"W tym samym skrzydle, lewym, samolotu 102 [tzw. bliźniaczy tupolew, który także w 2009 r. był remontowany w Rosji], znaleźliśmy ten sam materiał wybuchowy, który został znaleziony na resztkach samolotu nr 101" - ujawnił szef podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz podczas nadzwyczajnego zjazdu Klubów Gazety Polskiej w Sulejowie. Macierewicz mówił o szokujących ustaleniach dotyczących dramatu sprzed 11 lat. Potwierdził, że na samolocie, który został zniszczony w Smoleńsku, znaleziono ślady heksogenu, pentrytu i trotylu.
Marszałek senior Sejmu RP, przewodniczący podkomisji smoleńskiej Antoni Macierewicz jest gościem nadzwyczajnego zjazdu Klubów Gazety Polskiej w Sulejowie. Podczas rozmowy z klubowiczami informował on o ustaleniach podkomisji smoleńskiej w sprawie tragedii z 10 kwietnia 2010 roku.
- To wszystko się zaczęło od remontu samolotu, a remont został podjęty dlatego, że unieważniono konkurs, który pan minister Aleksander Szczygło ogłosił na zakup samolotów dla najważniejszych osób w państwie. Za PO powiedziano, że nie będziemy kupowali nowych samolotów, że mamy rosyjskie samoloty
- mówił Antoni Macierewicz.
Szef podkomisji smoleńskiej ujawnił szokujący fakt z badania Tupolewa 154-M o numerze bocznym 102.
- W tym samym skrzydle, lewym, samolotu 102, znaleźliśmy ten sam materiał wybuchowy, który został znaleziony na resztkach samolotu nr 101 - powiedział marszałek senior Sejmu RP.
Tupolew o numerze 102 to „bliźniak” maszyny, która została zniszczona w Smoleńsku. Samolot za rządów PO miał zostać sprzedany, ale na szczęście do tego nie doszło.
Obecność materiałów wybuchowych (trotyl, heksogen, pentryt) na szczątkach lewego skrzydła i wewnętrznego fragmentu poszycia samolotu Tu-154 nr 101 - czyli tego, który został zniszczony w Smoleńsku - została już wcześniej udowodniona przez laboratoria w Polsce, USA i Wielkiej Brytanii.
Przypomnijmy, że podkomisja podawała też ponad rok temu informację o badaniach przeprowadzonych na podstawie wymazów pobranych przez podkomisję z części samolotu, które rosyjscy technicy wymieniali w trakcie remontu między Tu-154 nr 101 i Tu-154 nr 102 (tzw. bliźniaczy tupolew) w 2009 r. „W tym wypadku laboratorium w stanie Oregon w USA wykryło obecność trotylu. Trzeba dodać, że była to część, której poza remontującymi samolot nikt nie rozkręcał, zaś ślady trotylu znaleziono w jej wnętrzu” - wskazywano w materiale podkomisji smoleńskiej z 2020 r.
To nie koniec wiadomości, jakie miał do przekazania klubowiczom Antoni Macierewicz. Mówił też o pewnym porozumieniu wojskowym, jakie było w planach w 2010 roku. - To porozumienie wojskowe, które chciał zawrzeć pan Donald Tusk, między Polską i Rosją - porozumienie, w ramach którego miały być podejmowane wspólne działania zbrojne, nazwane pokojowymi, przez Polskę i Rosję. Ten dokument istnieje, wstępne rozmowy zostały przeprowadzone, na szczęście nie doszło do ich dokończenia. Umowa miała być podpisana w maju 2010 roku - mówił Macierewicz.
Pojawiła się też informacja o pierwszych telefonach po katastrofie smoleńskiej.
- Pierwszy telefon, który wykonał pan Putin do premiera Donalda Tuska, był ok. godz. 10. W czasie tej rozmowy zapadły kluczowe decyzje dotyczące tego, jak będzie badana katastrofa. Pan Donald Tusk wiedział, że Rosjanie mają pełną wiedzę, jak na korzyść Rosji działał. Oddał natychmiast całe badanie. O godz. 11 przedstawiciel pana premiera Putina, dzwoni do pana Grabarczyka - ówczesnego ministra infrastruktury. Uzgadnia, że Rosjanie przyjmą do siebie ekspertów, ale tych, którzy badają katastrofy cywilne, nie wojskowe
- powiedział Macierewicz, dodając:
Wszystko to rozegrało się w ciągu trzech godzin. W tym samym czasie zadzwonił prezydent Miedwiediew do premiera Donalda Tuska z propozycją wspólnego badania. Była różnica między Putinem i Miedwiediewem. Prezydent zaproponował wspólną komisję