Prowadząca program "W punkt" na antenie Telewizji Republika poruszyła kwestię bezradności państwa polskiego w przypadku upamiętniania ofiar "krwawej niedzieli". Katarzyna Gójska zwróciła uwagę na fakt, że prezydent Andrzej Duda przyjechał do miejsca, gdzie przed laty mordowano polską ludność, a gdzie do dziś nie ma żadnego symbolu upamiętniającego ofiary. To symbol niemocy państwa? - pytała.
To symbol złych zmian na Ukrainie. Prace ekshumacyjne toczyły się od lat, choć była to kropla w morzu potrzeb, ale jednak coś się działo
- stwierdził Dworczyk, dodając jednocześnie, że "w pewnym momencie państwo ukraińskie zablokowało te możliwości". "Do wojny politycznej włączono groby, ekshumacje ofiar nie tylko II wojny światowej ale i roku 1920" - dodał.
"To nie jest do zaakceptowania. Każdemu należy się krzyż, grób" - mówił szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Zaznaczył zarazem, że jest to dziś "wielkie wyzwanie dla państwa polskiego" i "wielkie zaniedbanie".
Po 1989 niewiele działo się w tej sprawie, niestety w imię poprawności politycznej i budowania dobrych relacji
- powiedział, podkreślając,iż po 1991 roku, kiedy Ukraina uzyskała niepodległość, tej szansy nie wykorzystano, a obecne władze Ukrainy budują mit bohaterstwa OUN i UPA.
Dzisiaj stawiane są pomniki bohaterom, którzy mają na rękach krew Polaków. Na tę skalę 5,10 lat temu tego nie było
- punktował Dworczyk. Jak podkreślił, na Ukrainie instytucja państwa została włączona w to, żeby wprowadzić wypaczoną wiedzę o OUN i UPA do szkolnictwa. To bardzo poważna rzecz, ponieważ "dziś kształtują nas nowoczesne media, szkoła i państwo, w którym żyjemy".
Pytany z kolei o to, jakie są relacje międzypaństwowe pomiędzy Warszawą i Kijowem, stwierdził, że "jesteśmy sobie potrzebni". Polska Ukrainie "zwłaszcza w kwestii rosyjskiej agresji".
Ukraińcy, wykazywał, doceniają zaangażowanie i postawę Polski w tej sprawie. "Największą sympatią, co potwierdzają wszelkie badania, cieszą się Polacy" - poinformował.
Szanse mamy bardzo dużą ułożyć relacje polsko-ukraińskie, bo jesteśmy sobie potrzebni. Dzięki Ukrainie na naszej wschodniej granicy nie stoją wojska i czołgi rosyjskie
- dodał.
Zdaniem szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów jednak na budowanie relacji potrzeba czasu.
8 lat rządów PO dawało nam wiele przykrych niespodzianek. Z jednej strony Radosław Sikorski, który próbował nastraszyć Ukrainę, z drugiej strony zrujnowanie relacji z przyjaznymi krajami. Hasłem była UE, w którą byli zapatrzeni. Taka była polityka PO, teraz to się zmienia. Pamiętajmy, że szkody jakie wyrządzili nie są do odbudowania w rok, czy dwa
- powiedział.