10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Szef IPN o blokowaniu przez Dulkiewicz ekspozycji o Solidarności: Nie rozumiem tego

- Dziedzictwo "Solidarności" nie jest własnością takiego, czy innego środowiska. "Solidarność" to największe historyczne wydarzenie drugiej połowy XX wieku, wydarzenie wyjątkowe. Zasługuje na szczególne traktowanie, bo stanowi nasz narodowy kapitał. Zmagania z komunizmem, których symbolem jest „Solidarność” – najsłynniejsze na świecie polskie słowo – na trwałe wpisały się do historii powszechnej i przepychanki wokół chęci upamiętnienia Sierpnia’80 są po prostu nie na miejscu - mówi nam prezes IPN Jarosław Szarek. W rozmowie z portalem Niezalezna.pl pokazuje także odkłamywanie PRL-owskich manipulacji o 1920 roku i walce ze Związkiem Sowieckim.

Prezes IPN, Jarosław Szarek, (pierwszy z lewej) podczas uroczystości odsłonięcia tablicy, upamiętniającej Armię Ochotniczą, która walczyła z bolszewikami w 1920 r. Wydarzenie miało miejsce dziś w Sosnowcu.
Prezes IPN, Jarosław Szarek, (pierwszy z lewej) podczas uroczystości odsłonięcia tablicy, upamiętniającej Armię Ochotniczą, która walczyła z bolszewikami w 1920 r. Wydarzenie miało miejsce dziś w Sosnowcu.
Agnieszka Kołodziejczyk

Rozmawiamy podczas uroczystości odsłonięcia tablicy, upamiętniającej Armię Ochotniczą, która walczyła z bolszewikami w 1920 r. W Sosnowcu, postrzeganym jako samo serce "Czerwonego Zagłębia".

Z takich miejsc, jak dawna siedziba magistratu w Sosnowcu przy ul. Warszawskiej 6, gdzie przed stu laty mieścił się punkt werbunkowy, wyruszali na wojnę robotnicy, harcerze, reprezentanci wszystkich środowisk społecznych, masowo odpowiadając na apel Rady Obrony Państwa „Do broni!”. Ponad sto tysięcy wstąpiło do Armii Ochotniczej, inni tworzyli straże obywatelskie, kobiety wzmacniały służby sanitarne. W ciągu kilkunastu pierwszych dni lipca 1920 roku powstała potężna, społeczna machina stanowiąca w kraju zaplecze walczącej na froncie armii. Sytuacja była dramatyczna, liczył się każdy gest, paczka z żywnością dla żołnierzy, papierosy, książki, modlitewniki.

Organizowano opiekę nad rannymi, rodzinami poległych. Ogromna liczba osób składała też datki na zakup broni, wyposażano idących na front ochotników, nie brakowało wzruszających gestów ofiarności, gdy oddawano obrączki ślubne. Nierzadko ochotnikom pracownikom z fabryk, sklepów pozostali pracujący fundowali wierzchowca czy umundurowanie. W Zagłębiu Dąbrowskim pamięć o roku 1920 ma znaczenie szczególne. Przecież przez kilkadziesiąt lat PRL, gdy od 1976 roku sojusz ze Związkiem Sowieckim był wpisany do Konstytucji PRL, nie można było mówić, jak liczni robotnicy – z Polskiej Partii Socjalistycznej czy Narodowej Partii Pracy – stawali na ochotnika, aby bić się z sowiecką armią. Cieszę się, że właśnie w Sosnowcu udaje się przywrócić ten ważny element niepodległościowej tradycji Zagłębia Dąbrowskiego, niestety do dzisiaj postrzeganego często jedynie przez kalki z czasów komunistycznych. 

Zmieńmy temat naszej rozmowy: w tym roku przypada 40. rocznica utworzenia "Solidarności" i 50. - grudnia 1970. W blisko 50 miastach w Polsce prezentowana jest wystawa "TU narodziła się Solidarność", tymczasem Aleksandra Dulkiewicz, prezydent Gdańska, nie zgadza się na pokazanie ekspozycji na Placu Solidarności. Co to oznacza?

