Dziś - po zaledwie jednej rozprawie - ma zostać ogłoszony wyrok w procesie, który Ryszardowi Czarneckiemu wytoczyła Róża Thun und Hohenstein. Orzeczenie będzie kuriozalnym wydarzeniem. - W tygodniu poprzedzającym pierwszą rozprawę przedstawiłem przez pełnomocnika informację z kliniki, gdzie miałem zabieg pod narkozą, z wnioskiem, żeby odroczyć rozprawę. Wniosek ten odrzucono, a sędzia zamknął rozprawę i ma wydać dzisiaj wyrok. Nie dano mi możliwości bronienia się i jestem tym zbulwersowany - powiedział w rozmowie z portalem Niezalezna.pl europoseł PiS.
Dzisiaj o godzinie 10.00 ma się rozpocząć posiedzenie sądu, podczas której usłyszymy wyrok w procesie, który europosłanka Platformy Obywatelskiej, Róża Thun und Hohenstein, wytoczyła eurodeputowanemu PiS, Ryszardowi Czarneckiemu. Chodzi o słowa polityka PiS, które padły w wywiadzie z portalem niezalezna.pl.
Jak przypomniał w rozmowie z portalem niezalezna.pl Ryszard Czarnecki, proces pierwotnie miał rozpocząć się na początku lipca.
- Został przełożony na wniosek pani Thun und Hohenstein, bo nie pasował jej termin
- powiedział europoseł.
Pierwsza rozprawa odbyła się więc 6 sierpnia przed Sądem Okręgowym w Warszawie. Nieobecny był podczas niej pozwany - Ryszard Czarnecki.
- W tygodniu poprzedzającym pierwszą rozprawę przedstawiłem przez pełnomocnika informację z kliniki, gdzie miałem zabieg pod narkozą, z wnioskiem, żeby odroczyć rozprawę. Wniosek ten odrzucono, a sędzia zamknął rozprawę i ma wydać dzisiaj wyrok. Nie dano możliwości bronienia się i jestem tym zbulwersowany
- ocenił eurodeputowany z rozmowie z niezalezna.pl.
- Bardzo żałuję, że sąd nie dał mi możliwości obrony, nie wysłuchał mnie, zamknął rozprawę, wysłuchując jedynie pani Thun und Hohenstein. W procesie dwóch polityków wysłuchany został tylko ten, który oskarżał, a nie dano możliwości bronienia się temu, który był oskarżany. To sytuacja dość niezwykła
- dodał Czarnecki.
Wyrok bez wysłuchania jednej ze stron? To rzeczywiście, będzie sytuacja kuriozalna.
Spór pomiędzy europarlamentarzystami toczy się od wielu miesięcy. W styczniu 2018 roku Ryszard Czarnecki w wywiadzie dla portalu Niezalezna.pl powiedział: "Pani von Thun und Hohenstein wystąpiła w roli donosicielki na własny kraj. (...) Podczas II wojny światowej mieliśmy szmalcowników, a dzisiaj mamy Różę von Thun und Hohenstein i niestety wpisuje się ona w pewną tradycję".
Jak tłumaczył potem Czarnecki, wypowiedź ta była jego reakcją na wystąpienie Thun w materiale niemiecko-francuskiej telewizji, na temat sytuacji polityczno-społecznej w Polsce pod rządami PiS. W materiale pokazano m.in. fragmenty antyrządowych demonstracji, a europosłanka miała zasugerować, że Polska zmierza w kierunku dyktatury.
Wypowiedź Czarneckiego odbiła się szerokim echem na arenie międzynarodowej. W lutym 2018 roku europoseł PiS został odwołany przez większość w europarlamencie ze stanowiska wiceszefa tej instytucji. W kwietniu 2018 r. Czarnecki złożył skargę na decyzję PE w swojej sprawie. Zarzucał w niej, że naruszono jego prawo do obrony czy wysłuchania. W czerwcu 2019 roku sąd UE oddalił skargę europosła na decyzję o pozbawieniu go stanowiska wiceprzewodniczącego Parlamentu Europejskiego.
"Wytaczam proces Ryszardowi Czarneckiemu" - zapowiedziała w lutym ub. roku europosłanka Róża Thun i skierowała do sądu pozew. Domaga się publikacji przeprosin oraz przekazania 50 tysięcy złotych na rzecz organizacji "Forum Dialogu" oraz stowarzyszenia "Dzieci Holokaustu".