- Styl zarządzania wicedyrektora Jarosława Dąbrowskiego można określić jako ręczne sterowanie. W sprawie Amber Gold można nazwać styl zarządzania jako przejęcie sterowania, czyli więcej niż ręczne sterowanie
Reklama
- mówił w czasie konfrontacji podczas posiedzenia komisji śledczej ds. Amber Gold świadek, który w czasie sprawy Amber Gold pełnił funkcję naczelnika wydziału operacyjnego gdańskiej delegatury ABW. - Moja decyzyjność ograniczała się do rutynowych najprostszych czynności - dodał.
#Sejm, komisja #AmberGold. Funkcjonariusz ABW: „Nie miałem prawa wszcząć sprawy operacyjnej bez zgody dyrektora Dąbrowskiego”. Świadek określił styl zarządzania prokuratora Dąbrowskiego jako „ręczne stereowanie”. J. Dąbrowski – „Nie zgadzam się, że było to ręczne sterowanie”. pic.twitter.com/RadJUuYEDQ
— Sejm RP (@KancelariaSejmu) 22 marca 2018
Z kolei Dąbrowski stwierdził, że z tego co pamięta, była bardzo duża swoboda w planowaniu i realizowaniu zadań.
- Nie wykluczam, że były jakieś moje uwagi i polecenia, bo od tego jestem, żeby wydawać polecenia i nakierowywać funkcjonariuszy, żeby nie schodzili z wytyczonej linii pracy operacyjnej. Ale nie zgadzam się, że było to ręczne sterowanie
- mówił. "Jestem dyrektorem, który daje dużą swobodę. Pierwsze słyszę, że moje polecenia były odbierane jako ręczne sterowanie" - dodał.
Ponadto Dąbrowski stwierdził, że naczelnik miał prawo wszczynać sprawy operacyjne i kilka takich wszczął.
Były naczelnik wydziału operacyjnego gdańskiej delegatury ABW zeznał z kolei, że wszczęcie sprawy operacyjnej było jedną z decyzji, którą Dąbrowski zastrzegł do swojej akceptacji.
- Nie mogłem wszcząć żadnej sprawy operacyjnej bez akceptacji
- podkreślił.
Dąbrowski z kolei tłumaczył, że z centrali ABW zwrócono mu uwagę, że powinien ściśle nadzorować wszczynanie spraw, "żeby nie było rozdwojenia". Jak mówił, po spotkaniu w centrali - jak pamięta - polecił ówczesnemu naczelnikowi, że musi z nim wszystko konsultować, ponieważ "sformułowano zalecenie, że ja też powinienem widzieć zasadność wszczęcia".
Były wicedyrektor gdańskiej delegatury ABW zeznał również, że jednym z argumentów, aby nie rozpoczynać aktywnych działań operacyjnych ws. Amber Gold było to, że zajmowała się tym już gdańska policja i że chodzi o przestępczość zorganizowaną poza właściwością ABW. Jak dodał, decyzja o tym została podjęta w gronie trzech osób z kierownictwa delegatury, ale nie pamiętał kto na tym spotkaniu dysponował wiedzą na temat aktywnych działań policji.
Z kolei były naczelnik mówił, że z tego, co pamięta, nikt mu nie rekomendował niepodejmowania aktywnych działań.
- W mojej świadomości wiedza na temat działań policji pojawiła się już po podjęciu decyzji, o której mowa
- dodał.