Nadal liczę, że ta decyzja będzie zmieniona. Od 1 lipca w całej Polsce pokazujemy, w 51 miejscach, te ośrodki, gdzie latem w 1980 r. odbyły się strajki, (za kilkanaście dni tę wystawę odsłonimy w sąsiedniej Dąbrowie Górniczej). Nigdzie nie pojawiły się wątpliwości co do tej ekspozycji. Wszędzie spotkamy się z przychylnością władz samorządowych, wręcz życzliwością, a ze strony uczestników solidarnościowych zmagań lat 80. z wielką wdzięcznością za pamięć o ich walce. Jeśli chodzi o Gdańsk, to chyba nigdzie nie pokazujemy wystawy, tak fizycznie blisko miejsca, gdzie „Solidarność” się rodziła. Chcemy przedstawić plansze z fotografiami na miejscu, gdzie w grudniu 1970 r. byli mordowani stoczniowcy, miejscu, w którym w sierpniu 1980 r. stało tysiące mieszkańców Gdańska wspierających strajkujących i gdzie stanął pierwszy drewniany krzyż pamięci ofiar Grudnia’70. Nie rozumiem tej decyzji. Tym bardziej, że w kwietniu 2018 r. – w 40. rocznicę powstania Wolnych Związków Zawodowych, pani Dulkiewicz, wtedy wiceprezydent Gdańska, razem z przedstawicielami Instytutu Pamięci Narodowej składała kwiaty i paliła znicze na grobach działaczy WZZ. Nikomu wtedy nie przeszkadzała postawiona na placu Solidarności wystawa poświęcona WZZ, podobnie wiele innych stawianych w tym miejscu przez ostatnie dwadzieścia lat, od kiedy istnieje IPN. Co zatem stało się w ciągu ostatnich tych dwóch lat? Dodam, że przed rokiem nie przeszkadzało władzom Gdańska zaprezentowanie na Placu Solidarności ogromnej instalacji – okrągłego stołu. Dlaczego dzisiaj są problemy z pokazaniem źródeł "Solidarności", gdy walkę toczono o uniwersalne, fundamentalne wartości, o godność człowieka, o prawdę, sprawiedliwość, wolność, gdy modlitwa i Msze św. w strajkujących zakładach tworzyły wspólnotę. Tak było nie tylko w Gdańsku, ale wielu innych, strajkujących zakładowych pracy.

Wobec niezgody władz Gdańska nie jesteśmy bierni; razem z przewodniczącym NSZZ „Solidarność” popisaliśmy list protestacyjny, wsparło nas Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, Stowarzyszenie „Godność”, część radnych Gdańska…

Czy nie obawia się pan zawłaszczenia przez polityków lewicy obchodów 40-lecia "Solidarności" i nadania im charakteru politycznego? M.in. Adrian Zandberg w czasie ubiegłorocznej kampanii wyborczej wielokrotnie odwoływał się do idei Sierpnia 1980. Po historię szeroko sięgał też Robert Biedroń, kandydat lewicy na urząd prezydenta RP.

"Solidarność" była nie tylko związkiem zawodowym ale ogólnonarodowym ruchem wolnościowym. Były w niej miliony ludzi, o różnych poglądach, o wrażliwości lewicowej i prawicowej. Tworzyli ją ludzie, którzy upomnieli się o godne życie, o prawdę, połączeni ideą wolności, a w dalszej perspektywie niepodległości. To było niezwykle, niepowtarzalne doświadczenie. Dzisiaj Polska jest wolnym i demokratycznym państwem, więc spory polityczne, nawet ostre, są rzeczą normalną. Są jednak takie momenty, kiedy wspominamy nasze przełomowe dzieje, odzyskanie niepodległości w 1918, zwycięstwo nad bolszewikami w 1920, do nich należy również Sierpień’80, kiedy trzeba się wznieść ponad bieżące spory.

Dziedzictwo "Solidarności" nie jest własnością takiego czy innego środowiska. "Solidarność" to największe historyczne wydarzenie drugiej połowy XX wieku, wydarzenie wyjątkowe. Zasługuje na szczególne traktowanie, bo stanowi nasz narodowy kapitał. Zmagania z komunizmem, których symbolem jest „Solidarność” – najsłynniejsze na świecie polskie słowo – na trwałe wpisały się do historii powszechnej i przepychanki wokół chęci upamiętnienia Sierpnia’80 są po prostu nie na miejscu.

 



Źródło: niezalezna.pl

Agnieszka Kołodziejczyk