- Papież był jedynym człowiekiem z elit, któremu ufali. Jedynym, którego nie mieli na myśli, kiedy mówili o tych z telewizora "oni"… W 2005 r., gdy ich Papież odszedł, ci zwykli wiedzieli, co zrobić. Do kościołów ruszyli i ci pobożni, i ci w dresach, którzy nie lubią księży, i nie wiedzą, o której jest msza. I nie potrzebowali niczyjej podpowiedzi. Poszli płacząc, bo odszedł ich ukochany Ojciec Święty. Ich ziomek. Papież zwykłych ludzi – napisałem w 2005 r. w tekście, który był wówczas cytowany na wszystkich głównych portalach. W ostatnich latach mieliśmy do czynienia z prowadzoną na zimno wojną z dziedzictwem Jana Pawła II, w której planowo niszczono kolejno wszystkie związane z nim z symbole, tkwiące w naszych głowach: Franciszkańską 3, Barkę, rodziców Karola Wojtyły, wychowawcę kardynała Sapiehę, sekretarza świętego kardynała Dziwisza, godzinę 21:37… Robił to obóz, który w najbliższą niedzielę, 15 października, chce przejąć władzę w Polsce – pisze Piotr Lisiewicz w najnowszym numerze tygodnika Gazeta Polska.
Miałem 6 lat, a pamiętam wszystko jak dziś, choć jestem starszy o drobne lat 45… 16 października 1978, salki katechetyczne przy pięknym kościele św. Jana Vianney na poznańskim Sołaczu, otoczonym wysokimi topolami. Ludzie nie mogący uwierzyć w to, co się stało i płaczący ze szczęścia na ulicy, bo o 18:18 świat dowiedział się, że Karol Wojtyła został papieżem. Polskę wieść ta obiegła lotem błyskawicy. Potem była trochę opóźniona wieczorna msza o 18.30, na której byłem z moim Tatą, który odszedł w 2023 roku… W roku 2023 odszedł też Bohdan Urbankowski, który to, co stało się po 16 października 1978 opisał w poemacie „Pamięci Jana Pawła II” językiem poezji:
Wyrywał najeźdźcom kraj
Nie krył się w cichych katakumbach modlitw
lecz wyrywał najeźdźcom kraj
skibę po skibie, człowieka po człowieku
Ta robota zaczęła się zaraz, natychmiast, zanim komuniści zdążyli zrozumieć, co jest grane. Na zakończenie pierwszej pielgrzymki w 1979 r. Jan Paweł II mówił: „Proszę was, abyście całe to duchowe dziedzictwo, któremu na imię »Polska«, raz jeszcze przyjęli… abyście nie podcinali sami tych korzeni, z których wyrastamy”.
Przyjęliśmy i dlatego był Sierpień 80, Solidarność, a po 13 grudnia wojna z narodem. Pisarz Tadeusz Nowakowski, przyjaciel papieża opisał, jak w czasie stanu wojennego Jan Paweł II leciał samolotem nad Saharą. Jeden z dziennikarzy powiedział, że chyba teraz w związku z sytuacją w Polsce papież musi zapomnieć o nadziei. JP II zareagował zupełnie jak nie on – wybuchem gniewu: „Tyś, synu, miał odwagę z tym do mnie przyjść?! Ja wychowany na Norwidzie, na Żeromskim, który pisał, że jest taki skarb zakopany na dnie duszy polskiej, jak wierność sprawie z pozoru przegranej... Proszę mi zejść z drogi – chwycił żelazną ręką dziennikarza”.
Rok 2023. Twarze. Te twarze. Znowu je widzę. Jak wiele lat temu. Nie nabrałem przez ostanie 8 lat manier ważnego dziennikarza wspierającego rządzący obóz polityczny, nadal po mieście poruszam się głównie tramwajami, autobusami albo pieszo. W ostatnim tygodniu, w ciągu dosłownie kilku dni miałem kilkadziesiąt takich rozmów z nieznanymi mi wcześniej osobami. Co będzie z Polską? Czy wygramy? Co jeszcze mamy zrobić? Była rozmowa autobusie linii 82, w tramwaju linii 17, w szkole, gdy odbierałem dziecko, na ulicy, w sklepie Netto w kolejce do kasy samoobsługowej, której za bardzo nie umiem się posługiwać, w Starym ZOO, w szpitalu na Przybyszewskiego, gdzie byłem na badaniach z bliską osobą. Jedna rozmowa za drugą - w Poznaniu, mieście rzekomo opanowanym przez opozycję…
Pisałem o tych twarzach w ciągu swojej pracy w Gazecie Polskiej zaledwie kilka razy. W 2005 r. opisywałem je, gdy stłoczony tłumek oglądał w zawieszonym na Dworcu Centralnym telewizorze, chłonął wieści o ostatnich chwilach w życiu Jana Pawła II: „Twarze. Ani rozpaczy, ani wymuszonego uśmiechu. Chropowate, często pokryte przedwczesnymi zmarszczkami. Uczucia skrywane, nie demonstrowane. Jeśli coś je zdradza, to oczy. Ani święte, ani natchnione. Ale bardzo przejęte. Takie, które jeśli próbują kłamać, to od razu widać, że brak im wprawy, profesjonalizmu. Twarze znane ze zdjęć z 1980 roku i z pielgrzymek Ojca Świętego do Polski”. No więc teraz, w październiku 2023, one były takie same.
