- Nawet jeślibyśmy tej zgody ostatecznie nie dostali, to i tak w ramach małej koalicji, jeśliby Niemców nie było w tej koalicji i tak przekażemy nasze czołgi razem z innymi na Ukrainę. Warunkiem dla nas jest to, na ten moment, żeby przynajmniej taką małą koalicję państw zbudować - powiedział premier Mateusz Morawiecki, odnosząc się do deklaracji szefowej niemieckiego MSZ, Annaleny Baerbock.
Wczoraj szefowa niemieckiej dyplomacji stwierdziła, że "jeżeli Polska zdecyduje się przekazać czołgi, to rząd Niemiec nie będzie się sprzeciwiał".
Dziś premier Mateusz Morawiecki podczas konferencji prasowej został o komentarz do tych słów.
- Mogę powiedzieć, że presja ma sens, że nasze wysiłki, nasze starania, aby budować koalicję państw, które chcą pomóc w tej dramatycznej walce na Ukrainie, okazuje się skuteczna. Nie tylko Patrioty - okazało się, że można lokować na Ukrainie zgodnie z pierwotną propozycja pana prezesa Jarosława Kaczyńskiego, która została najpierw wyśmiana, ośmieszona. Już po miesiącu okazało się, że jest to jak najbardziej możliwe
- odpowiedział premier.
- Także i teraz cały czas naciskamy na rząd w Berlinie, by udostępnił swoje Leopardy - podkreślał szef rządu, zaznaczając, że dysponuje on ponad 350 Leopardami "czynnymi" i około 200 w magazynach. Ocenił, że w związku z tym Niemcy naprawdę mogą dzisiaj pomóc walczącej Ukrainie.
Zapytany, czy strona polska wystąpi o zgodę na przekazanie czołgów Leopard 2 Ukrainie.
- Wystąpimy o taką zgodę, ale to jest temat akurat drugorzędny, my, nawet jeślibyśmy tej zgody ostatecznie nie dostali, to i tak w ramach małej koalicji, jeśliby Niemców nie było w tej koalicji i tak przekażemy nasze czołgi razem z innymi na Ukrainę. Warunkiem dla nas jest to, na ten moment, żeby przynajmniej taką małą koalicję państw zbudować i w tej kwestii razem z panem prezydentem Andrzejem Dudą, razem z panem wicepremierem Mariuszem Błaszczakiem kontaktujemy się z naszymi partnerami w Europie Zachodniej
- powiedział szef polskiego rządu.
Marcin Przydacz, szef Biura Polityki Międzynarodowej przy Prezydencie RP, w radiowej Trójce wskazał, zapowiedź Baerbock to "krok w dobrą stronę" i "przyjmujemy ją z dużą satysfakcją".
- Okazuje się, że poprzez rozmowy, działania dyplomatyczne Polska jest w stanie doprowadzić do zmiany niemieckiego stanowiska - oświadczył.
Przydacz zaznaczył jednocześnie, że należy mieć świadomość, iż w Niemczech rządzi koalicja, a kanclerzem jest Olaf Scholz.
- Osobiście czułbym się jeszcze dużo pewniej, gdyby to było potwierdzone przez kanclerza - przyznał.
Wcześniej o tę sprawę w TVP1 był pytany szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, Radosław Fogiel.
- Pytanie, na ile słowa pani minister Baerbock są wyrazem opinii całego rządu niemieckiego. To jest koalicjant, który w kwestii ukraińskiej działa zdecydowanie odważniej
- zauważył Fogiel. Jak cenił, nowy minister obrony Niemiec Boris Pistorius (SPD) nie jest "antyrosyjskim jastrzębiem".
- Kiedy minister spraw zagranicznych Niemiec była kilka dni temu na Ukrainie, wówczas jej odpowiednik mówił, że on wie, że to nie w jej urzędzie leży problem. Więc jestem skłonny wierzyć, że ona mówi szczerze. Najwyraźniej inną opinię ma kanclerz Scholz (SPD) i to nad tym trzeba pracować - dodał poseł PiS.
Fogiel podkreślił, że ewentualna decyzja o przekazaniu Leopardów Ukrainie bez zgody Niemiec byłaby konfliktem między "kwestiami licencyjnymi a prawem międzynarodowym, zachowaniem ładu i zasady nienaruszalności granic".
- Nie sądzę, żeby Niemcy chcieli z tym iść do sądu. Premier Mateusz Morawiecki ma rację: Ukraina zwycięży z Niemcami lub nie. Niemcy mają w tym momencie szanse opowiedzieć się po dobrej stronie historii, pytanie czy z niej skorzystają. Ich koncepcja bycia gwarantem ładu i bezpieczeństwa w Europie już kompletnie zbankrutowała - podkreślił.