Tygrysy przyjechały na granicę polsko-białoruską w stanie zagrożenia zdrowia i życia – powiedziała dziś dyrektor zoo w Poznaniu. Ewa Zgrabczyńska odniosła się w ten sposób do stanowiska Głównego Inspektoratu Weterynarii ws. transportu tygrysów.
Główny Inspektorat Weterynarii w oświadczeniu przesłanym wczoraj Polskiej Agencji Prasowej podał, że "podczas wywozowej kontroli urzędowej dobrostanu nie stwierdzono, że zwierzęta są w złej kondycji lub nie nadają się do dalszego transportu".
Ciężarówka ze zwierzętami utknęła na przejściu granicznym w Koroszczynie (woj. lubelskie). Jeden z tygrysów padł, dziewięć pozostałych - w bardzo złym stanie - przewieziono do ogrodów zoologicznych. Siedem osobników trafiło do Poznania, dwa do Człuchowa (woj. pomorskie).
Dzisiaj Ewa Zgrabczyńska, dyrektor poznańskiego zoo do którego trafiły zwierzęta podkreśliła na konferencji prasowej, że tygrysy "przyjechały na granicę w stanie zagrożenia zdrowia i życia, z naruszeniem dobrostanu".
Od pierwszego momentu, kiedy otwarto drzwi od tego koniowozu, ten transport powinien być zatrzymany – bez względu na to, jak wyglądały dokumenty czy braki w tych dokumentach
– powiedziała Zgrabczyńska.
Dodała, że w jej opinii graniczny lekarz weterynarii nie widział wszystkich transportowanych zwierząt.
Mógł widzieć dwa tygrysy, które były w pierwszych ażurowych klatkach (…) u pierwszego z nich łatwe było do stwierdzenia wychudzenie, odwodnienie, pokaleczone łapy, wysięki z oczu i nosa. Nie trzeba być specjalistą, żeby widzieć oczy zapadnięte w czaszce i skórę, którą są obciągnięte kości bez grama nie tylko tkanki tłuszczowej, ale i mięśniowej
- powiedziała.
Nie wiem, na jakiej podstawie jakikolwiek lekarz weterynarii, który nie był w stanie dojść do klatek, które były zamknięte, a zwierzęta były niewidoczne, byłby w stanie określić ich stan zdrowia, bo my jeszcze w czasie rozładunku nie wiedzieliśmy, czy wszystkie zwierzęta są żywe
– dodała Zgrabczyńska.
Jak podkreśliła, zatrzymany na granicy transport nie był jedyny. "Wiem o transportach wcześniejszych, które przeszły bez najmniejszego problemu, to są informacje pochodzące z Włoch" – powiedziała.
Dyrektorka zoo potwierdziła, że pięć tygrysów ma trafić do azylu w Hiszpanii. "Mam nadzieję, że te koty, które są w najlepszym stanie, już po nakarmieniu, nawodnieniu i odpoczynku, ruszą w podróż bardzo szybko (...) U nas zostanie dwójka najsłabszych, dla których taka podróż byłaby zagrożeniem" – powiedziała.
Wyjaśniła, że azyl w Hiszpanii, do którego, dzięki wsparciu holenderskiego stowarzyszenia Adwokaci Zwierząt, trafią tygrysy z Polski, pomaga w konfiskatach zwierząt na terenie całej Europy. "Za moment może być tak, że to miejsce zostanie zajęte przez koty, które potrzebują pomocy natychmiastowej" – zaznaczyła.
We wtorek w poznańskim ogrodzie zoologicznym powiatowy lekarz weterynarii zastosował 30-dniową kwarantannę w miejscach, w których przebywają przyjęte tygrysy. Na razie nie wiadomo, kiedy tygrysy z Poznania trafią do Hiszpanii. Zgrabczyńska wyraziła nadzieję, że stanie się to przed zakończeniem kwarantanny.
Zostały wysłane pisma przez Adwokatów Zwierząt i głównego lekarza weterynarii Hiszpanii oraz głównego lekarza weterynarii Holandii do strony polskiej, (...) Głównego Lekarza Weterynarii i lekarza powiatowego, o bezzwłoczne zdjęcie kwarantanny z tych zwierząt, dlatego że ona może się odbyć już w Hiszpanii"
- powiedziała Zgrabczyńska.
Według dyrektor poznańskiego zoo na takie rozwiązanie pozwala dyrektywa nr 92/65 UE. "Natomiast zupełnie inaczej jest ona odbierana przez nasze służby weterynaryjne" – powiedziała.
Poinformowała, że reprezentująca Adwokatów Zwierząt lekarz weterynarii, która w środę gościła w poznańskim zoo była zaszokowana warunkami transferu tygrysów i stanem ich zdrowia. Dodała, że zwierzęta, które trafiły do Poznania mają się coraz lepiej, podobnie dwa osobniki, które przewieziono do Człuchowa.
Główny Inspektorat Weterynarii w oświadczeniu przesłanym PAP w środę wyjaśnił, że "transport tygrysów pod kątem spełniania warunków dotyczących dobrostanu w transporcie został zakwalifikowany jako spełniający wymagania rozporządzenia 1/2005 zgodnie z poświadczeniem podpisanym przez lekarza weterynarii Włoch w dokumencie wygenerowanym w unijnym systemie TRACES" (informatyczny system kontroli i powiadamiania o przemieszczeniach zwierząt żywych i produktów pochodzenia zwierzęcego).
Główny Lekarz Weterynarii dr Bogdan Konopka powiedział w środę na konferencji prasowej, że transport z tygrysami, który przejechał kilka krajów Europy, z Włoch do Polski, był transportem "legalnym, dopuszczonym, zatwierdzonym przez urzędowego lekarza weterynarii we Włoszech".