Ksiądz Boniecki znów z zakazem wypowiedzi. Czułem, że chrześcijaństwo się w polskim Kościele tak łatwo nie przebije.
— Tomasz Lis (@lis_tomasz) 18 listopada 2017
Decyzja zapadła - jak podano w komunikacie zamieszczonym na stronie internetowej Księży Marianów - "ze względu na dobro duchowe wiernych i w poczuciu odpowiedzialności za wypowiadane słowa, które w określonych kontekstach tworzonych faktów medialnych wywoływały wśród licznych wiernych dezorientację, m.in. co do nauczania Kościoła odnośnie moralnej oceny samobójstwa oraz wprowadziły poważne zamieszanie a nawet zgorszenie, nade wszystko spowodowane opublikowanym 15 listopada 2017 roku wpisem na profilu facebookowym Forum LGBT, jednoznacznie wskazującym na poparcie przez ks. Adama Bonieckiego organizacji tzw. mniejszości seksualnych, których działalność stoi w całkowitej sprzeczności z nauczaniem moralnym Kościoła".
W #KOD rozpoczęło się wycie z powodu zakazu wypowiedzi nałożonego na "księdza" Bonieckiego pic.twitter.com/b3HGOVcBvc
— KOW z KOD (@KOW_z_KOD) 18 listopada 2017
Po decyzji w mediach społecznościowych rozpoczął się lament środowisk bliskich KOD.
Ks. Boniecki jest redaktorem seniorem "Tygodnika Powszechnego". W wydanym w sobotę oświadczeniu "TP" przypomniano, że poprzednio zakaz dla ks. Bonieckiego wypowiadania się w mediach nałożono sześć lat temu, został on zniesiony w lipcu tego roku, a obecnie nałożony ponownie.
Proponuje zapoznać się z nauką KK wg niej samobójstwo jest ciężkim grzechem jak i popieranie LBGT można z tym się nie zgadzać i nie być katolikiem
— Kuropatwa (@STARAKuropatwa) 18 listopada 2017
Jeden z zarzutów - jak napisano w oświadczeniu "TP" - "dotyczy kazania wygłoszonego podczas pogrzebu Piotra Szczęsnego, którego samospalenie wstrząsnęło opinią publiczną".
Nasz redaktor senior miał wówczas "wywoływać wśród licznych wiernych dezorientację". Tymczasem ks. Adam na naszych łamach wyraźnie wyjaśnił swój i Kościoła stosunek do samobójstwa, cytując wprost Katechizm: "Nie powinno się tracić nadziei dotyczącej wiecznego zbawienia osób, które odebrały sobie życie. Bóg, w sobie wiadomy sposób, może dać im możliwość zbawiennego żalu. Kościół modli się za ludzi, którzy odebrali sobie życie".
- brzmi fragment oświadczenia "TP".
Mam pytanie:
— Brat Wodza (@BratWodza) 17 listopada 2017
Czy P.O. księdza Adam Boniecki wie co jest na końcu tej drogi krórą proPOnuje ? pic.twitter.com/zz3sNdqDlv
Przypomniano też słowa z ks. Bonieckiego z kazania podczas pogrzebu: "Mówią mi: z samobójcy robisz świętego. Nie jestem urzędem ogłaszającym świętych. Myślami stoję tam, na placu pod Pałacem Kultury i pytam: kim ja jestem, żeby osądzać czyn mego bliźniego".
Na początku listopada przełożony prowincji udzielił ks. Bonieckiemu upomnienia. Jak wówczas uzasadniano analiza wypowiedzi duchownego i reakcji na nie, pokazują, że stają się one źródłem kolejnych rozdarć wśród wiernych Kościoła katolickiego.
W udzielonym na początku listopada wywiadzie dla "Gazety Wyborczej", ks. Boniecki wypowiedział się m.in. o śmierci mężczyzny, który podpalił się przed PKiN w Warszawie. Jego zdaniem, "to mocny znak protestu, obok którego nie można przejść obojętnie". Na ten sam temat ks. Boniecki pisał w listopadzie w "TP".
Dawno minęły czasy, w których Kościół jednoznacznie potępiał każde odebranie sobie życia. Rozwój wiedzy o człowieku sprawił, że do tragedii samobójstwa Kościół dziś podchodzi z wielką ostrożnością
- pisał redaktor senior.
Zaglądam na fb, widzę zewsząd "je suis Boniecki" i odpadam. Puknijcie się w czółka, koledzy.
— Anna Sędziwy (@AnnaSedziwy) 18 listopada 2017
— Waldemar Kowal_2 (@waldemar_kowal) 18 listopada 2017