- Kolejna sprawa, gdzie działy się cuda - tak przewodniczący komisji weryfikacyjnej Patryk Jaki ocenił reprywatyzację kamienicy przy Schroegera 72. Dziś komisja uchyliła decyzję ws. reprywatyzacji tej kamienicy. Komisja weryfikacyjna odmówiła też użytkowania wieczystego obecnym właścicielom oraz nakazała miastu przejęcie kamienicy w zarząd.
Ogłaszając decyzję komisji Patryk Jaki podkreślił, że wniosek dekretowy ws. Schroegera 72 został złożony po terminie i nie powinien być rozpatrywany.
- Nie wiedzieć czemu miasto prowadziło dalej postępowanie w tej sprawie
- dodał.
Podkreślił, że w momencie składania wniosku dekretowego nie było przesłanki posiadania. Powołując się na dane z Instytutu Pamięci Narodowej przyznał, że w 1947 r., czyli przed złożeniem wniosku dekretowego jeden ze spadkobierców kamienicy przy Schroegera - Igor Bielajew - znajdował się w Londynie, a jego żona była wówczas w Stanach Zjednoczonych. Z kolei rodzina Jamiołkowskich, którzy zgłosili się do właścicielki Ewy Kaszyckiej jako drudzy spadkobiercy, to inna rodzina Jamiołkowskich, nie mająca nic wspólnego z prawowitymi właścicielami.
Powołując się na opinie biegłego Jaki podkreślił, że podpis Igora Bielajewa został pod pełnomocnictwem sfałszowany.
Dodał, że dla jednego ze spadkobierców został ustanowiony kurator, choć ta osoba miałaby 100 lat w momencie podejmowania decyzji zwrotowej. To - jak zauważył - również nie budziło wątpliwości miasta.
Przewodniczący komisji zauważył, że Ewa Kaszycka nabyła prawo do spadku po przodkach Igora Bielejewa do kamienicy przy Schroegera 72 za ok. 4 proc. wartości. Dodał, że sprawa jest "absolutnie skandaliczna, haniebna".
- Gdyby nie komisja, to (kamienica) trafiłaby w nieuprawnione ręce. Cieszymy się, że możemy to raz na zawsze przerwać wprowadzając również zarząd komisaryczny do tej nieruchomości
- stwierdził.