Kradł katalizatory, złapali go na gorącym uczynku
Funkcjonariusze policji z Pabianic zatrzymali na gorącym uczynku złodzieja, który wyciął katalizator z opla astry i zabrał się za demontaż takiego elementu z innego opla - powiedziała w poniedziałek podkom. Agnieszka Jachimek z pabianickiej policji.
Policjanci z Pabianic w niedzielę po godz. 3 w nocy dostali sygnał od mieszkańców ul. Brackiej, że z parkingu dochodzi niepokojący odgłos piłowania metalu, a spod zaparkowanego samochodu wypełza mężczyzna z plecakiem. Kiedy najbliższy patrol dotarł na miejsce znalazł tylko ślady po złodzieju - opla astrę z odciętym układem wydechowym, w którym brakowało katalizatora.
Policjanci spodziewali się, że złodziej być może być gdzieś w pobliżu, więc wezwali wsparcie i dwa patrole rozpoczęły przeszukiwanie najbliższej okolicy.
Na pobliskiej ulicy funkcjonariusze natknęli się na innego opla, który stał na parkingu uniesiony na ręcznym lewarku. Spod auta wystawały nogi.
"Mężczyzna leżący pod oplem nie reagował na polecenia funkcjonariuszy, więc wyciągnęli go spod auta. Był to 29-latek, który miał przy sobie elektryczną piłę do metalu i plecak, a w nim... skradziony wcześniej katalizator" - powiedziała podkom. Agnieszka Jachimek z pabianickiej policji.
Sprawca przyznał się do tego, że wyciął katalizator z astry. Tłumaczył policjantom, że w 2023 roku wyszedł z więzienia i - jak powiedział "chciał się odbić finansowo" sprzedając skradzione katalizatory.
"Po sprawdzeniu w policyjnych systemach okazało się, że pabianiczanin jest osobą poszukiwaną przez brzezińską prokuraturę w celu ustalenia miejsca pobytu, a na miejsce przestępstwa przyjechał skuterem pomimo posiadania sądowego zakazu prowadzenia pojazdów" - powiedziała Jachimek.
29-letni podejrzany usłyszał zarzuty kradzieży, usiłowania kradzieży i zniszczenia mienia. Za to przestępstwo grozi do 5 lat więzienia, ale w przypadku powrotu do przestępstwa sąd może orzec wyrok nawet o połowę wyższy.
Źródło: PAP, niezalezna.pl
