"Dziś wszystko robimy pod turystę". Kandydatka na prezydenta Torunia przedstawia swoje plany
- Szczycimy się tym, jak wielu przyjeżdża do nas turystów, żeby nie mówić o tym, co dzieje się z mieszkańcami. To nie jest tylko toruński problem. My nie podejmujemy jednak szerszych działań, żeby ludzi zatrzymać - mówi w rozmowie z PAP kandydatka na prezydenta Toruniu, Sylwia Kowalska. - Dzisiaj robimy wszystko pod turystę, co jest złe - dodaje.
- Część mieszkanek i mieszkańców ma już dość pewnego partyjnego układu, który panuje w mieście - zwanego porozumieniem czy koalicją pomiędzy prezydentem (Czas Gospodarzy) i PO oraz prezydentem i PiS-em. Kierunki wyznaczone przez te porozumienia nie odpowiadają większości ludzi w tym mieście
- mówi w rozmowie z PAP Sylwia Kowalska, kandydatka na prezydenta Torunia z lokalnego komitetu My Toruń.
Kandydatka zgadza się, że jednym z największych problemów Torunia jest wyludnianie się miasta.
- Szczycimy się tym, jak wielu przyjeżdża do nas turystów, żeby nie mówić o tym, co dzieje się z mieszkańcami. To nie jest tylko toruński problem. My nie podejmujemy jednak szerszych działań, żeby ludzi zatrzymać. Osiedla nie są planowane pod młodych ludzi. Brakuje na nich przedszkoli, żłobków, atrakcyjnej oferty dla rodzin. Nie ma też wysokiej jakości szkół zawodowych
- mówi Kowalska.
W swoim programie kandydatka My Toruń podkreśla konieczność "zrównoważenia dbałości o inne niż Starówka dzielnice".
- Dzisiaj robimy wszystko pod turystę, co jest złe
- podkreśla.
- Starówka i Bydgoskie przedmieście powinny stać się pewną jednością. Trzeba zbliżać te części miasta, a nie odgradzać je sztucznie przez źle zaplanowane remonty np. Placu Rapackiego. Wiele prowadzonych inwestycji opartych jest na koncepcjach z lat minionych. Pora zacząć to zmieniać i myśleć nowocześnie
- dodaje kandydatka.
Źródło: PAP, niezalezna.pl
