- Jest to delikatna sprawa. Dobrze, że w końcu rząd wezwał ambasadora na dywanik. Akurat tu nie będę rządzących atakował - powiedział w Radiu Zet prezydent Warszawy Rafał Trzaskowski, odnosząc się do sprawy szczątków pocisku znalezionych pod Bydgoszczą.
Prezydent Warszawy w Radiu Zet został zapytany o sprawy szczątków pocisku znalezionych pod Bydgoszczą. "Jest to delikatna sprawa. Dobrze, że w końcu rząd wezwał ambasadora na dywanik. Szkoda, że sprawa została wyjaśniona tak późno. Rozumiem, że były przeróżnego rodzaju wątpliwości" - ocenił Rafał Trzaskowski.
Odniósł się także do sytuacji z połowy listopada zeszłego roku, gdy w Przewodowie (Lubelskie) spadła ukraińska rakieta. "Pojawiły się wtedy różnego rodzaju supozycje, że to było zamierzone działanie. Dobrze, że wtedy rząd zachował się wstrzemięźliwie i że najpierw wyjaśnił sytuację, bo to są sytuacje naprawdę bardzo poważne i nie można tutaj rzucać oskarżeń na wiatr" - dodał prezydent Warszawy.
27 kwietnia MON poinformowało, że w okolicach miejscowości Zamość, ok. 15 km od Bydgoszczy, znaleziono szczątki niezidentyfikowanego obiektu wojskowego.
Podkreślono, że sytuacja nie zagraża bezpieczeństwu mieszkańców. Prokuratura Okręgowa w Gdańsku wszczęła w tej sprawie śledztwo. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro poinformował, że jest to postępowanie w sprawie szczątków powietrznego obiektu wojskowego, które znaleziono w lesie k. Bydgoszczy.
28 kwietnia br. dowódca operacyjny Rodzajów Sił Zbrojnych gen. broni Tomasz Piotrowski poinformował, że "trwają intensywne dochodzenia, sprawdzenia, intensywny dialog między różnego rodzaju instytucjami". Jak wskazał, chodzi o ustalenie, w jaki sposób sprzęt mógł się tam znaleźć i jakie jest jego pochodzenie. Gen. Piotrowski nawiązał też do wydarzeń z połowy grudnia ub.r., gdy Rosjanie przeprowadzili jeden ze zmasowanych ataków powietrznych na Ukrainę, wskazał też na próby działań psychologicznych podejmowane przez Rosję. "Powstały pewne hipotezy, mamy pewne wątki, które można byłoby powiązać ze zdarzeniem w Zamościu pod Bydgoszczą" – oświadczył.
W środę radio RMF FM podało, powołując się na nieoficjalne informacje, że ze wstępnych ustaleń Instytutu Technicznego Wojsk Lądowych wynika, iż w Zamościu koło Bydgoszczy znaleziono pocisk manewrujący Ch-55. Zaznaczono, że pocisk prawdopodobnie przyleciał zza wschodniej granicy Polski, a w polska armia nie ma takiego uzbrojenia na wyposażeniu ani w magazynach.
Premier zapytany w środę, kiedy dowiedział się o incydencie pod Bydgoszczą oraz o to "dlaczego śledztwo zostało wszczęte tak późno", powiedział, że dowiedział się "o tym incydencie wtedy, kiedy poinformował o tym". "To było pod koniec kwietnia, kilka dni przed końcem kwietnia, w środku tygodnia" - dodał. Morawiecki powiedział, że obecnie - według jego wiedzy - biegli dokonują pełnych analiz zarówno miejsca, jak i przedmiotu zdarzenia. "Prokuratura prowadzi śledztwo i myślę, że minister obrony narodowej pan premier Błaszczak niebawem przedstawi raport w tej sprawie" - powiedział premier.