O wywieszenie przepasanych kirem flag państwowych, a także o powstrzymanie się do niedzieli od organizacji imprez o charakterze kulturalnym, rozrywkowym czy rekreacyjnym – zaapelował dzisiaj do mieszkańców Szczyrku burmistrz tego miasta Antoni Byrdy.
Zarządzenie z tymi wskazaniami, a także decyzją burmistrza ws. wywieszenia flagi z kirem na urzędzie miasta, opublikowano w czwartek na stronach szczyrkowskiego magistratu. Jednocześnie burmistrz zasygnalizował, że miasto zbiera informacje, jakiej pomocy może potrzebować rodzina ofiar katastrofy.
W środę wieczorem w domu jednorodzinnym w Szczyrku doszło do wybuchu gazu. Do czwartkowego wczesnego popołudnia w gruzach budynku znaleziono ciała ośmiorga osób: czworga dorosłych i czworga dzieci.
Oprócz oficjalnego postanowienia burmistrz Szczyrku zwrócił z apelem do mieszkańców poprzez media.
- W związku z dramatycznymi wydarzeniami (…) zdecydowaliśmy zwrócić się do mieszkańców Szczyrku, aby uszanowali tę tragedię poprzez powściągliwość od dużych imprez rozrywkowych do niedzieli do północy
- mówił Byrdy dziennikarzom.
- My na urzędach wywiesimy flagi z kirem, zwracamy się o to także do mieszkańców – by wywiesili flagi na przepasane kirem
- zaznaczył. W ślad za apelem burmistrza na domach m.in. przy głównej szczyrkowskiej ulicy – Salmopolskiej – wczesnym popołudniem pojawiły się już pierwsze państwowe flagi z czarnymi wstążkami.
Burmistrz akcentował również, że to co się stało, jest wyjątkową tragedią dla lokalnej społeczności, o skali nieznanej od lat. Zaznaczył, że osoby, które zginęły w katastrofie to członkowie znanej w Szczyrku rodziny.
- To rodzina pracowita, ciesząca się szacunkiem. Cóż więcej można powiedzieć – żal serce ściska. Dopiero teraz do wszystkich zaczyna dochodzić, co się stało. Dzisiaj przychodzi już czas refleksji, to mógł być każdy z nas. Ci ludzie prawdopodobnie w żaden sposób nie zawinili
– zastrzegł.
Pracownicy szczyrkowskiego samorządu przyznawali, że w czwartek około południa nie była jeszcze znana dokładna tożsamość wszystkich ofiar. Sygnalizowali jednak, że starają się już ustalać, jakiego rodzaju pomocy mogliby potrzebować dalsi krewni i bliscy.
- To działanie pokaże, wskaże, w jakim kierunku ona powinna się odbywać – czy w formie mieszkaniowej, czy jakiejś innej. Mamy sztab i na spokojnie będziemy chcieli na spokojnie gdzieś z boku dociec, co w tej chwili tej rodzinie jest najbardziej potrzebne
- mówił dziennikarzom Byrdy.
Mieszkańcy Szczyrku akcentowali w rozmowach z dziennikarzami, że niezależnie od formalnego ogłoszenia, w liczącym 5,6 tys. mieszkańców mieście, w którym wszyscy się znają, jest żałoba: Rodzina, która zginęła, była znana w lokalnej społeczności, była też znana w świecie sportów zimowych.