Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Ks. prof. Cisło dla Niezalezna.pl o medialnych atakach na Jana Pawła II: To walka o rząd dusz

W rozmowie z naszym portalem doktor habilitowany profesor nadzwyczajny Uniwersytetu Kardynała Stefana Wyszyńskiego ksiądz Waldemar Cisło zauważył, że w obecnych medialnych atakach na Jana Pawła II wcale nie chodzi o niego i o ofiary pedofilii, ale o to, żeby zniszczyć Kościół i jego wpływy na społeczeństwo. Ksiądz Cisło dodał, iż chce się wytworzyć takie przeświadczenie, że Kościół to zorganizowana grupa przestępcza zainteresowana wyłudzaniem pieniędzy, a księża to zboczeńcy moralni i seksualni, którzy tylko czyhają na dzieci.

RaficaboufadelDerivative work: Kamil.ryy, CC BY-SA 3.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0>, via Wikimedia Commons

Chciałbym z księdzem porozmawiać o atakach na Jana Pawła II. Atakach podejmowanych z tego powodu, że Karol Wojtyła - jako biskup krakowski - podobno „krył” pedofilów. I na początku takie pytanie: ksiądz poznał osobiście Jana Pawła II?

Tak. Miałem audiencję, po której zostało mi ładne zdjęcie. Prosiłem go wtedy o błogosławieństwo na rozpoczęcie działalności w Polsce „Pomocy Kościołowi w Potrzebie”.

Ojciec Święty zresztą znał tę instytucję. Na prośbę kardynała Wyszyńskiego ona dużo pomagała nam już wcześniej. Na przykład zakonom kontemplacyjnym. Tak że papież wiedział, jak bardzo ta organizacja pomaga. I udzielił błogosławieństwa. Miałem więc - rzeczywiście - zaszczyt spotkać się z Ojcem Świętym.

Jakie wrażenie wywarł na księdzu?

Dla mnie to był cierpiący człowiek, który ten krzyż miał wpisany w swoje życie. I bez żadnej wątpliwości muszę powiedzieć, że to było wrażenie spotkania ze świętym człowiekiem. Bez dyskusji!

Pamiętam: już był cierpiący. Już nie mógł się poruszać. Ale przyjmował wszystkich. Ta nasza pielgrzymka z Polski była wtedy bardzo duża. Ale Ojciec Święty każdego przyjął. Pobłogosławił. Sam też prosił o błogosławieństwo. Tak że był to wielkiej, wielkiej klasy człowiek. Człowiek wielkiej pokory.

I właśnie z perspektywy tej klasy, tej pokory i świętości Jana Pawła II, co ksiądz by powiedział o atakach na niego. Czy jest w nich może „jakieś ziarno prawdy”?

Na pewno każdy z nas układa sobie odpowiedź i przemyślenia w swoim sercu. We mnie, jako w człowieku wierzącym i człowieku, który miał szczęście spotkać czy fizycznie dotknąć tego świętego (bo przecież ucałowałem jego pierścień i pobłogosławił mnie), rodzi się kilka pytań. Po pierwsze: dlaczego teraz? Bo to się dzieje tyle lat po jego śmierci. Kiedy wiadomo, że ten człowiek nie może się bronić.

Po drugie, to się wpisuje w taki klimat, w którym my jako Kościół (i to jest nasza wina) staliśmy się trochę takim „Kościołem milczenia”. „Kościołem przepraszającym”.

Oczywiście, nie chodzi o to, żeby cokolwiek przykrywać czy bronić. Ale czy słyszał pan tego typu dyskusje o Kościele prawosławnym albo protestanckim? Przecież Kościół prawosławny - ustami swojego patriarchy – powiedział: „my z tym tematem nie mamy problemu”. I ani TVN, ani żadne inne śledcze redakcje nie pytały ich o nic więcej. I z każdym tematem tak się dzieje.

Natomiast Kościół katolicki pozwolił różnym pseudo-dziennikarzom na robienie sobie „wiwisekcji”. Przecież ten program telewizyjny, który niedawno oglądaliśmy, oparty jest na tak „wiarygodnych” źródłach, jak „Nie” Urbana! To o czym my rozmawiamy? Chodzi o program, który został zrobiony z tezą. Tak, żeby niszcząc Jana Pawła, niszczyć jego nauczanie.

A kolejny krok: niszcząc jego nauczanie, będziemy niszczyć wpływy Kościoła. To o to chodzi! Nie o Jana Pawła i nie o ofiary. Bo przecież znamy tego człowieka z Płocka, który rzekomo był ofiarą. A potem okazał się wyłudzaczem i kłamcą. Miejmy świadomość tego!

