\"Do kwietnia ma się rozstrzygnąć sprawa kandydata PiS na prezydenta Poznania. O prezydencki fotel jako kandydat tego ugrupowania prawdopodobnie będzie się ubiegał wydawca Tadeusz Zysk\" – podała Polska Agencja Prasowa. Ale poseł Bartłomiej Wróblewski, uważany przez wielu za najpoważniejszego kandydata PiS, mówi portalowi Niezalezna.pl: \"Dyskusja o szansach wyborczych ma sens, gdy jesteśmy w stanie odwołać się do twardych danych\".
Szef lokalnych struktur PiS, poseł Tadeusz Dziuba powiedział, że Tadeusz Zysk ma "ogromny potencjał wyborczy", cieszy się w mieście coraz lepszą rozpoznawalnością, za to urzędujący prezydent "będzie miał ogromne problemy z powtórzeniem swojego sukcesu sprzed czterech lat".
Nie ukrywam, że liczymy na to, że nasz kandydat nie tylko przejdzie do drugiej tury wyborów, co nam się wydaje dosyć oczywiste, ale że zdobędzie też mandat prezydenta Poznania – powiedział Dziuba w rozmowie z Polską Agencją Prasową.
Ale w sondażach większą popularnością cieszy się od Zyska poseł Bartłomiej Wróblewski. W rozmowie z portalem Niezalezna.pl mówi on:
W Prawie i Sprawiedliwości trwa dyskusja na temat tego, kto będzie najlepszym kandydatem na prezydenta Poznania. Dyskusja o szansach wyborczych ma sens, gdy jesteśmy w stanie odwołać się do twardych danych. W wyborach parlamentarnych Tadeusz Zysk otrzymał zaledwie 2600 głosów, a wyniki sondażowe przy pełnej stawce kandydatów dają mu obecnie ok. 12 proc. głosów.
Wróblewski, których w tych samych wyborach otrzymał ponad 14 tys. głosów (startując z dalszego miejsca), dodaje:
Trzeba postawić sobie pytanie o cel tej kandydatury. W dość powszechnej ocenie podobnie jak w wyborach samorządowych 2014 r. oraz w wyborach parlamentarnych 2015 r. chodzi wyłącznie o odsunięcie w czasie zmiany pokoleniowej w poznańskim PiS. W Polsce wygraliśmy w 2015 r. z hasłem Dobrej Zmiany, dlaczego w Poznaniu miałoby być inaczej? Jeśli nie będzie zmiany podejścia bardzo prawdopodobne, że powtórzy się scenariusz z wyborów samorządowych 2010 i 2014, które nie tylko nasz kandydat boleśnie przegrał, ale dodatkowo jedna czwarta wyborców PiS wybrała innego niż nasz kandydata. Dlatego czas przestać zaklinać rzeczywistość i opowiadać historie, w które i tak nikt nie wierzy. W innym wypadku zapewnimy komfortowa reelekcję Jackowi Jaśkowiakowi. A to byłby bardzo zły scenariusz dla Poznania i Polski.