- Rząd mniejszościowy oznaczałby coś, z czym koalicja miała do czynienia w ostatnich tygodniach, czyli chęć negocjowania poszczególnych zapisów w poszczególnych ustawach - powiedział dzisiaj w radiowej Trójce minister Łukasz Schreiber. Jak dodał, niedopuszczalne są w koalicji "próby szantażu, niedotrzymywanie obietnic i podkopywanie pozycji premiera".
Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów, Łukasz Schreiber, został zapytany w Programie Trzecim Polskiego Radia o przyszłość koalicji Zjednoczonej Prawicy oraz o możliwą opcję funkcjonowania rządu mniejszościowego. Odpowiedział, że rząd mniejszościowy oznaczałby coś, z czym koalicja miała do czynienia w ostatnich tygodniach, czyli "chęć negocjowania poszczególnych zapisów w poszczególnych ustawach".
- Jeżeli jest tak, że musimy budować większość do każdej ustawy, to jest to de facto formuła rządu mniejszościowego
- powiedział Schreiber.
- Jesteśmy pięć lat w koalicji, przy czym to nie jest koalicja partii, które wywalczyły sobie samodzielnie miejsca w parlamencie, tylko koalicja w ramach jednego komitetu wyborczego, który wszedł do Sejmu, jednego klubu parlamentarnego, więc ta lojalność naszych partnerów i taka pewna przewidywalność naszych partnerów powinny stać na jeszcze wyższym poziomie - stwierdził Schreiber.
- Jeżeli się na coś umawiamy, jeżeli prowadzimy nawet w jakiejś konkretnej sprawie negocjacje i rozmowy to później jedna ze stron nie wychodzi i nie przedstawia na użytek mediów jakiejś kłamliwej wersji wydarzeń po to, by zyskać jakieś punkty
- dodał.
Nie do zaakceptowania - zaznaczył - jest także niedotrzymywanie obietnic oraz próba szantażu, "że teraz w każdej sprawie, przy każdej ustawie, będziemy to musieli rozgrywać", a także "podkopywanie pozycji premiera".
- To są wszystko rzeczy, które powinny się zmienić - powiedział Schreiber.
Zapytany, czy wartość Zbigniewa Ziobry i Solidarnej Polski to jedynie "kilkanaście szabel w Sejmie", Schreiber odpowiedział, że jest sprawą zupełnie naturalną, "że trzeba mieć większość w parlamencie".
- Natomiast Zbigniew Ziobro był ministrem sprawiedliwości wcześniej, będąc członkiem naszego ugrupowania w latach 2005-2007, więc mimo wszystko mam wrażenie, i mam nadzieję, że ta wspólnota jest szersza - powiedział.
Podkreślił również, że "to nie jest tak, że chodziło o jedno głosowanie" w sprawie nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt - w którym wszyscy posłowie SP opowiedzieli się przeciwko, wbrew dyscyplinie klubowej - ale było ono kroplą, "która przelała coś więcej".