Broń Boże, nikt nie usprawiedliwia ohydnych czynów pedofilii. Bo te trzeba wypalać do końca! I w Kościele nie ma zgody na nie i nigdy jej nie było. Natomiast nie można tworzyć takiego klimatu, że jak pedofilia, to tylko Kościół i księża. A taki chce się wytworzyć „klimat” przy okazji ataku na świętego Jana Pawła II. I stworzyć obraz, że Kościół to zorganizowana grupa przestępcza zainteresowana wyłudzaniem pieniędzy. A księża to zboczeńcy moralni i seksualni, którzy tylko czyhają na dzieci. To nie jest prawda!

Proszę też zauważyć nieuczciwość tkwiącą w tych różnych narracjach dziennikarskich. Przecież ci dziennikarze, którzy płaczą nad Konstytucją, potem sami nie płacą podatków. Lub ileś tam lat jeździli bez prawa jazdy. Jaka tu jest moralność? Gdzie tu zasada: „jeśli człowieku chcesz rozliczać innych, to najpierw zrób sobie rachunek sumienia”.

Tu nie chodzi o przykrywanie czegokolwiek, ale proszę zauważyć: na przykład w redakcji TVN mamy dzisiaj tyle skandali! Począwszy od świętej pamięci Durczoka, poprzez innych. Ilu dziennikarzy odchodzi, bo nie może wytrzymać tego podłego podejścia do niepłacenia podatków i tak dalej! A także mobbingu! I oni tutaj będą udawali „strażników moralności” i wielką etykę dziennikarską, sami będąc tym, kim są! Ale to już mówię tak „na marginesie”.

Natomiast co do Jana Pawła II, to uważam, iż mamy tu zaplanowane, naprawdę przemyślane działanie. Podjęte w tym celu, aby - niszcząc jego autorytet i osobę - doprowadzić do tego, żeby zniszczyć Kościół i jego wpływy na społeczeństwo. Przecież to potem przekłada się na niszczenie obrazu Kościoła w młodych ludziach.

Widzimy przecież, ile ostatnio osób zrezygnowało z katechezy. I o to chodzi. Toczy się więc walka o rząd dusz! I tego nie da się ukryć. Bo chyba nawet ci państwo nie za bardzo to ukrywają. Takie jest moje odczucie.

Jednak niektórzy katolicy, a zwłaszcza katoliccy publicyści, uważają, że w oskarżeniach biskupa Karola Wojtyły są jakieś „ziarna prawdy”. I polski Kościół powinien sobie zrobić „rachunek sumienia”…

Ale proszę pana, zacznijmy od tego, że pedofilia to nie tylko Kościół. A problem pedofilii powinien być wytępiony do cna. Zarówno przez Kościół, jak i przez szkoły oraz kluby sportowe. I każdą inną instytucję. Bo widzimy, ile tam jest tych problemów. Nie można je zawężać do Kościoła. Ponieważ w ten sposób robimy krzywdę ofiarom pedofilii. Podkreślam: robimy im krzywdę tym, że skupiamy się tylko na Kościele.

Bo czy człowiek, który został wykorzystany przez swojego trenera, mniej cierpi? =

Oczywiście, mamy prawo więcej wymagać moralnie od księdza. Ale jeśli mówimy z perspektywy ofiary, to czy „zły dotyk” księdza różni się od „złego dotyku” nauczyciela?

Niektórzy twierdzą, że tak! Bo „zły dotyk” księdza niszczy w krzywdzonym również obraz Boga!

A „zły dotyk” nauczyciela niszczy obraz ojca! Nie wiem, co jest gorsze! Oczywiście, nie będziemy się tutaj licytować. Bo jest na pewno bezdyskusyjne, że pedofilię trzeba „wypalać”. Ale nie można i nie wolno dopuszczać do takiego zakłamania, że to jest tylko problem Kościoła katolickiego. Bo niektórzy chcą tworzyć taki dziwny obraz. A ja głęboko z tym się nie zgadzam.

Tymczasem katoliccy publicyści mają pretensje do Karola Wojtyły, że on nie interesował się ofiarami pedofilii. Tylko bardziej sprawcami!

Proszę mi powiedzieć, który kurator czy dyrektor szkoły interesował się wtedy ofiarami!

Rozumiem, że to jest pytanie retoryczne.

