europejskiej instytucji.
Odnosząc się do Izby Sądu Najwyższego wskazał, że „wydawane były przez nią wyroki, z punktu widzenia obozu rządzącego niekorzystne z punktu widzenia obecnej władzy”.
Zostały też odrzucone protesty wyborcze Prawa i Sprawiedliwości. To niezawiśli sędziowie, niezawisła instytucja
- ocenił.