Wśród wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej musi być przedstawiciel Europy Środkowej - o takim ustaleniu na szczycie Unii Europejskiej poinformował na konferencji prasowej premier Mateusz Morawiecki. Dodał, że jest szczęśliwy, iż Polsce udało się zbudować na szczycie "skuteczną koalicję".
"Odezwałem się podczas ostatniej sesji, co - jestem przekonany, zostanie odnotowane w protokole - że wśród wiceprzewodniczących Komisji Europejskiej musi być też reprezentant Europy Środkowej"
- powiedział Morawiecki na konferencji prasowej w Brukseli.
Pytany o kulisy pojawienia się kandydatury Ursuli von der Leyen na szefa Komisji Europejskiej przyznał, że już w poniedziałek zaczęła się dyskusja o tej kandydaturze, a Polska ją zaakceptowała, "widząc, że to jest kandydatura środka i kompromisu".
Szef rządu był także pytany, czy maraton rozmów nie przyprawił go zawał serca. "Dwa dni i te noce wyglądały bardzo burzliwie, mogę powiedzieć. O zawał serca mnie nie przyprawiły, bo trzeba zachować zimną krew, ale byłem pełen determinacji w odniesieniu do tego, na co Polska może się zgodzić" - odpowiedział szef rządu.
"Miałem też pełną świadomość tego, że Polska musi potrafić budować koalicję i jestem szczerze szczęśliwy z tego powodu, że zbudowaliśmy bardzo skuteczną koalicję" - dodał.
Ujawniając kulisy rozmów, mówił, że w pewnym momencie wraz z partnerami z V4 zaczęliśmy przekonywać Francję i Niemcy, z którymi co chwila odbywały się rozmowy. "Dzieliliśmy się na role w Grupie Wyszehradzkiej" - mówił.
Przyznał, że premier Słowacji Peter Pellegrini nie miał łatwej sytuacji, bo należy do grupy socjaldemokratów, podobnie jak odrzucany przez Polskę kandydat Franz Timmermans. "Ale pokazaliśmy przedstawicielowi Słowacji, panu premierowi Pellegriniemu, działania (Timmermansa) czarno na białym, które nie miały żadnego związku z tym, za co zostaliśmy zaatakowani" - relacjonował premier.