Krzywda nienaprawiona stała się ponowną krzywdą. To jest efekt ciągłości systemu komunistycznego, który raz ukazał się w straszliwej, leninowskiej formie, pozbawiając ludzi majątku, a drugi raz - wierząc, iż kapitalizm to bezwzględność, brak wrażliwości na drugiego człowieka, a jedyne prawo, które obowiązuje to prawo siły. Tak sobie komuniści wyobrażali kapitalizm i taki przy zwrocie majątku chcieli wprowadzić - mówił dziś w Warszawie Tomasz Sakiewicz, redaktor naczelny "Gazety Polskiej", otwierając debatę poświęconą reprywatyzacji. Gościem specjalnym spotkania był przewodniczący Komisji Weryfikacyjnej ds. Reprywatyzacji Patryk Jaki.
Chyba nie ma spraw, które wywołują dziś większe emocje niż dzika reprywatyzacja. (...) Może warto odwołać się do dwóch obrazów. Jeden to rok 1945 - zburzonej Warszawy, w której byli właściciele próbują odbudowywać swoje kamienice, nie pytając o kredyty, nie pytając o to, co będzie dalej. Ogromnym wysiłkiem starają się to całkowicie zniszczone przez Niemców miasto doprowadzić do stanu, w którym da się żyć, da się mieszkać. Przychodzi dekret Bieruta, w wyniku którego szczególnie Warszawa zostaje pozbawiona jakiejkolwiek własności. Praktycznie każdy warszawiak mógł się czuć zagrożony, albo został dotknięty tym dekretem. Bardzo wielu właścicieli skończyło w katowniach ubeckich, bo byli to często patrioci
- mówił Tomasz Sakiewicz.
Teraz drugi widok - do kamienic, które były własnością miasta zgłaszają się ludzie nie mający żadnej ciągłości prawnej do tych budynków. Mieszkańcy, którzy czuli się pewnie, którzy gospodarowali w tych kamienicach nagle dowiadują się, że ich prawa są żadne. Znam opisy, kiedy do zgłaszali się do nich zamaskowani ludzie, strasząc ich śmiercią, niszcząc ich mienie, zastraszając ich na wszelkie możliwe sposoby. Podnoszono im czynsz pięcio-, a nawet dziesięciokrotnie
- dodał redaktor naczelny "Gazety Polskiej".
Jak doprowadzić do tego, żeby tragedie wielu pokoleń nie przerodziły się w tragedie zupełnie innych ludzi? Zaproponowałem w "Gazecie Polskiej", aby zanim zaczniemy mówić o zwrocie mienia, to zabezpieczyć najpierw tych, którzy mieszkają w tych nieruchomościach i żeby to państwo było reprezentantem osób, które tam żyją. Póki państwo nie naprawi krzywd byłym właścicielom, póty państwo musi bronić tych, którzy tam mieszkają. Należy stworzyć Krajowy Fundusz Mieszkaniowy, który przejmie wszelkie te nieruchomości i dopiero z tego funduszu rozliczać się. By był pewien bufor
- zaproponował Tomasz Sakiewicz.
Czytaj też: Okradli nas na miliardy - mówi Sakiewicz. I pyta: "gdzie jest prezydent Warszawy?"
O skandalu związanym z aferą reprywatyzacyjną mówił Patryk Jaki.
Przez to, że Polska jest jedynym krajem tzw. bloku wschodniego, które nie uchwaliło ustawy reprywatyzacyjnej, narosło szereg patologii, przez które państwo traci miliardy złotych rocznie. Proces odzyskiwania nieruchomości jest nietransparentny, a orzecznictwo w zależności od województwa jest różne. Bardzo rzadko dotyczy też prawowitych właścicieli nieruchomości. Sama pani prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz - jeśli przełożyć to na grunt Warszawy, gdzie majątek jest największy - po przeprowadzeniu audytu stwierdziła, że w około 70 procentach przypadków (reprywatyzacji - red.) istniały nieprawidłowości i nie występowali prawowici właściciele. Tam, gdzie my to badamy - jako komisja reprywatyzacyjna, a prowadzimy około 160 takich postępowań - również bardzo rzadko widzimy prawowitych właścicieli. Często jest to poszukiwanie na siłę. W skrócie wygląda to tak: jest grupa prawników, która wyspecjalizowała się w tym bałaganie i która zarabia na tym gigantyczne pieniądze. Poszukuje ona kogoś o nazwisku, kto mógłby być spadkobiercą - w Argentynie, w Brazylii - i dociera do tej osoby. Zazwyczaj kupuje prawa do nieruchomości, na przykład za 50 tysięcy dolarów, przyjeżdża do Polski i mówi: "Popatrzcie, ja jestem prawowitym spadkobiercą"
- wiceminister sprawiedliwości.
Debata odbywa się w Centrum Prasowym Foksal w Warszawie.