Informację opublikowaną przez Maję G. powieliło wielu użytkowników mediów społecznościowych, w tym strony organizacji LGBT. "Lu" nie zdecydowała się zawiadomić organów ścigania, ale zrobił to Instytut Ordo Iuris. Śledczy podjęli czynności wyjaśniające i przesłuchali aktywistkę.
Prokuratura oceniła zeznania pokrzywdzonej jako niespójne i wewnętrznie sprzeczne. Kobieta nie potrafiła nawet wskazać przystanku, na którym miało dojść do zdarzenia, wskazując jako możliwe dwa przystanki oddalone od siebie o ponad 2 km. Oprócz tego, raz wskazywała, że została wepchnięta, a raz, że wciągnięta na tory za plecak. Oświadczyła także, że nie wie, kto jej pomógł się podnieść, innym razem wskazując, że był to motorniczy (na tę drugą wersję wskazywał jej wpis w Internecie).
Prokuratura zaznaczyła, że nie dało się potwierdzić żadnych okoliczności wskazujących na zaistnienie opisywanego zdarzenia. Śledczy podkreślili również, że wpis Mai G. był dezinformujący dla opinii publicznej. W związku z tym, prokuratura zdecydowała się nie wszczynać postępowania.
- Prokuratura po przesłuchaniu osoby pokrzywdzonej stwierdziła, że brak jest jakichkolwiek dowodów na zaistnienie tego przestępstwa, czy innych przestępstw, które są ścigane z oskarżenia publicznego. W związku z powyższym prokurator odmówił wszczęcia śledztwa w sprawie usiłowania zabójstwa
– podała prok. Katarzyna Skrzeczkowska, rzecznik Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga.
Jak wynika z uzasadnienia postanowienia, „Lu” napisała w sieci nieprawdę. Nikt nie potwierdził jej relacji. Monitoring nic nie wykazał. Sama pokrzywdzona również zaprzeczyła temu, że próbowano wrzucić ją pod tramwaj. Co na to @gazeta_wyborcza @BartStaszewski @KPH_official ? https://t.co/bnq9pSlog3
— Bartosz Lewandowski (@BartoszLewand20) February 19, 2021
- Decyzja prokuratury potwierdza, że aktywistka dopuściła się dezinformacji. Mogło to stworzyć fałszywe wrażenie, jakoby w Polsce osoby utożsamiające się z organizacjami LGBT były prześladowane. Liczymy na to, że dzięki temu postanowieniu działacze LGBT przestaną takimi metodami manipulować opinią publiczną
– podsumował Witold Łukasik z Centrum Interwencji Procesowej Ordo Iuris.