Choć ekspertyzy grafologiczne i historycy potwierdzają wiarygodność dokumentów w teczce TW "Bolka", to Lech Wałęsa dalej neguje autentyczność teczki z "szafy Kiszczaka". Teraz zapowiedział, że złoży zawiadomienie do prokuratury. - Jeśli żona Czesława Kiszczaka nie ujawni prawdy o tym, jak powstały teczki i kto ją w nie wrobił, to ja to ujawnię - napisał dziś na Twitterze Wałęsa.
- Zgłaszam do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Kiszczak nie mógł mieć przygotowanych takich teczek i nie mógł napisać osobiście tego listu przewodniego. Był przesłuchiwany pod przysięgą w IPN. Protokoły istnieją w IPN
- napisał dziś rano na Twitterze Wałęsa. Według niego, w sprawie teczek należy przesłuchać ponownie żonę Czesława Kiszczaka, Marię Kiszczak i sprawdzić, kto napisał list przewodni oraz przygotował - jak określił Wałęsa - "prowokację".
Zglaszam do Prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa .
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 10 grudnia 2017
Kiszczak nie mógł mieć przygotowanych takich teczek i nie mógł napisać osobiście tego listu przewodniego. Był przesłuchiwany pod przysięgą w IPN. Protokoły istnieją w IPN .LW
Więc „któremu”Kiszczakowi wierzymy?.Należy porządnie jeszcze raz przesłuchać Panią Kiszczakową i grafologicznie SPRAWDZIĆ, KTO NAPISAŁ LIST PRZEWODNI I PRZYGOTOWAŁ TĄ PROWOKACJĘ.
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 10 grudnia 2017
Ja juz wiem, kto to wykonał i na czyje zlecenie. Zbieram dowody i kompletuję świadków .LW
- Ja już wiem, kto to wykonał i na czyje zlecenie. Zbieram dowody i kompletuję świadków
- stwierdził Wałęsa.
Z obecnego otoczenia Kiszczaków zgłoszono się do mnie z ciekawą propozycją .Jeśli Pani Kiszczakowa nie ujawni prawdy jak powstały teczki i kto ją w nie wrobił, to ja to ujawnię.Sprawa jest sfingowana.To prowokacja przygotowana w wolnej Polsce .LW
— Lech Wałęsa (@PresidentWalesa) 10 grudnia 2017
Tak dzisiejsze wpisy Wałęsy skomentował Sławomir Cenckiewicz:
Dobrze szkolony jednak. Kapować na kolegów, brać kasę, udawać że nie jest Bolkiem, ukraść dokumenty, a na końcu zawiadomić prokuraturę, że Kiszczak nie mógł trzymać akt Bolka w domu... Zawsze wyjdzie, że Kiszczak i Jaruzel byli fajni... https://t.co/ceskeYwRGp
— Sławomir Cenckiewicz (@Cenckiewicz) 10 grudnia 2017
W lutym 2016 r., w wyniku przeszukania prokuratorów IPN w domu zmarłego b. szefa komunistycznego MSW gen. Czesława Kiszczaka znaleziono teczki TW "Bolka", którym miał być Lech Wałęsa. W styczniu IPN podał, że z opinii biegłych Instytutu Ekspertyz Sądowych w Krakowie, dotyczącej teczki personalnej i teczki pracy TW "Bolek" i zawartych w nich dokumentów z lat 1970-1976, wynika, że zobowiązanie do współpracy z SB, pokwitowania odbioru pieniędzy oraz przeważającą część doniesień podpisał własnoręcznie Wałęsa.
- Opinia ta jest jednoznaczna, kompleksowa i spójna, a zawarte w niej wnioski nie pozostawiają żadnych wątpliwości
- podał IPN.
Wiarygodność dokumentów z teczek TW "Bolek" potwierdzają też historycy, którzy od wielu lat zajmują się najnowszą historią Polski. Na agenturalność Wałęsy wskazała już w 2008 r. publikacja Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka "SB a Lech Wałęsa". Badacze przytoczyli w niej materiały o charakterze pośrednim (odpisy donosów, ewidencji i opinii), gdy nie mieli jeszcze dostępu do teczek TW "Bolek".
Wałęsa neguje autentyczność dokumentów znalezionych przez IPN u wdowy po Kiszczaku i stanowczo też zaprzecza, by kiedykolwiek był tajnym współpracownikiem Służby Bezpieczeństwa.