Śląscy regionaliści, którzy w wyborach samorządowych występowali pod szyldem Śląskiej Partii Regionalnej, nie dostaną się m.in. do sejmiku woj. śląskiego oraz katowickiej rady miasta. W barwach ŚPR w drugiej turze będzie walczył m.in wójt gminy Lyski w pow. rybnickim.
Przedstawiciele ŚPR, zrzeszającej m.in. działaczy Ruchu Autonomii Śląska oraz niektórych innych regionalnych ugrupowań i organizacji przekonują, że o porażce zdecydowały m.in. dwie listy wyborcze śląskich organizacji (pod nazwami „ŚPR” i odrębnego komitetu „Ślonzoki Razem”), umieszczenie na kartach do głosowania nieznanego szerzej skrótu ŚPR oraz polaryzacja krajowej sceny politycznej.
Według nieoficjalnych wciąż jeszcze wyników wyborów ŚPR nie dostała się m.in. do sejmiku woj. śląskiego, gdzie posiadając cztery mandaty współtworzyła dotychczasową koalicję PO-PSL-SLD-ŚPR. Mandaty radnych stracą przewodniczący RAŚ Jerzy Gorzelik (dotychczasowy szef klubu radnych ŚPR) i wiceprzewodniczący Henryk Mercik (członek zarządu woj. śląskiego), a także radni Janusz Wita (dotąd wiceprzewodniczący sejmiku) i Aniela Jany.
Ponadto według oficjalnych już wyników do katowickiej rady miasta nie dostali się radni: Aleksander Uszok i Marek Nowara (przewodniczący zarządu ŚPR). W chorzowskiej radzie miasta nie znaleźli się radni ŚPR Izabela Nowak i Krzysztof Szulc. Do rady miasta Rudy Śląskiej wszedł natomiast kandydat ŚPR Roman Kubica (w ostatniej kadencji ugrupowanie nie miało tam swoich przedstawicieli).
Kandydatka ŚPR na prezydenta Katowic, niezwiązana wcześniej z RAŚ projektantka mody Ilona Kanclerz uzyskała czwarty wynik wyborczy - 6 proc. (spośród siedmiorga kandydatów; w pierwszej turze wygrał dotychczasowy prezydent Marcin Krupa). Ubiegający się o fotel prezydenta Rudy Śląskiej Tomasz Piechniczek był czwarty (na czterech kandydatów – 9 proc. głosów). W Chorzowie Rafał Adamus (skarbnik RAŚ) zajął piąte miejsce - na siedmiu kandydatów – z 3,5 proc. poparciem.
Wiadomo już, że stanowisko utrzymał wójt przygranicznej gminy Godów Mariusz Adamczyk, który chociaż nie jest członkiem RAŚ, stanowisko zdobył startując tam z ramienia tego ugrupowania. Teraz, kandydując z własnego komitetu, w pierwszej turze uzyskał ponad 60 proc. głosów. Startujący w barwach ŚPR dotychczasowy wójt Lysek Grzegorz Gryt wystartuje w drugiej turze.
Komentując osiągnięty przez ŚPR wynik wyborczy, Mercik ocenił, że zdecydowało o nim kilka czynników. „Po pierwsze Śląska Partia Regionalna na listach do głosowania pojawiła się w postaci uniemożliwiającego jednoznaczną identyfikację skrótu ŚPR, a co gorsza bez logo” - zdiagnozował dotychczasowy członek zarządu woj. śląskiego w oświadczeniu umieszczonym w mediach społecznościowych.
Po drugie dało o sobie znać podzielenie śląskiego elektoratu i głosowanie na dwie regionalne partie, umieszczone obok siebie na karcie do głosowania. Pojawienie się dwóch śląskich ugrupowań walczących o ten sam elektorat sprawiło, że przy wysokiej frekwencji wyborczej wszyscy regionaliści przegrali
- uznał Mercik dodając, że wystawienie dwóch list świadczy „o kłótliwości, przedkładaniu własnego (pozornego) interesu ponad wspólny i małostkowości”.
Po trzecie jestem przekonany, że polaryzacja ogólnopolskiej sceny politycznej sprawiła, że również na naszej regionalnej scenie doszło de facto do pojedynku dwóch wielkich partii. Wydaje się, że taki podział (...) wyklucza funkcjonowanie ugrupowań regionalnych, które ze swej natury działały poza obrębem tego typu politycznych konfliktów
- dodał Mercik.
W innym tekście, opublikowanym po przegranych przez ŚPR wyborach, pisarz Szczepan Twardoch wyjaśniając, że głosował dotąd w wyborach samorządowych na RAŚ - „z braku innego ugrupowania reprezentującego interesy tych, którym z sentymentalizmu droga jest sprawa przetrwania śląskiej tożsamości” ocenił, że to, co ów ruch „pokazał w nowej odsłonie, pod logiem ŚPR, to skandal”.
Tego nie da się zbyć mówieniem o tym, że +podjęliśmy ryzyko i przegraliśmy+. Ruch, który powinien był działać na rzecz dalszego trwania śląskiej tożsamości, pozbawiając się na własne życzenie miejsc w sejmiku, stracił jakikolwiek wpływ na to, co dla przetrwania śląskości najważniejsze, na kulturę
- zaakcentował Twardoch.
Wyborców, nas, nie ubyło. Ale jeśli wystawia się na pierwszą linię ugrupowania osobę o bardzo niewielkiej dla śląskiego elektoratu wiarygodności, w ostatniej chwili zmienia się znaną markę na nową, po czym jeszcze popełnia się błędy, które jednak nie przystoją ludziom siedzącym w polityce od Bóg wie ilu lat (...), to naprawdę trudno mówić o tym, że graliśmy ostro i przegraliśmy
- zaznaczył pisarz.
Raczej nie udało nam się zawiązać butów i przewróciliśmy się o własne nogi wbiegając na boisko. I za to wypada wziąć na siebie odpowiedzialność. W związku z tym, jako wyborca, liczę na zmiany. Jeśli nie zobaczę w kierownictwie RAŚ, ŚPR czy jak to się tam będzie nazywało zasadniczych zmian personalnych i idącej za tym nowej energii, inteligencji i skuteczności, to (...) na mój głos ani poparcie liczyć już nie możecie
- skonkludował Twardoch.