GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Marcin Przydacz o decyzji duńskiego urzędu: Próby zablokowania Baltic Pipe są niebezpieczne dla Polski

- Próby jakiegokolwiek zablokowania Baltic Pipe są oczywiście niebezpieczne dla Polski, są niebezpieczne także i dla Ukrainy, dla państw sąsiednich - powiedział na antenie Radiowej Jedynki wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz, oceniając decyzję o cofnięciu decyzji środowiskowej dla gazociągu Baltic Pipe.

pixabay.com /Creative Commons CC0/tuproyecto

Duńska Komisja Odwoławcza ds. Środowiska i Żywności cofnęła wczoraj pozwolenie środowiskowe dla rurociągu Baltic Pipe, którym ma płynąć gaz z Norwegii przez Danię do Polski. Oznacza to, że Duńska Agencja Ochrony Środowiska musi przeprowadzić dodatkowe badania konieczne do oceny, czy inwestycja może zniszczyć lub uszkodzić tereny rozrodu lub odpoczynku wskazanych gatunków. Dotyczy to niektórych gatunków myszy i nietoperzy występujących na obszarze lądowej części planowanego gazociągu o długości 210 km, który ma przebiegać przez Jutlandię oraz wyspy Fionia i Zelandia.

O skutki decyzji pytany był w Radiowej Jedynce wiceszef MSZ Marcin Przydacz.

Jak podkreślił, pozwolenie środowiskowe zostało cofnięte jedynie dla fragmentu Baltic Pipe, który znajduje się na terenie Danii, natomiast cały projekt składa się z trzech elementów. – Z połączenia gazociągu biegnącego już dziś z Szelfu Norweskiego w kierunku Niemiec z Danią, następnie rozbudowę systemu w samej Danii i właśnie ten rzeczony Baltic Pipe, czyli z Danii do Polski – mówił Przydacz w rozmowie z Katarzyną Gójską. - Te dwa pozostałe fragmenty pozostają tutaj bezpieczne. Nic się wokół nich nie dzieje – dodał.

- Oczywistym jest, że będziemy starali się jak najszybciej wyjaśnić tę sprawę i jak najszybciej doprowadzić do powrotu tamtej decyzji, choć musimy mieć świadomość, że często za tematyką środowiskową mogą kryć się różnego rodzaju inne interesy

- zaznaczył. 

Zdaniem wiceministra, w interesie Polski i regionu Europy Środkowej „jest jak najszybsze skończenie tego projektu”. Przydacz podkreślił, że polskie władze liczą w tym zakresie „na przychylność rządu duńskiego”. – Tematyka ochrony środowiska jest bardzo ważna (…) ale równie ważne jest bezpieczeństwo energetyczne i powinniśmy te dwa dobra zważyć tak, aby ten projekt został dokończony – ocenił.

Pytany o możliwość lobbingu ze strony organizacji ekologicznych, które mogą być finansowane przez państwa niezainteresowane budową Baltic Pipe, w tym szczególnie Niemcy i Rosję, Przydacz powiedział, że „podziela” te obawy, zastrzegając, że nie musiało tak być w przypadku Danii. – Ale często zdarza się, że ta – powiedzmy sobie szczerze – gorąca chęć ochrony środowiska przez wiele osób jest cynicznie wykorzystywana przez duże interesy. W sytuacji, kiedy te duże interesy wymagają dużej aktywności, są oni pobudzani, nawet  czasem bezwiednie – ocenił, wskazując m.in. na przekop Mierzei Wiślanej.

- Też słyszeliśmy tu wiele głosów, jakie to „straszne” konsekwencje środowisko polskie poniesie, więc miejmy to zawsze z tyłu głowy – przypomniał.

Oceniając z kolei kontynuację budowy gazociągu Nord Stream 2, wiceminister podkreślił, że projekt ten „jest niebezpieczny nie tylko dla Polski, ale dla całej Unii Europejskiej”. 

- Ale równolegle Polska stawia na własną infrastrukturę, na własne bezpieczeństwo energetyczne. Stąd terminal LNG w Świnoujściu i stąd właśnie rzeczony Baltic Pipe. Więc próby jakiegokolwiek zablokowania są oczywiście niebezpieczne dla Polski, są niebezpieczne także i dla Ukrainy, dla państw sąsiednich, bowiem Polska zawsze myśli nie tylko o własnym interesie w zakresie bezpieczeństwa energetycznego, ale chce być też dostawcą tego bezpieczeństwa energetycznego, dostawcą gazu dla regionu Europy. Zwłaszcza dla tych państw, które są zagrożone potencjalnym szantażem ze strony Rosji

- podsumował Marcin Przydacz.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Marcin Przydacz #Baltic Pipe #Dania

po