Rocznica "ciemnego dnia inwazji"
Premier Mateusz Morawiecki składa w czwartek wizytę w Kopenhadze, gdzie spotkał się z szefową duńskiego rządu. Wśród tematów rozmów była m.in. współpraca na rzecz bezpieczeństwa w kontekście agresji Rosji.
Na wspólnej konferencji prasowej duńska premier podkreśliła, że Polska od początku wojny w Ukrainie udzielała olbrzymiego wsparcia swoim ukraińskim sąsiadom.
- Polska, Dania i inni sojusznicy będą stali we wsparciu Ukrainy tak długo, jak będzie trzeba - tak jak powiedział prezydent Stanów Zjednoczonych (Joe Biden) kilka dnie temu w Kijowie
- podkreśliła Mette Frederiksen.
Przypomniała, że w piątek będzie rocznica "bardzo smutnego, ciemnego dnia inwazji Rosji na Ukrainę".
- Rok trwania wojny w Europie, ale myślę, że możemy być dumni ze swojej reakcji, razem współpracowaliśmy blisko, tak aby nałożyć jak najmocniejsze sankcje, aby przekazywać Ukrainie wszelkie potrzebne zasoby i w dalszym ciągu wspierać ją w sposób finansowy, humanitarny (...). I oczywiście oba nasze kraje w dalszym ciągu wspierają Ukrainę w zakresie przekazywanie sprzętu wojskowego, szkolenia żołnierzy itd. - mówiła Frederiksen.
- Te tematy poruszyliśmy dzisiaj i w taki też sposób razem z sojusznikami będziemy w dalszym ciągu wspierać Ukrainę - zapewniła duńska premier.
Podziękowała też Morawieckiemu za odegranie istotnej roli w NATO i UE w kontekście wojny w Ukrainie. Dodała, że działania polskiego premiera były bardzo ważnym głosem mówiącym, że wojna w Ukrainie to wojna dotycząca europejskich wartości i samej istoty demokracji.
Moment przełomowy w historii
Polski premier podkreślił, że Ukraina musi zwyciężyć w wojnie z Rosją.
– Ukraina musi w tej wojnie zwyciężyć, a Rosja musi zostać pokonana. To nie tylko różnice semantyczne względem mówienia, że Ukrainę trzeba obronić, my jesteśmy bardzo głęboko przekonani, że Ukraina musi w tej wojnie zwyciężyć, bo to jedyny sposób na stworzenie długookresowej stabilności i pokoju, które stanowią fundament rozwoju w każdych okolicznościach. Wspieramy także drogę Ukrainy, kroczącą ku członkostwu w Unii Europejskiej oraz w NATO. Jestem przekonany, że mamy do czynienia z momentem przełomowym w historii przynajmniej naszego regionu Europy, gdzie trzeba myśleć nieszablonowo, odważnie. Gdyby nie daj Boże, Rosja podbiła Ukrainę, mogłoby bardzo szybko dojść do chaosu, nie tylko w naszym regionie, ale także na dalekim wschodzie. Chiny mogłyby zaatakować Tajwan i mogłoby dochodzić do rozmaitych zakłóceń porządku międzynarodowego
- mówił Morawiecki.
Wskazał, że Polska szuka sojuszników w przedłożonym Komisji Europejskiej projekcie dotyczącym zmian zasad obliczania deficytu budżetowego.
- 4 procent naszego PKB wydamy na obronność i chcielibyśmy, żeby te wydatki wyłączono z algorytmu obliczania deficytu budżetowego zgodnie z traktatem z Maastricht, biorąc pod uwagę stojące przed nami wyzwania w zakresie bezpieczeństwa
- mówił.
Bardziej zjednoczeni
Morawiecki ocenił również, że "podejście do wojny musi być jeszcze bardziej zjednoczone". "Musimy myśleć o tym, w jaki sposób wspierać Ukrainę w drodze do jej szybkiego zwycięstwa, tak aby mogła wyprzeć wojska rosyjskie ze swojego terenu" - dodał. Zastrzegł jednocześnie, że "oczywiście to Ukraińcy i rząd Ukrainy mają określić, jak rozumieją zwycięstwo". "To nie jest zadanie dla mnie, dla nas tutaj" - mówił.
Szczerze mówiąc, gdyby nie Stany Zjednoczone, a także oczywiście Polska i Wielka Brytania, Ukraina prawdopodobnie nie przetrwałaby pierwszych kilku tygodni czy miesięcy tej wojny
- zaznaczył.
Oczywiście to wsparcie wzmacnia siły sojuszu NATO, ale kraje nawet bardziej sceptyczne względem sojuszu nie mogą dłużej pozostawać sceptyczne. Takie byłoby moje życzenie i moja nadzieja, że tak się właśnie stanie w przewidywalnej przyszłości
– podkreślił.