Półtorej godziny po materiale portalu Niezalezna.pl o prowokatorze grożącym śmiercią politykom PiS policja powiadomiła, że "podjęła działania" względem niego. Został wylegitymowany, a dokumentacja ze zdarzenia trafiła do prokuratury. Ta zaś przekazała, że zlecono policji wykonanie czynności procesowych. Czyn zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat trzech.
Jak już pisaliśmy, zadymiarze po raz kolejny pojawili się pod pomnikiem smoleńskim w Warszawie, by zakłócać przebieg upamiętnienia ofiar tragedii smoleńskiej z 10 kwietnia 2010 r. Jeden z nich miał ze sobą transparent o treści (zachowano oryginalną pisownię):
'Dla Kaczyńskiego , Macierewicza , Suska , Błaszczaka - "kula w łeb.!! Teraz.!!"'
Obecni byli także inni prowokatorzy, z transparentami, wznoszący hasła i krzyczący wulgaryzmy. Prezes PiS Jarosław Kaczyński apelował nawet do policji: "Pamiętajcie, ten reżim długo nie potrwa, a wy w tej chwili nie wykonujecie swoich obowiązków" - przestrzegł.
Najwyraźniej funkcjonariusze wzięli sobie radę chociaż częściowo do serca, bo zainterweniowali w przypadku pana z wąsem z groźbami karalnymi na transparencie. Nie został on co prawda zatrzymany (jak grożący w internecie Jerzemu Owsiakowi), ale spisano jego dane.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie poinformowała wieczorem, że "do Prokuratury Rejonowej Warszawa Śródmieście - Północ w Warszawie wpłynęły materiały dotyczące publicznego nawoływania, poprzez prezentowanie transparentów, do zbrodni zabójstwa posłów na Sejm RP, do którego doszło dziś na Pl. Piłsudskiego w Warszawie, tj. o czyn z art. 255 § 2 kk.".
"Sprawca został ustalony. Prokuratura zleciła wykonanie czynności procesowych Policji. Czyn ten zagrożony jest karą pozbawienia wolności do lat 3"
- przekazała Prokuratura Okręgowa w komunikacie opublikowanym na platformie X.