Nie wymagajmy więc od Kościoła czegoś więcej, niż wtedy czyniono. Rozważajmy pewne rzeczy w kontekście czasu i historii. Bo bodajże pan Terlikowski czy któryś inny dziennikarz twierdził, że w tamtych czasach Kościół za mało zajmował się pedofilią. Ale proszę zobaczyć: ile wtedy Urząd Bezpieczeństwa (UB) fabrykował dokumentów na temat księży. Dokumentów, w których twierdzono, że oni są homoseksualistami. Przecież te „sprawy rozporkowe” były najłatwiejsze do wszczęcia! Bo jak można było się przed nimi bronić? W żaden sposób! Więc jeśli w PRL polityka Kościoła opierałaby się na donosach i dokumentach fabrykowanych przez UB, to wtedy Kościoła w ogóle by nie było.

Tymczasem niektórzy publicyści uważają, że źródłem decyzji personalnych powinny być materiały UB. A skąd kardynał czy jakikolwiek inny biskup wiedział, który dokument jest prawdziwy, a który jest fałszywką UB wytworzoną po to, żeby zniszczyć księdza? Przecież mieliśmy całe departamenty zajmujące się walka z Kościołem.

Więc jeżeli biskupi poszliby po tej „linii”, że wierzą papierom z UB, to w ogóle żadnego księdza nie można by uchronić. Bo każdy byłby w ten sposób zniszczony!

I dodam: Kościół, który był tak lustrowany i męczony przez UB, teraz po raz drugi jest „robiony”. Nie mówię o tym, że jeśli ktoś ma ewidentne winy, to trzeba je udowadniać.

Ale czy naprawdę ubeckie dowody mają być dla nas argumentem?

Dla niektórych właśnie są argumentem . Przecież ostatnio, stały się one podstawą dla ataków na księdza kardynała Sapiehę, którego Jan Paweł II nazwał „Księciem Niezłomnym”!

Nie wiem – wie pan - czy Mieszko I nie miał problemów z pedofilią! Bo też bym zastanawiał się nad tym. To jest mniej więcej ten poziom.

Jednak pojawiła się hipoteza, że kardynał Sapieha molestował Karola Wojtyłę. I dlatego on rzekomo był potem taki pobłażliwy dla pedofilii.

A ten, kto to napisał, był świadkiem tego! Na pewno!

Widzimy tu po prostu daleko idące domysły.

One pokazują absurd rozumowania ludzi atakujących Ojca Świętego. Bo wie pan: co my jeszcze wymyślimy? Naprawdę, trzeba gdzieś postawić granicę tego wszystkiego.

Niewątpliwie zdarzały się sytuacje pedofilii. Trzeba je potępić. Pewnie miały miejsce. Ale też znowu nie mówmy, iż to była jakaś norma. I że to wtedy wszystko się działo za przyzwoleniem papieża.

Dam taki przykład. Z Frankfurtu. A dokładniej: z  Königstein. Opowiadał mi o owej sprawie ksiądz, który tam długie lata mieszkał oraz pracował. On więc powiedział mi: "słuchaj, w szkole był przypadek pedofilii. I do niemieckiego urzędu przyszli rodzice. Przyszedł też dyrektor szkoły. I oni prosili o to, żeby jak najszybciej wyciszyć ten temat, aby dziecku nie wyrządziło się już więcej szkody. W efekcie, nauczyciela przenieśli. Temat zamknięto".

I co? Będziemy dzisiaj mówić, że ministerstwo edukacji Niemiec trzeba oskarżyć o przykrywanie pedofilii? Bo wtedy tak działano. Chciano sprawę zamknąć. Tak aby nie zrobić krzywdy dziecku. Bo chodziło o to, żeby to nie rozniosło się i żeby dziecko nie cierpiało od swoich rówieśników.

Rozumiem, że – zdaniem - księdza ten przykład można w pewien sposób przenieść na stosunki w Polsce?

Dokładnie tak! Wie pan, tak wtedy załatwiało się te sprawy. Po prostu przenosiło się nauczyciela czy trenera lub kogoś innego. My dziś - mając naszą wiedzę psychologiczną i seksuologiczną - zupełnie inaczej podchodzimy do pedofilii,. Ale wtedy tak robiono! I co? Teraz, z naszej perspektywy, po kilkudziesięciu latach, chcemy obecne metody zwalczania tego okrutnego czynu, przenosić na lata sześćdziesiąte czy siedemdziesiąte? Miejmy w tym wszystkim odrobinę intelektualnej uczciwości!

To tak, jakbyśmy mieli pretensje o fakt, że w latach sześćdziesiątych nie wyleczono takiej czy innej choroby, na którą dzisiaj odkryto szczepionkę czy metodę leczenia! Bo w pewnym sensie pedofilia to też choroba. 

