- Nigdy nie zapomnę sceny z 6 czerwca 1992 r., kiedy z żoną szliśmy przy nieistniejącym już kinie Moskwa. Spotkaliśmy pana premiera Olszewskiego - to było tuż po tym jak upadł jego rząd - szedł z podniesionym czołem, witany przez warszawiaków, był warszawiakiem z urodzenia, znał tutaj tysiące osób, bez żadnej ochrony witał się z każdym serdecznie, uśmiechał się i miał takie poczucie dobrze spełnionej misji - wspomina Jana Olszewskiego senator PiS, Jan Maria Jackowski.
Senator Jackowski podczas rozmowy z dziennikarzami w Sejmie był pytany, jak ocenia rolę Olszewskiego w najnowszej historii Polski, powiedział:
To był jeden z największych świadków najnowszej historii Polski, ponieważ od powstania warszawskiego, a więc od połowy XX wieku był bardzo aktywny w życiu publicznym. Był przede wszystkim niepodległościowcem wiernym całe życie swoim przekonaniom
- mówił.
Polityk PiS podkreślił także, że Olszewski "był niezwykle twardy, jeżeli chodzi o konsekwencje w dążeniu do tego, żeby Polska była niepodległa i demokratyczna, a jednocześnie był człowiekiem niezwykle skromnym".
Zawsze uprawiał politykę z podniesionym czołem, jasno przedstawiał swoje racje, a jego sformułowanie z przemówienia w Sejmie w nocy z 4 na 5 czerwca "Czyja jest Polska?" - na zawsze pozostanie w mojej pamięci, ponieważ było to wstrząsające przemówienie
- powiedział.
Miałem okazję znać go osobiście od końca lat 70., jeszcze jako student związany z demokratyczną opozycją. Później jako dziennikarz bywałem u niego w domu, robiłem mu zdjęcia do wywiadów na początku lat 90. Miałem też okazje zasiadać z nim w Sejmie - to była ta kadencja AWS-owska, kiedy był posłem Ruchu Odbudowy Polski. Miałem okazję brać z nim udział w różnych dyskusjach publicystycznych, radiowych
- dodał senator.
Nigdy nie zapomnę sceny z 6 czerwca 1992 r., kiedy z żoną szliśmy przy nieistniejącym już kinie Moskwa. Spotkaliśmy pana premiera Olszewskiego - to było tuż po tym jak upadł jego rząd - szedł z podniesionym czołem, witany przez warszawiaków, był warszawiakiem z urodzenia, znał tutaj tysiące osób, bez żadnej ochrony witał się z każdym serdecznie, uśmiechał się i miał takie poczucie dobrze spełnionej misji
- wspominał Jackowski.
Przyznał, że z Olszewskim mieli do siebie ogromny, wzajemny szacunek.
Składam wyrazy największego współczucia pani mecenasowej
- powiedział.
Zaznaczył, że informacja o śmierci byłego premiera jest dla niego wiadomością bardzo poruszającą.