„Jak sędzia KRS Teresa Kurcyusz-Furmanik przejęła mieszkanie dłużniczki” – donosi „Wyborcza”. Nie ma wątpliwości, co było powodem ataku. Tekst zaczyna się od informacji, że chociaż jest starsza o 2 lata od pierwszej prezes Sądu Najwyższego Małgorzaty Gersdorf, nie przeszła w stan spoczynku.
„Czy przez niewielki dług – niespełna 3,5 tys. zł – można stracić trzypokojowe mieszkanie własnościowe w spółdzielni mieszkaniowej? Można. Właśnie w taki sposób przejęła je od dłużniczki Teresa Kurcyusz-Furmanik, członkini nowej Krajowej Rady Sądownictwa i jej komisji etyki” – ujawnia „Wyborcza”.
Wspomniano oczywiście, że sędzia jeszcze jako kandydatka do KRS cieszyła się poparciem klubów „Gazety Polskiej”, co miało ją dodatkowo zdyskredytować w oczach czytelników.
Sensacyjny materiał dotyczy historii sprzed blisko 25 lat. W 1994 r. sędzia kupiła samochód, który okazał się wadliwy. Jak mówi „Codziennej”, jakimś cudem udało się odnaleźć kobietę, która sprzedała jej samochód. Ta odrzuciła propozycję ugody, sprawa trafiła do sądu. Sędzia wygrała, ale to nie był koniec. Dłużniczka 5 lat ukrywała się przed komornikiem, wielokrotnie zmieniała miejsce zamieszkania. I wtedy nie chodziło już o 3,5 tys. zł.
Sędzia przesłała nam dokładnie te same odpowiedzi, które trafiły do autorki pierwszego materiału.
„Wierzycielka zaangażowała w proces istotne środki pieniężne w postaci kosztów postępowania sądowego, opłat komorniczych, a upływ czasu od dnia wezwania do zapłaty spowodował też wzrost sumy wierzytelności o znaczące odsetki ustawowe” – czytamy.
Zdaniem sędzi w pełni usprawiedliwione było więc prowadzenie dalszego postępowania komorniczego. Jak podkreśla, pierwotnie pełnomocnik występował o „zaspokojenie wierzytelności poprzez zajęcie wkładu budowlanego należącego do dłużnika”, ale władze spółdzielni mieszkaniowej nie zgodziły się na takie rozwiązanie. Po dwukrotnej nieskutecznej licytacji mieszkanie przejęła wierzycielka.
„Następnie sprzedała je, zaspokajając swoje roszczenia, a 50 tys. zł, które zostało, trafiło do dłużniczki” – podaje „Wyborcza”. Nie było więc tak, że sędzia „przejęła” mieszkanie za 3,5 tys. zł.
Teresa Kurcyusz-Furmanik nie ma wątpliwości, że punktem wyjścia do ataku było to, że ośmieliła się skorzystać z prawa, które jej przysługiwało, i złożyła oświadczenie o woli dalszego zajmowania stanowiska sędziego, czego nie uczyniła I prezes SN Małgorzata Gersdorf.