Wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek zaapelował do wszystkich sił politycznych o poparcie projektu ustawy wprowadzającej obowiązek szczepień. Zapowiedział też działania zmierzajcie do objęcia statusem funkcjonariusza publicznego farmaceutów i aptekarzy.
Ministerstwo Zdrowia podało we wtorek, że minionej doby potwierdzono 11 tys. 670 nowych zakażeń koronawirusem. Zmarły 433 osoby z COVID-19, z czego ponad 320 to osoby niezaszczepione.
Podczas konferencji prasowej we Wrocławiu wiceszef klubu Lewicy Krzysztof Śmiszek podkreślił, że od początku pandemii w Polsce zmarło już blisko 100 tys. osób.
Jego zdaniem wszystkie dotychczasowe kroki i strategie podejmowane przez rząd Prawa i Sprawiedliwości nie zdają egzaminu. "Tak naprawdę mamy do czynienia z takim bezczynnym przyglądaniem się przez rządzących tym śmierciom, tym nieszczęściom, tym tragediom naszych najbliższych, naszych sąsiadów i naszych współpracowników" - powiedział Śmiszek.
W jego ocenie "rząd stał się dzisiaj zakładnikiem grupy antyszczepionkowców, którzy hamują jakiekolwiek odważne rozwiązania".
Śmiszek przypomniał przy tym, że Lewica na początku grudnia złożyła projekt ustawy dotyczącej m.in. obowiązkowych szczepień i konieczności sprawdzania paszportów covidowych.
"Szczepionki to jedno z najistotniejszych narzędzi ochrony zdrowia, a także życia. To jedne z najlepiej przebadanych i najbezpieczniejszych procedur medycznych na świecie"
- podkreślił z kolei naczelny epidemiolog Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu prof. Jarosław Drobnik. Ocenił on, że obecnie stoimy przed największym wyzwaniem zdrowotnym przełomu XX i XXI wieku w wymiarze globalnym, jakim jest pandemia SARS-CoV-2.
Według niego szczepionki "udowodniły swoją skuteczność, ratując zdrowie i życie wielu ludziom, szczególnie naszym dzieciom, ale także nam, dorosłym". "Dlatego zachęcam do tego, żeby się szczepić, ale przede wszystkim także - żeby skończyć dyskusję na temat tego, czy szczepienia powinny być obowiązkowe, czy nie" - przekonywał lekarz.
"Ja oczywiście jako epidemiolog reprezentuję stanowisko, że taki obowiązek powinien istnieć, natomiast jestem w stanie też przyjąć do wiadomości, że takich obostrzeń czy zaleceń nie będzie w tym kraju. Ale ta dyskusja musi się natychmiast skończyć"
- mówił. Wyjaśnił, że jeżeli nie uda się upowszechnić szczepionek - a mamy bardzo niski jak na Europę poziom zaszczepienia - to natychmiast trzeba "uruchomić inne narzędzia, które będą chroniły zdrowie i życie".
W tym kontekście wymienił m.in. paszporty covidowe, maseczki i dystansowanie jako bezwzględny nakaz, czyli powrót do dyscypliny społecznej. "Uważam wręcz, że należy odejść od limitów w miejscach publicznych, tylko po prostu sprawić, aby osoby zaszczepione lub ozdrowieńcy mogli z tych miejsc publicznych korzystać" - powiedział.
Jak dodał, "każde rozwiązanie będzie dobre pod warunkiem, że będzie realnie wprowadzone". "Jesteśmy w sytuacji, w której jeszcze nie wyszliśmy z czwartej fali, a przed nami właściwie rozpoczynająca się już piąta fala wirusa, który stawi jeszcze większe wymagania. Wydawało się, że Delta będzie tym wariantem , który postawi przed nami bardzo duże wymagania w kontekście zakaźności, ale Omikron go przerasta o głowę" - zauważył.
Prof. Drobnik zwrócił też uwagę na występujące w sezonie grypowym zjawisko koinfekcji, czyli nakładania się koronawirusa z grypą. Jak wskazał, do tej pory to zjawisko nie występowało powszechnie, dlatego że w większym stopniu przestrzegana była dyscyplina społeczna. "W tej chwili te nawyki właściwie zanikły. Ludzie się także nie zaszczepili na grypę, chociaż są dostępne szczepionki i to za darmo. Efekt jest taki, że możemy mieć nakładające się infekcje, które istotnie pogorszą rokowania dla tych pacjentów. Dlatego musimy naprawdę zmierzyć się z tym problemem" - powiedział.
Podczas konferencji wiceszef klubu Lewicy poruszył też problem coraz częstszych ataków na punkty apteczne i na farmaceutów, którzy włączyli się w program powszechnych szczepień czy egzekwują obowiązek noszenia maseczek. W związku z tym zapowiedział, że w trybie pilnym zwróci się do ministra spraw wewnętrznych i administracji o asygnowanie dodatkowych patroli policyjnych wokół tych punktów aptecznych, które prowadzą szczepienia.
Prezes Dolnośląskiej Izby Aptekarskiej Marcin Repelewicz przypomniał, że do takich ataków doszło w ostatnim czasie m.in. w Bydgoszczy, Warszawie, a także w Zgorzelcu.
"Dalsza eskalacja będzie na pewno prowadziła do problemów z wykonywaniem zawodu i zagwarantowaniem opieki i bezpieczeństwa lekowego pacjentom. Na tę chwilę aptekarze i farmaceuci czują się zagrożeni w swoich miejscach pracy, w związku z tym trzeba jak najszybciej podjąć kroki, aby temu przeciwdziałać"
- apelował.