Strajk nauczycieli trwa od 8 kwietnia, nie został zawieszony na czas egzaminów szkolnych. Wiele osób zadawało wtedy pytanie o misję nauczycieli. Pytanie wydaje się być jeszcze bardziej zasadne w przypadku pedagogów pracujących w szkole działającej w Centrum Zdrowia Dziecka (CZD) w Warszawie, w której większość nauczycieli przystąpiło do strajku. Chociaż kolejne dni przynoszą wykruszanie się nauczycieli z protestu. Jak podkreśla dyrektor szkoły Grażyna Michalczuk – Moi nauczyciele są już zmęczeni.
Na terenie Zespołu Szkół Specjalnych nr 78 działający na terenie CZD zatrudnionych jest 85 nauczycieli, z czego na początku strajku minimum 60 nauczycieli przystąpiło do protestu.
- Każdego dnia jest inna liczba osób strajkujących. Jest to kwestia rozważana w sumieniu każdego nauczyciela. Organizujemy tzw. dyżury zastępcze
– informuje nas dyrektor szkoły. Jak wyjaśnia osoby przystępujące do pracy dzielą swój czas pracy pomiędzy wszystkie świetlice we wszystkich klinikach. Normalnie świetlice czynne są od godz. 9 do 18 i odbywają się na nich różne zajęcia. W trakcie strajku jest to około godzina dziennie, można wtedy wypożyczyć książki, gry. Zajęcia dydaktyczne odbywają się tylko wtedy, gdy do pracy przystępuje dydaktyk.
Część rodziców dzieci znajdujących się w klinice kieruje do naszej redakcji pytanie o to, jak jest z misją nauczycieli w tak wyjątkowym miejscu. I czy strajk nie mógł przybrać innej formy?
– W CZD pracują naprawdę bardzo dobrzy nauczyciele, ale nie rozumiem, dlaczego teraz podejmują działania kosztem dzieci. Powstaje pytanie o sumienie tych osób – zaznacza jeden z rodziców.
W rozmowie z nami Grażyna Michalczuk podkreślała, że z dnia na dzień zwiększa się liczba dydaktyków przystępujących do pracy. Ponadto część nauczycieli kierując się poczuciem odpowiedzialności zrezygnowała ze strajku na czas odbywających się egzaminów. Czy taką decyzję podejmą w kolejnych dniach tego nie wiadomo. Chociaż jak podkreśla pani dyrektor: "rozmawiam z moimi nauczycielami są już zmęczeni tym jak traktowani są przez decydentów, chcą wrócić do pracy, do dzieci, za którymi tęsknią. Ja osobiście chciałabym żeby się to już rozstrzygnęło, bo sytuacja jest paradoksalna".
Chcieliśmy w sprawie strajku porozmawiać z przewodniczącą ZNP na terenie CZD jednak odesłała nas teoretycznie do rzecznika ZNP na terenie stolicy. W konsekwencji rozmawialiśmy z Zofią Idzikowską prezes oddziału ZNP Warszawa Praga Południe, Wawer, Wesoła, która w rozmowie z nami podkreśliła, że "zajęcia świetlicowe w tej placówce prowadzą nauczyciele i w ten sposób wspierają bardzo terapię dzieci chorych, ale innej formy strajku jak całkowite powstrzymanie się od pracy zgodnie z ustawą nie ma".
– Samo popieranie postulatów nie jest udziałem w strajku. Nauczyciele wszyscy nawet ci w CZD na misji nie ugotują krupniku, a naszym celem w tym strajku jest nauczenie wszystkich polityków od lewa do prawa, że jest to zawód z misją, ale za tę misję odpowiadają wszyscy politycy i cały naród. Dlatego proszę się za nas modlić, żeby zmartwychwstały Jezus skruszył zatwardziałe serca polityków
– dodaje Zofia Idzikowska.
Część rodziców chorych dzieci podkreśla, że rozumieją, że każdy chce zarabiać więcej, ale CZD to tak wyjątkowej miejsce, dlatego jak mówi jeden z nich "oczekuje, że jednak nauczyciele wrócą do pracy z naszymi dziećmi, dla których te zajęcia dużo znaczą w tym całym cierpieniu, które przeżywają".
Według stołecznego radnego Tomasza Herbicha zbyt radykalne formy protestu są przeciw skuteczne. – Problem z obecnym strajkiem ZNP polega nie na samym fakcie, że nauczyciele postanowili strajkować (mają, bowiem do tego prawo i nikt im tego prawa nie odbiera), tylko na wyborze zbyt radykalnych metod strajku, które spotykają się z dużą niechęcią społeczną i są przeciwskuteczne. Szkoła, o której mówimy, jest jednoznacznym przykładem potwierdzającym tę tezę. Moim zdaniem istnieją takie szkoły, które ze względu na profil swojej działalności powinny wybierać szczególnie umiarkowane, łagodne formy strajku, lub wręcz stanąć w tej sytuacji z boku, nie biorąc udziału w strajku. Niewątpliwie jest tak ze szkołami specjalnymi, które zresztą - o czym warto pamiętać - są w Warszawie prowadzone bezpośrednio przez Biuro Edukacji, a nie przez dzielnice. Szkołę przy Centrum Zdrowia Dziecka również uważam za taką placówkę – dodał.