Sakiewicz o tekstach „Wyborczej” na temat Obajtka: Wygląda na to, że to próba zmiany prezesa Orlenu

"Gazeta Wyborcza" w ostatnim czasie pisała, że szef Orlenu Daniel Obajtek, w czasach, gdy był wójtem Pcimia, chciał wykończyć firmę swojego wuja. - Choć jako samorządowiec nie mógł tego zrobić, kierował z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką. Potem skłamał w tej sprawie przed sądem - podała "GW". Według dziennika, dowodem na to są nagrania rozmów Obajtka, którymi dysponuje; padają na nich wulgaryzmy. 

Obajtek zareagował już na publikację dziennika. Dziś od Agory trafiło pismo w sprawie zaniechania naruszeń.

- Wezwanie zostało wysłane oczywiście do samej redakcji „Gazety Wyborczej”, ale także do wydawcy oraz dziennikarzy, którzy przez ostatnie dni, przez szereg ostatnich dni w sposób bezprecedensowy naruszali dobra osobiste Daniela Obajtka w postaci czci, dobrego imienia, ale także prawa do prywatności. Wezwanie zawiera jako przedsądowe, ostateczne do zaniechania naruszeń, kilka punktów. Po pierwsze, natychmiastowe żądanie zaprzestania jakichkolwiek dalszych naruszeń dóbr osobistych Daniela Obajtka. Po drugie, usunięcie z przestrzeni publicznej wszystkich materiałów, które zawierają nieprawdę i godzą w dobra osobiste Daniela Obajtka. Po trzecie, opublikowanie szeregu przeprosin przez wydawcę, redaktora naczelnego oraz dziennikarzy, którzy naruszyli dobra osobiste Daniela Obajtka. I wreszcie żądanie zawiera kwestie wpłaty na cel społeczny kwoty 200 tysięcy złotych w tym przypadku na Polskie Stowarzyszenie Syndrom Tourette’a

– stwierdził pełnomocnik Daniela Obajtka mecenas Maciej Zaborowski na briefingu prasowym.

– Nikt z nas nie kwestionuje absolutnego, niepodważalnego, konstytucyjnego prawa dziennikarzy do informowania opinii publicznej o osobach publicznych i ich działaniach. To jednak z czym mamy do czynienia przez ostatnie kilka dni nie ma nic wspólnego z obiektywnym informowaniem opinii publicznej, z rzetelnym dziennikarstwem. To, co się dzieje, jest to lincz medialny, który może dotknąć każdego z nas

– mówił dalej.

Do kwestii publikacji "Wyborczej" i dzisiejszego oświadczenia pełnomocnika Daniela Obajtka odniósł się redaktor naczelny "Gazety Polskiej" i "Gazety Polskiej Codziennie" Tomasz Sakiewicz. 

- Ja jestem ostatni, który mówiłby, żeby o czymś nie pisać czy nie publikować. Płacę za to ogromną cenę. Tu słyszałem, że pełnomocnik prosi o przeprosiny w trybie cywilnym. Ja przed chwilą miałem proces karny z artykułów 212 i 216 kk wytoczony mi przez marszałka Grodzkiego, w którym nie zgadza się na odtajnienie procesu. Tak naprawdę próbują wsadzić mnie za to do więzienia, że daliśmy głos świadkom, którzy byli zmuszani do dawania łapówek

- przypomniał Sakiewicz w komentarzu dla TVP Info. 

Tomasz Sakiewicz podkreślił, że "uważa, że należy dawać ludziom głos, należy dawać ludziom mówić". 

- Ale jeżeli rzecz dotyczy czegoś, że ktoś się brzydko wyraża albo nieudowodnionego przekroczenia prawa, jeżeli chodzi o ustawę samorządową... "Gazeta Wyborcza" nie przedstawiła przecież dowodu na to, tam są sugestie. Jedyny dowód jest na to, że Daniel Obajtek kilkanaście lat temu używał brzydkich słów jako wójt w małej miejscowości. A po drugiej stronie mamy to, że robi się ogromną krzywdę polskiemu budżetowi, to należy ważyć te racje. Może należy napisać, że jest dobrym prezesem Orlenu, a źle się zachowywał jako wójt, jeżeli mają takie zarzuty. Natomiast nie są w stanie tego udowodnić

- dodał.

Postawił także diagnozę, skąd taka zaciętość w publikacjach "Gazety Wyborczej":

"Wygląda na to, że to próba zmiany prezesa Orlenu za wszelką cenę. Jakie są propozycje, to widzieliśmy poprzednio, poprzedni prezes ma zarzuty za działalność w Orlenie, tego jakoś "Gazeta Wyborcza" nie napiętnowała"

 

Źródło: niezalezna.pl

#Tomasz Sakiewicz #Orlen #Daniel Obajtek #Gazeta Wyborcza