Publikacja Onetu i portalu rp.pl na temat abp. Sławoja Leszka Głódzia stała się pożywką do ohydnego ataku na metropolitę gdańskiego. Z pomocą obrzydliwego mechanizmu manipulacji. Schemat jest wyjątkowo prymitywny: serwisy i portale internetowe, które podchwyciły podane w tonie sensacji doniesienia na temat rzekomej współpracy duchownego z wywiadem wojskowym PRL, pomimo jednoznacznego dementi arcybiskupa i przedstawienia faktów, w nagłówkach powielają kłamliwą tezę. Nierzadko w tytułach ordynarnie wręcz kłamią o współpracy duchownego z PRL-owskim służbami. Co gorsze, wierutną bzdurę już zaczęli kolportować wpływowi politycy.
Jak już informowaliśmy, na stronach Onetu i portalu internetowego „Rzeczpospolitej” pojawiły się teksty, których teza jest następująca - „abp Sławoj Leszek Głódź był co najmniej przez sześć lat uważany za informatora wywiadu wojskowego PRL”.
Portal niezalezna.pl jako pierwszy jeszcze wczoraj opublikował specjalne oświadczenie, w którym metropolita gdański odniósł się do dziennikarskich publikacji.
- Po raz kolejny padam ofiarą systemu totalitarnego - pisze abp Głódź.
„Byłem ofiarą inwigilacji, ale nigdy nie podjąłem żadnej współpracy ze służbami komunistycznymi, co zresztą wynika z przedstawionych dokumentów” - wyjaśnia w oświadczeniu abp Sławoj Leszek Głódź .
Tymczasem wystarczy prześledzić kilka znanych portali i serwisów internetowych, aby przekonać się, w jaki sposób media nadal manipulują w tej sprawie.
Widać to choćby na przykładzie portalu gazeta.pl, ale od razu zaznaczamy - nie jest on jedynym.
Na stronie głównej portalu widniał tytuł jednoznacznie powielający kłamliwą tezę. „Abp Głódź był informatorem wojskowym w PRL. Wydał oświadczenie ”. Po kliknięciu w tekst, tytuł uległ już zmianie: „Abp Sławoj Leszek Głódź był wykorzystywany jako informator wojskowy w PRL. Komentuje”. Cały czas jednak brakuje tam najistotniejszego wątku.
Pojawia się on dopiero w leadzie tekstu, z którego dowiadujemy się, że „Arcybiskup Sławoj Leszek Głódź podczas pracy w Watykanie w latach 80. był nieświadomym informatorem wywiadu wojskowego PRL - wynika z dokumentów, do których dotarli dziennikarze "Rzeczpospolitej" i Onet.pl. Głódź podkreśla, że nigdy nie podjął współpracy ze służbami”. Dopiero w tym miejscu pojawia się zatem wzmianka o tym, że abp. Głódź był „nieświadomym informatorem wywiadu wojskowego PRL”.
Nie jest to odosobniony przykład. Podobną „grę tytułami” można było odnotować choćby na łamach portalu „Rzeczpospolitej”, a zwłaszcza na jego Twitterze.
Z wpisów zapowiadających „sensacyjną” publikację dowiadujemy się: „Ustalenia @rzeczpospolita i @onet.pl: Ksiądz Głódź był informatorem wywiadu PRL”.
Po pewnym czasie wpis został jednak zmieniony i pojawił się w takiej wersji: „Ustalenia @rzeczpospolita i @onet.pl: Ksiądz Głódź był wykorzystywany przez wywiad PRL jako informator”.
Na „grę tytułami” i mechanizm manipulacji zwraca uwagę dziennikarz „Gazety Polskiej” Wojciech Mucha:
też ładne. Z tego leadu wynika, że nawet papieża za informatora uważali. pic.twitter.com/sfcnTXSIyT
— Wojciech Mucha (@WojciechMucha) 8 czerwca 2018
Co ciekawe głos w sprawie zabrał także Tomasz Krzyżak z „Rzeczpospolitej” - współautor tekstu o arcybiskupie. Tłumaczy on, że w artykule dziennikarze nie rozstrzygają czy duchowny był informatorem wywiadu, czy nie. Zwraca jednak uwagę, że informacje z konkretną tezą zaczęły już rozchodzić się w mediach i podkreśla, że kolportowane są nieprawdziwe informacje.
Moja i @A_Gajcy praca nad sprawą abpa #Głódzia w archiwach @ipngovpl trwała ponad 3 miesiące. W naszym tekście nie rozstrzygamy czy był informatorem wywiadu. Napisaliśmy, że był tak traktowany. Proszę nie przypisywać nam czegoś, czego nie napisaliśmy. https://t.co/50OOjEFh0E
— Tomasz Krzyżak (@TKrzyzak) 8 czerwca 2018
A wystarczyło w pierwotnym tekście opisać wszystko precyzyjnie – nie pozostawiając miejsca na niedopowiedzenia i falę manipulacji, która była ich efektem. Tymczasem zmanipulowaną wersję historii arcybiskupa błyskawicznie podchwycili politycy totalnej opozycji, wykorzystując całą sytuację do ataku na Kościół oraz Prawo i Sprawiedliwość.
Elżbieta Radziszewska z PO, była pełnomocnik rządu ds. równego traktowania, a latach 2014–2015 wicemarszałek Sejmu udostępniając „sensacyjny” tekst dzieli się z internautami swoimi przemyśleniami na temat abp. Sławoja Leszka Głódzia:
„Czas „dobrej zmiany” i „publiczne uśmiercanie” Abp Sławoja Leszka Głódzia po ujawnieniu materiałów ze zbioru do niedawna zastrzeżonego. A tak wspierał PiS przez lata.” - napisała na Twitterze.
Czas „dobrej zmiany” i „publiczne uśmiercanie” Abp Sławoja Leszka Głódzia po ujawnieniu materiałów ze zbioru do niedawna zastrzeżonego.
— E. Radziszewska (@e_radziszewska) 7 czerwca 2018
A tak wspierał PiS przez lata.
„Abp Głódź był uważany za informatora wywiadu wojskowego PRL”. -zapowiedź na jutro. https://t.co/DNErWwK0gM
Mechanizm manipulacji i rozprzestrzeniających się w efekcie jego zastosowania fake newsów jest doprawdy zatrważający. I wiele osób mu uległo.
Na szczęście, jest też spore grono Polaków, którzy jednoznacznie ocenili takie zachowanie mediów.
Logika Onetu i Rzeczpospolitej":
— MartynaBP (@bp_martyna) 8 czerwca 2018
Abp Głódż: nie podpisał zobowiązania, nie pisał donosów, nie brał pieniędzy, nie spotykał się z oficjalnym przedstawicielem służb PRL i jest agentem,
Bolek:podpisał, pisał, brał pieniądze i się spotykał i nie jest agentem?https://t.co/clhq7DBBiX