A jak katolicy (a może też ludzie dobrej woli) powinni reagować na te ataki na Jana Pawła II i na Kościół?

Powiem o tym ze swojej perspektywy. Dla mnie Jan Paweł II to człowiek święty. Nawet jeśli cokolwiek tam było nie tak i jego – powiedzmy – współpracownicy nie dopatrzyli pewnych rzeczy (albo kuria czegoś nie zrobiła), to trudno go o wszystko obwiniać. Bo to jednak jest tak, że on kierował jakąś instytucją.

Nie wolno nam też zapominać o fakcie, że wtedy UB robiła wszystko w tym celu, aby zniszczyć księży w oczach biskupa. Zwłaszcza tych księży bardziej zaangażowanych.

Pamiętamy również powojenne procesy biskupów i księży. Wyszyński też był w więzieniu. A Popiełuszko? Przecież jemu też przypisywano różne „rozporkowe” rzeczy po to, żeby go zdyskredytować. Więc ostrożność przełożonych w stosunku do tych „argumentów”, które do nich docierały, nie może nas dziwić. Tak że jeśli nawet papież podchodził z pewnym dystansem do różnych spraw, to nie dziwmy się temu. Bo UB bardzo mocno zależało na tym, aby właśnie tak nie postępować.

Z drugiej strony, gdybyśmy poddali się takiej narracji, że bez weryfikacji będziemy wierzyć we wszystkie dokumenty, które są dostępne, to wtedy byśmy mieli trochę dziwny Kościół. I łatwo można by zniszczyć każdego księdza. Zwłaszcza tego zaangażowanego. Bo najprostszy sposób, żeby wyniszczać księży, to podrzucać im jakieś materiały czy dowody. Albo kompromitując w inny sposób. UB było do tego świetnie przygotowane. I obecnie – niestety - „resortowym dzieciom” często po raz kolejny udaje się robić „rachunek sumienia” tym, którzy byli ofiarami ich rodziców.

A czy ksiądz spodziewa się ataków na kardynała Wyszyńskiego? W końcu on też jest wygodnym celem!

Siedział w więzieniu, więc nie wiadomo, czy jakiegoś strażnika nie molestował… Ale oni byli dorośli, więc nie wiem…

Wie pan, to jest taka metoda, że ofiara ataku właściwie zostaje bezbronna. Nie mówię o tym, że Jan Paweł II czy kardynał Wyszyński nie żyją. Tylko – po prostu - każdego z nas można w ten sposób zniszczyć.

Przykładem kardynał Pell, który rzekomo w pięć minut miał się rozebrać z szat pontyfikalnych i zgwałcić dwóch chłopców. I podkreślam: to wszystko podobno odbyło się w ciągu pięciu minut! Nie wiem: czy bardziej podziwiać jego kondycję, czy bujną wyobraźnię tych, którzy go oskarżali.

Widać, że rzucić oskarżenia jest bardzo prosto. Mamy na to wystarczająco dużo dowodów. Z całym szacunkiem dla wrażliwości wobec ofiar pedofilii. Ale też dla oskarżanych.

Jako dowód podam przykład z Francji. Choć już nie pamiętam nazwisk. Wiem też, że ksiądz ze Słowacji niesłusznie „siedział” kilka lat. Dopiero potem okazało się, że o molestowanie seksualne oskarżył go chłopak, który chciał się zemścić za to, że ten ksiądz nie był już w stanie dalej pomagać jego rodzinie. O tym też trzeba pamiętać.

Bo wrażliwość dla ofiar nie może eliminować wrażliwości dla oskarżonych. Oskarżonych, często niesłusznie! Bardzo proszę: trzeba na ów fakt zwrócić uwagę! Jako przykład mamy chociażby Pella. I warto to mieć gdzieś tam „z tyłu głowy”.

Mówi ksiądz o oskarżonych. A właśnie częste są zarzuty, że w Kościele hierarchicznym (co dotyczy też kardynała Wojtyły) większa jest wrażliwość dla oskarżonych o pedofilię niż wobec ofiar lub przypuszczalnych ofiar.

Z tym bym się nie zgodził. Jest Fundacja świętego Józefa i tak dalej. Myślę, że jak na dzisiejsze standardy robimy dość dużo. Właściwie wszystko, co można zrobić!

I chciałbym, żeby inne instytucje, zwłaszcza niektóre redakcje tak wrażliwe na ofiary, czy pewne kluby lub związki sportowe, zwalczały grzech pedofilii z taką samą zaciekłością, z jaką czyni to Kościół. Tego bym sobie życzył!

 



Źródło: niezalezna.pl

Eryk Łażewski