Operacja przeciwko JPII z ostatnich lat była czymś zupełnie innym, niż na początku myśleliśmy. To była wojna, w której metodycznie, krok po kroku, rozstrzelane miały zostać wszystkie symbole kojarzące się z JPII. Był ostrzał okna papieskiego na Franciszkańskiej 3 i jego wychowawcy kardynała Sapiehy. Wcześniej ogromne środki zainwestowano w „partyzantkę” – profanowanie w sieci „Barki” i godziny 21:37, zaatakowany został też sekretarz papieża kardynał Dziwisz. Rozpoczęto ataki na rodziców Jana Pawła II.
„Trójka Ali Agcy” – tak nazwałem trzy główne polskie portale, które jednego dnia ogłosiły, że to koniec. Są już niezbite dowody przeciwko JPII, nikt rozsądny nie może z tym dyskutować. Wtedy zwykli Polacy wyszli na ulicę, jak niegdyś, w czasie papieskich pielgrzymek. I znaleźli się dziennikarze śledczy, którzy zaczęli sprawdzać wszystko, fakt po fakcie. „Kard. Wojtyła był wstrząśnięty i w obecności świadków płakał” – taką relację esbeków na wieść o pedofili jednego z księży odnaleźli Tomasz Krzyżak i Piotr Litka z „Rzeczpospolitej”.
Bardzo szybko z oskarżeń zostało wielkie zero. Gdzie są redaktorzy Overbeek i Gutowski?! W mysiej dziurze, czy może ukryci w bunkrze u Putina? To pytanie postawiłem kilka tygodni w temu i nadal nie mam odpowiedzi. Bo to były najkrótsze kariery dziennikarskie w historii III RP. Z niebytu na piedestał, w światło kamer. Po czym powrót w niebyt.
17 listopada 2005 odbyła się w Watykanie premiera filmu „Papież Jan Paweł II”. W uroczystym pokazie wziął udział Papież Benedykt XVI. I tłumek… polskich postkomunistów na czele z Jolantą Kwaśniewską. W Polsce zmieniała się władza, ale prezydent Lech Kaczyński nie został jeszcze zaprzysiężony, a i rząd nie powymieniał urzędników…
W pewnym momencie na sali miała być odśpiewana „Barka”. To wywołało niemałe poruszenie wśród owych urzędników. Patrzeli po sobie bezradnie. Otóż nikt… nie znał słów.
Postkomunistyczna elita uznawała, że powinna być w tym dnu w Watykanie, że to się jej opłaca. A co naprawdę myślała? Mąż rozmodlonej Jolanty Kwaśniewskiej 2 lutego 2008 r. mówił w wywiadzie dla „Krytyki Politycznej”: „Jeżeli mówić o największych błędach Tuska, to polegają one właśnie na tym, że nie postawił sobie neutralności światopoglądowej państwa jako jasnego celu. On może zrobić więcej, aniżeli my – jak to mówicie – postkomuniści mogliśmy. My byliśmy cały czas w cieniu oficjalnego, państwowego antykatolicyzmu czy antyklerykalizmu, który obowiązywał w latach PRL-u, więc nasze pole manewru było ograniczone. Poza tym w Watykanie był Jan Paweł II”. Wreszcie zostało to wypowiedziane: papież był dla nas zawalidrogą. Dziś wiemy, że Kwaśniewski nie zawiódł się na Tusku… Ciąg dalszy znamy.
Duchowni powiedzą, że polski Kościół nie może być Kościołem jednej partii. Bla, bla, bla. No nie może, to oczywiste. Ale co zrobić, jeśli poza jedną partią jest tylko targowica? I tu hierarchowie zamilkną, bo nic mądrego, również tego oczywistego, powiedzieć nie mogą. A my wiemy swoje, tak jak swoje wiedziały miliony na trasach papieskich przejazdów i na odprawianych przez Niego mszach.
No więc tak: w przeddzień 16 października, równo 45 lat po rozpoczęciu pontyfikatu JP II zdecydujemy, czy oddamy władzę tym, którzy mają za sobą nie tylko haniebny komunistyczny rodowód, ale i operację specjalną przeciwko dziedzictwu JPII z ostatnich lat. Niszczyli je, by kraj przez niego „wyrywany najeźdźcom” nie mógł się na nim opierać, bo wtedy trudno zaprowadzić tu znowu dyktat obcych sił. To nie jest język Jana Pawła II? No nie wiem. W 1991 r. w encyklice „Centesimus Annus” pisał On o państwach postkolonialnych: „W chwili formalnego odzyskania państwowej suwerenności kraje te często rozpoczynają dopiero budowanie autentycznej niepodległości. (…) Decydujące dziedziny gospodarki pozostają jeszcze w rękach wielkich przedsiębiorstw zagranicznych, które nie chcą w trwały sposób wiązać się z rozwojem goszczącego je kraju; nawet polityka znajduje się pod kontrolą obcych sił”.
Nie miejmy złudzeń, gdyby oni wygrali te wybory, operacja wymierzona w dziedzictwo JP II, największą z ich punktu widzenia przeszkodę w ich walce o zniszczenie duszy Polaków, ruszyłaby ze zdwojoną siłą, z udziałem państwowych mediów, instytucji kultury i rozrywki opanowanych przez różnych Sekielskich itp.
Musimy nasze obecne Westerplatte obronić. Walka o dusze Polaków przed najważniejszą decyzją trwać będzie jeszcze przez kilka dni. Teraz każdy z nas, wśród swoich znajomych, musi wyrywać „skibę po skibie, człowieka po człowieku”.